Klęska wódczanej koalicji, czyli Polski i innych krajów produkujących tradycyjną wódkę. Parlament Europejski opowiedział się za tzw. szeroką definicją trunku.
Ustalona definicja pozwala nazywać wódką alkohol produkowany nie tylko z surowców tradycyjnych, czyli zboża, ziemniaków i melasy buraczanej.
Zgodnie ze stanowiskiem eurodeputowanych, wódką można będzie nazywać alkohol z każdego produktu rolnego, z tym tylko rozróżnieniem, że w przypadku produktów nietradycyjnych na etykiecie musiałaby znaleźć się informacja, że chodzi np. o banany czy winogrona. Jedyny bastion, jaki mogą chronić producenci, tradycyjnej do tej pory wódki, to miejsce, gdzie będzie podana informacja o surowcu, z jakiego jest wytworzona - np: czyli czy określenie "bananówka" pojawi się na głównej etykiecie dużymi literami, czy z tyłu butelki drobnym drukiem.
W głosowaniu plenarnym przytłaczającą większością głosów przepadły poprawki ponadpartyjnego sojuszu deputowanych z tzw. koalicji wódczanej - czyli krajów, które są producentami tradycyjnej wódki: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Danii, Finlandii oraz Szwecji - głównych producentów wysokoprocentowych alkoholi w UE. Zabiegali oni, by wódką można było nazywać tylko alkohol wytwarzany z ziemniaków, zboża oraz melasy buraczanej.
- Nie oparliśmy się koalicji niemiecko-francusko-włosko-hiszpańsko-portugalsko-brytyjskiej, która była za szeroką definicją wódki. Podziały narodowe były w tej sprawie bardzo silne - powiedział poseł Bogusław Sonik (PO). Przyznał, że widzi w Parlamencie Europejskiej niechęć do wspierania stanowiska Polski.
- To nigdy nie występuje oficjalnie, ale widać że w taktyce, z jaką mamy do czynienia, jest pewien podtekst niechęci wobec Polski, szczególnie po stronie niemieckiej - powiedział.
Pozostaje już tylko energicznie zabiegać o uściślenie rozporządzenia, tak by określić np. wielkość czcionki napisów wskazujących na surowiec do produkcji wódki nietradycyjnej. Przyjęty tekst nie precyzuje ani rozmiaru informacji, ani miejsca jej umieszczenia na butelce.
Źródło: PAP, APTN