Rektorzy jedenastu uczelni z Krakowa zaalarmowani przez swoich podopiecznych o jesiennym "śrubowaniu" cen stancji stają murem w obronie studentów i apelują do wynajmujących - Przyjmujcie ich na kwatery po godziwych cenach! - pisze "Gazeta Wyborcza".
Rektorzy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Ekonomicznego oraz Akademii Górniczo-Hutniczej, Rolniczej i innych ostrzegają, że ten "niechlubny proceder" windowania cen stancji może zmusić niezamożnych do rezygnacji ze studiów. - Nieuzasadniony, dramatyczny wzrost cen wynajmu godzi w wielowiekową przyjaźń między krakowianami a studentami, w ugruntowaną opinię Krakowa jako miasta przyjaznego młodym ludziom i szkołom wyższym - piszą rektorzy. I proszą mieszkańców: - Pomóżcie im teraz, a oni, tak jak w ciągu ostatnich ponad sześciu wieków, będą Wam służyć swoją wiedzą i wykształceniem w przyszłości.
W Krakowie jest 120 tys. studentów. Tylko co dziesiąty ma szansę na akademik, w którym dwuosobowy pokój kosztuje 250-350 zł. Na Politechnice Krakowskiej na 17 tys. studentów przypada 1,8 tys. miejsc w akademikach.
W ciągu roku stancje w Krakowie podrożały o jedną trzecią. Za marną klitkę ze starą wersalką w najtańszej dzielnicy Nowa Huta właściciel żąda dziś 800 zł miesięcznie. Ceny wynajmu podrożały w ślad za cenami nowych mieszkań - metr w Krakowie kosztuje dziś średnio 8 tys. zł, o 2 tys. więcej niż rok temu.
Na Uniwersytecie Warszawskim kształci się 65,5 tys. osób, miejsc w akademikach jest zaledwie trzy tysiące. Za najbardziej popularne czteropokojowe mieszkania dla kilku studentów w Warszawie trzeba zapłacić już cztery tys. zł miesięcznie, we Wrocławiu - ponad trzy tys. zł.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24