Obowiązek jazdy na włączonych światłach mijania zostanie zniesiony? Taki pomysł lansuje poseł PO Jarosław Pięta. - Liczba wypadków nie spada, a koszty podróży rosną - tłumaczył w TVN24 polityk. Proponuje, żeby jazda ze światłami znów była obowiązkowa tylko od października do marca.
- Statystyki obnażają bezsens tego przepisu - wyjasniał w TVN24 poseł Pięta. - Liczba wypadków nie zmniejszyła się, a przez włączone cały rok światła auta palą więcej benzyny, w konsekwencji czego do atmosfery przenika dodatkowo pół miliona ton dwutlenku węgla - tłumaczył.
Jego zdaniem, jazda na światłach także w słoneczne, świetliste dni, mija się z celem, a często nawet utrudnia jazdę. Podkreślił, że nawet Komisja Europejska w tej sprawie ma daleko posunięte wątpliwości i wcale nie obliguje już krajów członkowskich do wprowadzenia tego przepisu. - Wcześniej sugerowano, że jazda na włączonych może doprowadzić do spadku wypadków o 20 procent. Dziś wiadomo, że liczba wypadków w ostatnim roku wzrosła - mówił Pięta.
Zaznaczył, że sam przepisów przestrzega. - Ale proponuję, tak jak napisał do mnie jeden z wyborców: włącz najpierw myślenie, potem światła - powiedział poseł Pieta.
Minister jest "za"
Pomysł posła popiera minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Chce jednak dokładniej przyjrzeć się sprawie. Jak mówił w TVN CNBC Biznes, nie chodzi tylko o względy ekonomiczne i ekologiczne. - Jako kierowca od wielu lat jeździłem na światłach. Byłem przekonany, że to czyni mój pojazd bardziej widoczny. Ale statystyki są bezlitosne: od momentu gdy wprowadzono obowiązek jazdy na światłach przez cały rok liczba wypadków nie zmalała. Może to wynik tego, że liczba samochodów na drogach wzrosła - mówił Grabarczyk.
Policjanci mają wątpliwości
Policjanci twierdzą, że sprawa wcale nie jest jednoznaczna, a statystyki dotyczące liczby wypadków po wprowadzeniu obowiązku jazdy na światłach przez cały rok mogą być nie końca miarodajne.
- Podaje się ogólne liczby, a to błąd. O ile ogólnie liczba wypadków wzrosła. Ale relatywnie w okresie, w którym do tej pory jeździliśmy bez włączonych świateł, spadła - mówił w TVN24 Wojciech Pasieczny, szef warszawskiej drogówki.
Policjant zaprzeczył jakoby jazda z włączonymi światłami w słoneczne dni przeszkadzała. - Najwięcej wypadków zdarza się po zmroku - mówił Pasieczny. Ponadto zwrócił uwagę na to, że zmniejszyła się liczba zderzeń samochodów.
Źródło: TVN CNBC Biznes, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24