Agencja została zamknięta. Na jej drzwiach pojawiła się informacja, że punkt zostanie otwarty w poniedziałek. Jednak tak się nie stało. - To jest skandal, to jest po prostu niemożliwe. Pierwszy raz mnie coś takiego spotyka - mówi rozgoryczony klient Tel-Bankera.
Z kwitkiem w ręku
W poniedziałek, zamiast poprzedniej informacji, pojawiła się karteczka, że punkt pozostaje zamknięty z powodu choroby. Osoby, które zostały poszkodowane, nie mogły uzyskać zatem żadnej informacji.
Nie wiadomo, co się stało. Właścicielka punktu unika spotkania z mediami. Tłumaczyła jedynie pokrętnie, że miała problemy z pracownikami, systemem komputerowym. - Zdarzyło mi się, że jakiś kwit poszedł podwójnie, i niektórzy klienci mają podwójne wpłaty. Ale nie na 50 rachunków. Zdarzyło się, no i teraz człowiek się przecież nie zabije - powiedziała właścicielka.
Co zrobić?
Na policję zgłaszają się kolejne osoby. Kilkadziesiąt zgłoszeń już wpłynęło, ale wiadomo, że z pewnością poszkodowanych jest więcej. To widać po skargach różnych firm i instytucji - gazowni, elektrowni, czy spółdzielni mieszkaniowych, do których ostatnio masowo przestały wpływać opłaty. Są już osoby, które mają już z tego powodu wyłączone media, mimo posiadania pokwitowania, że za usługi zapłaciły.
Sprawą zajmuje się policja i rzecznik praw konsumenta. Jedyne co teraz pozostaje poszkodowanym, to negocjować u usługodawców wstrzymanie naliczania odsetek, aż do wyjaśnienia sprawy. Niestety, w przeszłości podobne sytuacje kończyły się źle przede wszystkim dla klientów, którzy musieli ponownie zapłacić już raz opłacone rachunki. Ani razu nie udało się bowiem odzyskać pieniędzy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24