Sytuacja demograficzna Polski pogarsza się z roku na rok. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy ubyło 137 tysięcy Polaków. To tak, jakby nagle zniknęła jedna trzecia Szczecina, prawie cały Olsztyn, albo Opole. Czy istnieje możliwość wyjścia z tego kryzysu? - Myślę, że wyjścia nie ma. Ta liczba urodzeń na pewno spadnie poniżej 300 tys. w Polsce. To wyraźnie pokazują prognozy - komentuje dane profesor Agnieszka Chłoń-Domińczak, prorektor do spraw nauki Szkoły Głównej Handlowej, dyrektorka Instytutu Statystyki i Demografii na antenie TVN24.
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak, prorektor ds. nauki SGH, a także dyrektorka Instytutu Statystyki i Demografii, w odpowiedzi na pytanie o to, w jakim miejscu jesteśmy pod względem demografii, stwierdziła, że mamy "bardzo zaawansowany proces starzenia się ludności".
- Związane jest to z jednej strony z tym, że mało dzieci się rodzi. Coraz mniejsze jest pokolenie, które ma dzieci, to jest pokolenie urodzone w niżu demograficznym. Coraz bardziej liczne roczniki osiągają ten wiek najstarszy, to są roczniki powojennego wyżu demograficznego i też w związku z tym stosunkowo dużo osób umiera. Umierają osoby z licznego pokolenia, rodzą się dzieci w tym mniej licznym pokoleniu - profesor wskazuje kwestię podstawowego rachunku.
Zmiany widać z roku na rok. We wrześniu 2022 roku urodziło się w Polsce 26,7 tys. dzieci, a we wrześniu 2023 - 22,1 tys. To o 4,6 tys. dzieci mniej.
Wyjścia z kryzysu nie ma
W ocenie dyrektorki Instytutu Statystyki i Demografii nie ma możliwości wyjścia z kryzysu. Liczba urodzeń w Polsce na pewno spadnie na stałe poniżej 300 tys. dzieci. To wyraźnie pokazują dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).
- Ja jeszcze przypomnę, że w zeszłym roku mieliśmy do czynienia ze zwiększoną liczbą urodzeń dzieci cudzoziemskich, głównie ukraińskich. W sumie prawie 17 tys. dzieci z Ukrainy, to było dwa razy więcej niż rok wcześniej. Czyli mieliśmy sytuację, kiedy wybuch wojny na Ukrainie spowodował także migracje, uchodźczynie z Ukrainy, które przyjechały do Polski często były w ciąży. Więc ten mniejszy spadek, który obserwowaliśmy w 2022 roku, po części związany był z tymi urodzeniami, których w tym roku raczej nie ma - stwierdza prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Ekspertka wskazuje, że wszystkie prognozy demograficzne GUS pokazują jasno i wyraźnie, że będziemy mieć do czynienia ze spadkową tendencją demograficzną. - Będziemy się kurczyć jako populacja, będzie nas coraz mniej - powiedziała.
- Oczywiście z jednej strony powinniśmy robić wszystko, by dzieci w Polsce rodziło się więcej. Aczkolwiek, tak jak powiedziałam, 300 tys. raczej nie przebijemy. Z drugiej strony bardzo ważne jest powiedzenie sobie wprost, że musimy przygotować się do tej zmiany. Musimy się przygotować do zwiększonej liczby osób, które mają 50, 60, 70, 80 i więcej lat i dostosowania polityki społecznej, polityki miast, warunków życia, dostępności usług różnego rodzaju, do tego, że będziemy mieli coraz starsze społeczeństwo - podkreśla gość TVN24.
Jakie działania prodemograficzne może podjąć państwo?
O ile o odwrocie od tego trendu nie ma mowy, to państwo może, i powinno, podjąć pewne działania prodemograficzne, które pomogą go ograniczyć.
- Przede wszystkim na tym etapie to jest bezpieczeństwo. Bardzo wiele Polek i Polaków młodych nie czuje się bezpiecznie. Mają na to wpływ wyrok Trybunału Konstytucyjnego, kwestia opieki prenatalnej, dostępności do różnego rodzaju działań czy terapii, które pomagają zajść w ciążę i ciążę utrzymać. To jest jedna sprawa, druga sprawa, to jest kwestia mieszkań i mieszkalnictwa. Tutaj też widzimy bardzo dużo trudności. Mieszkania są drogie, trudno dostępne. Widzimy, że w zeszłym roku deweloperzy znacznie mniej mieszkań budowali, teraz ta tendencja się trochę poprawia, ale nadal jest to pewien deficyt - wskazuje prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Kolejnym działaniem, które powinno podjąć państwo, to poprawić dostęp do opieki żłobkowej dla dzieci do lat 3. - Czyli kluczowa z punktu myślenia, dobra urodzę, a co potem, jak będziemy mogli zająć się dzieckiem. Ten dostęp się poprawia, ale dostęp do opieki nad najmniejszymi dziećmi jest relatywnie mały. Lepiej jest w przypadku opieki przedszkolnej - podkreśla.
Kolejnym problemem jest kwestia bezpieczeństwa finansowego i stabilności pracy. O ile, według prof. Chłoń-Domińczak, na rynku pracy nie jest najgorzej, to inflacja i wzrost cen spowodowały, że to poczucie bezpieczeństwa nie jest zbyt wysokie. Tymczasem jak stwierdziła "dzieci rodzą się wtedy, gdy ludzie czują się bezpiecznie". - Ten szereg rzeczy jest potrzebnych, ale jednak nie możemy zapominać o tym, że zmienia się struktura wieku ludności i musimy się do niej przygotować - oceniła prof. Chłoń-Domińczak.
Kto będzie zarabiał na emerytury?
Coraz mniejsze grono Polaków rodzi pytania o to, kto będzie zarabiał na wypłatę emerytur. Prof. Chłoń-Domińczak wskazuje, że powinniśmy inwestować w kapitał ludzki.
- Jak będziemy mieli mniej dzieci i młodzieży, to bardzo ważne jest, by system edukacji, system kształcenia, przygotowywał ich jak najlepiej, by ich umiejętności, a potem produktywność na rynku pracy, były coraz wyższe. To jest kolejne wyzwanie przed którym stoimy, a wiemy, że to co się działo w systemie edukacji przez ostatnie lata nie szło w tym kierunku delikatnie rzecz ujmując - wskazuje ekspertka.
Jednym z rozwiązań tego problemu może być mobilizacja tych osób, które obecnie nie pracują, a mogłyby pracować.
- Po części to są kobiety, to są także osoby, które są w wieku 50 plus, część osób z niepełnosprawnościami. Czyli należy szukać osób, które mogłyby pracować, ale nie mogą, lub widzą jakieś bariery, które można łatwo usunąć - podpowiada przyszłemu rządowi profesor.
Wiek emerytalny trzeba będzie podnieść
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak zauważa, że "nieuchronne jest podnoszenie wieku emerytalnego".
- To jest taki temat, który w polityce został spalony. Teraz jeśli słyszymy polityków z każdej strony mówią, że to się nie wydarzy, natomiast rzeczywistość jest taka, że prędzej czy później wiek emerytalny trzeba będzie podnosić. Dzisiaj 60-letnie kobiety, które mogą przechodzić na emeryturę, bardzo często są dobrze wykształcone, zdrowe i potencjalnie mogą jeszcze długo pracować - zauważa gość TVN24.
Owszem możemy próbować Polaków zachęcać do pozostania jak najdłużej na rynku pracy. Jak przypomina prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak tych zachęt trochę jest. - Przede wszystkim premiuje to nasz system emerytalny. Każdy rok odkładania powoduje, że mamy więcej kapitału własnego i krócej będziemy go pobierać (hipotetycznie) w związku z tym emerytura jest wyższa - wyliczyła. - Mamy też PIT-0 dla osób, które osiągnęły wiek emerytalny i dalej pracują, czyli płacą mniejsze podatki - stwierdziła.
- To jest oczywiście budowanie też świadomości, że takie rozwiązania są, że można z nich korzystać, ale dane też pokazują, że to jaki mamy ustawowy wiek emerytalny jest bardzo ważne. Już na pewno nie powinniśmy zwiększać możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury, a to niestety w zeszłym roku i tym roku się zadziało - wskazuje na problem ekspertka.
Na pytanie o to, Ilu nas będzie Polaków za na przykład 5 lat profesor SGH odpowiada, że możemy mówić o około 36 milionach.
- Tutaj prognozy są nieubłagalne, bardzo wyraźnie pokazują, że mit 40-milionowej Polski raczej odchodzi w niepamięć i to kurczenie się będzie czymś, co będziemy obserwować z roku na rok - podsumowuje.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock