W polskich hipermarketach Tesco i Carrefour można płacić w euro, ale kurs wymiany jest rekordowo niski - czytamy w "Rzeczpospolitej". Na "dużych" zakupach zapłaconych w europejskiej walucie sieci zarabiają dodatkowo nawet kilkanaście złotych.
Możliwość płacenia w euro miało być wygodą dla obcokrajowców i Polaków, którym po wakacjach zostało trochę wspólnotowej waluty. Sieci jednak zwietrzyły w tym niezły zarobek. Przykładowo środowy kurs euro w NBP wynosił 3,24 zł. Tymczasem Carrefour wynosił on 3,14 zł, a w Tesco - 3,04 zł.
Robiąc zakupy za 150 zł, zgodnie z kursem Carrefoura w kasie zapłacimy trzeba było zapłacić 47,77 euro, w Tesco – 49,34 euro, a według tabeli NBP – 46,3 euro. Sklepy na na jednej transakcji zarobiły kilka euro, które później wymieniały według ceny rynkowej z czystym zyskiem. Zwłaszcza że w sklepach nie są honorowane monety euro – reszta jest wydawana w złotych, nie można w tej walucie płacić kartą.
Same sklepy różnic komentować nie chcą. – W hipermarketach jest wyznaczona co najmniej jedna specjalnie oznakowana kasa, w której można zapłacić w euro. Ceny w złotych są przeliczane na euro według kursu Citibanku Handlowego z danego dnia– mówi Maria Cieślikowska, rzeczniczka Carrefoura. Tematu nie ma też dla Tesco. – Popularność płacenia w tej walucie jest bardzo sezonowa i zależna od regionu – najwyższą notujemy przy zachodniej granicy – mówi Przemysław Skory, rzecznik sieci Tesco.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24