Koleje Mazowieckie uciekły spod szafotu. Spółka nie musi natychmiast spłacić 43 mln zł długu - pisze "Puls Biznesu". Jednak co dalej? Doświadczenia podobnych przedsięwzięć nie napawają optymizmem.
Z Kolejami Mazowieckimi było już naprawdę krucho. To spółka samorządowa, w której Mazowsze ma 95 proc. udziałów, a resztę - PKP Przewozy Regionalne. Koleje Mazowieckie nie mają własnego taboru i muszą dzierżawić go od udziałowców. Samorząd użycza szynobusów, a PKP PR - wagonów.
Niedawno wspólnik z PKP wystawił swojej spółce rachunek za dzierżawę sprzętu – z zaległościami na 43 mln zł. I zażądał spłaty w ciągu 14 dni. Jak podaje Puls Biznesu, przygotowywany był już wniosek o postawienie spółki w stan upadłości. Suma zobowiązań znacznie przewyższa bowiem wartość jej majątku.
Plajty udało się uniknąć, bo Przewozy Regionalne odstąpiły od natychmiastowej egzekucji długu. - Koleje Mazowieckie i PKP PR parafowały ugodę o rozłożeniu zobowiązań na raty – mówi Marta Milewska, rzecznik mazowieckiego urzędu marszałkowskiego. Gazeta pisze, że na razie udało się odsunąć żądanie natychmiastowego zwrotu pieniędzy i uniknąć dzięki temu bankructwa.
Nie ma natomiast porozumienia co do formy i terminu spłaty długu. Nie wiadomo też, kto ma uregulować należność. Do wyłożenia pieniędzy nie kwapi się samorząd, który uważa, że drugi wspólnik, czyli PKP PR, powinien wziąć na siebie część zobowiązań spółki. Kwestie sporne mają zostać wyjaśnione w najbliższych dniach.
Jak widać jazda po torach konkurenta nie popłaca. Potyczkę z koleją regionalną ma na swoim koncie także województwo lubuskie. W 1992 roku w Zielonogórskim (przed reformą podziału administracyjnego) powstała Lubuska Kolej Regionalna, wykorzystująca tabor sprowadzony z Danii. Jako że LKR natrafiła na bezwzględność PKP, niemożliwe było prowadzenie ruchu pasażerskiego na ważniejszych liniach województwa, spółka miała poważne problemy.
Niemożliwe okazało się także uruchomienie przewozów towarowych na nieużywanych liniach - powodem był brak zgody PKP i problemy z własnością torowisk. W końcu wojewoda podjął decyzję o likwidacji firmy.
Przez długi czas śmiałków nie było. Dopiero po zmianie ustaw i przystosowaniu prawa polskiego do unijnego wprowadzono możliwość prowadzenia ruchu pasażerskiego przez innych przewoźników i wprowadzono elementy ochrony prawnej dla przewoźników kolejowych. Mimo iż wciąż są one niewystarczające (wszak rozkłady wciąż układa kolej państwowa), być może wkrótce zamiary samorządów zostaną zrealizowane.
Tymczasem kilka dni temu zarząd województwa kujawsko-pomorskiego hucznie ogłosił, że wybrał ofertę firm PCC Rail i Arriva Polska na przewozy regionalne. Dotyczy to połączeń trakcją spalinową (segment A). Części przetargu, obejmujące połączenia pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem (segment B) oraz pozostałe linie zelektryfikowane (segment C), na które jedyne oferty złożyły PKP Przewozy Regionalne, zostały unieważnione.
W ramach obowiązującej w tym roku umowy samorząd wojewódzki dopłaci do przewozów regionalnych około 50 mln zł. W okresie na który rozpisano przetarg - od grudnia 2007 do grudnia 2010 - zaplanowano, że na dopłaty do przewozów powinno wystarczyć ok. 40 mln zł rocznie.
Pierwszy segment przetargu (przewozy na liniach nie zelektryfikowanych) obejmował także dzierżawę i użyczenie zwycięzcy 13 szynobusów, zakupionych przez województwo w ostatnich latach. Zwycięzca będzie zobowiązany do ich eksploatacji i zapewnienia obsługi.
Źródło: TVN24.pl, PAP, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24