Nawet kilkadziesiąt minut musieli czekać kierowcy, którzy chcieli przejechać krajową "szóstką". Trasę w kilku miejscach blokowali rybacy, wspomagani przez związki zawodowe stoczniowców i górników. Protestowali przeciwko złym warunkom w rybołówstwie oraz wspólnie walczyli o poprawę warunków pracy.
Rybacy zakończyli blokadę około godziny 16. Czterogodzinny protest miał spokojny przebieg - podaje policja.
Według organizatorów protestu, łącznie wzięło w nim udział nieco ponad 750 rybaków, górników i stoczniowców. Manifestujący na przejściach dla pieszych, schodzili z nich co jakiś czas, by przepuścić samochody. O co walczą rybacy?
Rybacy uważają, że Unia Europejska - przy biernej postawie polskiego rządu - niszczy ich miejsca pracy. Żądają, by gabinet Donalda Tuska renegocjował program operacyjny dla rybołówstwa, przyjęty juz przez Komisję Europejską. Chcą też rekompensat za okresy postojowe, wynikające między innymi z wprowadzonych limitów na połów dorsza.
Manifestujący demonstrowali również swoją dezaprobatę wobec niszczenia polskich stoczni, odebrania 800 tys. pracowników prawa do przechodzenia na wcześniejsze emerytury, planom komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia oraz obowiązkowi odrabiania chorobowego przez osoby nabywające uprawnienia emerytalne.
Jak powiedział Jakub Puchan z WZZ "Sierpień'80", protest był ostrzeżeniem dla rządu. - Nie chodziło nam o to, żeby utrudniać życie innym ludziom, tylko zwrócić uwagę na problemy – wyjaśnił.
Blokady zaczęły się w południe. Demonstracje odbywały się na trzech odcinkach krajowej "szóstki": w Biesiekierzu (Zachodniopomorskie), przy wjeździe do Słupska i okolicach Kębłowa (Pomorskie).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24