Jeśli podatnicy nie wyłożą pieniędzy na stadiony, to finały możemy oglądać we Włoszech. Stadiony na EURO 2012 nie powstaną za unijne pieniądze - pisze "Puls Biznesu"
Zgodnie z wymogami UEFA stadiony muszą być gotowe na rok 2010. W związku z tym nie ma już czasu na długotrwałe unijne procedury. Gazeta zauważa także, że nie ma też raczej szans na budowanie w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, ponieważ samorządowcy i przedsiębiorcy boją się posądzeń o korupcję i jak ognia unikają na razie takich przedsięwzięć. Dziennik zaznacza, że w rządzie jest zgoda co do tego, że stadiony zostaną zbudowane za pieniądze z budżetu. Cztery główne areny piłkarskich mistrzostw Europy mają kosztować około 3 mld zł. Najwięcej, około 1,25 mld zł, pochłonie warszawskie Narodowe Centrum Sportu w miejscu dzisiejszego Stadionu Dziesięciolecia.
Poznań i Gdańsk nadal się jednak łudzą. — Od początku wiadomo było, że stadion sfinansuje budżet centralny. Ale nie sztuka coś postawić, sztuka potem zagospodarować, by przynosiło zyski. Samorząd nie potrafi tego zrobić. Liczymy na biznes — mówi Maciej Frankiewicz, wiceprezydent Poznania. Poznań chce, by operatorem stadionu po jego budowie została komercyjna spółka, która dołoży się do inwestycji, by w zamian przez 20 lub więcej lat czerpać zyski z niego. Władze Gdańska liczą z kolei, że prawie 45-50 proc. z szacowanych na 670 mln zł kosztów stadionu Baltic Arena pokryją prywatni inwestorzy. W zamian otrzymają atrakcyjne grunty przy stadionie lub w innych częściach miasta.
Marzenia Poznania i Gdańska mogą się ziścić, ale pod warunkiem wielu szczęśliwych zbiegów okoliczności. A na nie coraz trudniej liczyć: Gdańsk nie może dopiąć budżetu, bo nie wie, ile państwo dołoży mu do stadionu.
Ponadto Sejm musi przyjąć w końcu specjalną ustawę dla Euro 2012, którą rząd obiecuje od chwili, gdy Polska z Ukrainą wygrały prawo do organizacji imprezy (przepisy mają m.in. uniemożliwiać odwoływanie się bez końca w przetargach). Poza tym w Polsce musi się zmienić nastawienie do partnerstwa publiczno-prywatnego. Na razie samorządowcy i biznesmeni obawiają się takich projektów: dmuchają na zimne, by uniknąć posądzeń o korupcję. Nic dziwnego: jeszcze w marcu premier Jarosław Kaczyński grzmiał z trybuny sejmowej, że PPP trzeba zlikwidować.
Wreszcie Gdańsk i Poznań, by skorzystać z publiczno-prywatnej formuły, muszą znaleźć sposób na jej spisanie poza ustawą.
Dużo tych poznańsko-gdańskich zbiegów okoliczności. Dlatego Gdańsk powoli zastanawia się nad emisją obligacji miejskich na budowę Baltic Areny. Oby się udało. W przeciwnym razie za stadiony zapłacimy wszyscy, albo… EURO 2012 odbędzie się we Włoszech.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24