Dla gospodarza szczytu G-8 - Niemiec - ważnym tematem spotkania jest ocieplenie klimatu na Ziemi. Niemieckie społeczeństwo jest od dawna wyczulone na punkcie ekologii, sukces na tym polu byłby na rękę kanclerz Angeli Merkel. Czy jednak w Heiligendamm uda się stworzyć ramy nowego porozumienia, prowadzącego do obniżenia emisji gazów cieplarnianych na świecie?
Takie nadzieje podziela większość uczestników szczytu. Są jednak dwie ogromne przeszkody stojące na drodze walki z globalnym ociepleniem: USA i Chiny - najwięksi emitenci CO2 na świecie. Jeszcze przed szczytem jego uczestnicy podjęli rozmowy na temat następcy protokołu z Kioto, regulującego emisję CO2 do 2012 roku.
Na poniedziałkowym spotkaniu Kanada-Unia Europejska uznano za konieczne ograniczenie do 2050 roku emisji gazów cieplarnianych co najmniej o połowę w porównaniu z 1990 rokiem, aby temperatura na kuli ziemskiej nie rosła rocznie o więcej, niż o dwa stopnie.
Kanada zobowiązała się do redukcji o 60-70 proc. w porównaniu z poziomem ubiegłorocznym. UE postanowiła ograniczyć emisję gazów o 60-80 proc. w porównaniu z 1990 rokiem.
Na podobne ograniczenia w swoim kraju zgodził się po wtorkowych rozmowach z Angelą Merkel również japoński premier Shinto Abe.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso wyraził przed szczytem nadzieję, że przywódcy siedmiu najbogatszych krajów świata i Rosji osiągną postęp w walce ze zjawiskiem ocieplania się klimatu.
- Nie zastanawiamy się nad tym, czy działać, lecz jak i kiedy działać - powiedział Barroso w poniedziałek w Berlinie. Przypomniał też, że na ostatnim szczycie Wspólnota zobowiązała się do redukcji do 2020 roku emisji gazów cieplarnianych o 30 proc.
Jednak walkę z globalnym ocieplaniem utrudniają USA i Chiny. Podczas gdy większość państw sukcesywnie zmniejsza emisję szkodliwych gazów, to w tych dwóch krajach ona wzrasta.
W 27 krajach UE, liczonych łącznie, emisja w 2005 roku była o 8 proc. mniejsza, niż w 1990 roku. Specjaliści oceniają, że w 2006 roku Chiny, które protokołu z Kioto nie ratyfikowały, wyemitowały do atmosfery 5,3 miliarda ton (wzrost o 10,5% w porównaniu z 2005 rokiem ) dwutlenku węgla. Emisja USA, które wycofały się z porozumienia w 2001 roku, wyniosła 5,9 miliarda ton (wzrost o 0,1%).
Według Pekinu, nie powinno się nakładać na Chiny konkretnych kwot ograniczenia emisji szkodliwych gazów. Pekin powtórzył wcześniejsze argumenty, iż Chiny są krajem ubogim i rozwijającym się - stąd "byłoby nieuczciwe narzucanie im jakichkolwiek kwot emisji gazów do atmosfery, podobnych do uzgodnionych już przez bogate, rozwinięte kraje zgodnie z protokołem z Kioto".
USA proponują natomiast serię spotkań przedstawicieli 15 krajów emitujących najwięcej zanieczyszczeń, by w ciągu 18 miesięcy zaproponować działania zmierzające do ograniczenia emisji. Ani zakres, ani termin wprowadzenia redukcji emisji nie są jasne. Prezydent George W. Bush proponuje, by kraje współpracowały w dziedzinie technologicznej.
Dwutlenek węgla i inne gazy przyczyniają się do efektu cieplarnianego. Według raportu ONZ, mamy zaledwie kilka lat na obniżenie emisji, jeśli chcemy uniknąć katastrofalnych konsekwencji zmian klimatycznych w obecnym stuleciu.
Zawarta w 1997 roku umowa zwana "Protokołem z Kioto" zobowiązywała państwa uprzemysłowione do obniżenia do 2008-2012 roku emisji gazów cieplarnianych o około 5% w porównaniu z poziomemu z roku 1990.
Prócz kanclerz Niemiec Angeli Merkel, w szczycie G8 (6-8 czerwca) wezmą udział prezydent USA George W. Bush, premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premierzy Japonii - Shinzo Abe, Włoch - Romano Prodi i Kanady - Stephen Harper oraz prezydent Rosji Władimir Putin.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24