W marcu produkcja sprzedana polskich firm w ujęciu rocznym wzrosła o niespełna 1 procent. Tymczasem ekonomiści prognozowali, że wskaźnik ten osiągnie aż 8 proc. Te fatalne dane to jeszcze nie katastrofa, ale źle wróżą polskiej gospodarce - zauważa "Rzeczpospolita".
Jak podkreśla gazeta, marcowy wzrost produkcji jest najniższy od maja 2005 roku. Według części analityków wpłynęły na to dni wolne od pracy z okazji świąt wielkanocnych. Inni jednak przestrzegają, że może to być pierwszy wyraźny sygnał hamowania gospodarki.
Marzec był zły zwłaszcza dla firm z przemysłu meblarskiego należących do czołowych eksporterów. – Trend jest niepokojący. W II kwartale spodziewamy się zwolnienia produkcji – mówi "Rzeczpospolitej" Paweł Wyrzykowski, prezes Pfleiderer Grajewo, największego dostawcy płyt dla branży. – Na niekorzyść działa silny złoty, rosnące koszty pracy, energii i transportu oraz słabszy popyt na meble w Europie Zachodniej -dodaje.
Bohdan Wyżnikiewicz z IBnGR zwraca natomiast uwagę, że – po wyeliminowaniu czynników sezonowych – sprzedano towarów o 6 proc. więcej niż rok temu i o 4,1 proc. mniej niż w lutym. – Święta i wolne dni powodują w firmach rozprężenie – zaznacza.
Przyznaje jednak, że takie dane studzą nadzieje, iż bieżący rok będzie równie dobry dla gospodarki jak poprzedni. We wtorek będą znane także dane o sprzedaży detalicznej w marcu. Jeśli i w tym przypadku będzie źle, ekonomiści mogą zacząć rewidować prognozy wzrostu gospodarczego na bieżący rok. Na razie rząd nadal liczy na 5,5 proc. wzrostu PKB, ale MFW, nawet nie uwzględniając piątkowych danych, szacuje dynamikę polskiej gospodarki na 4,9 proc - pisze "Rzeczpospolita".
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24