Rachunek na siedem miliardów dolarów wystawił rosyjski Gazprom państwowej spółce Naftohaz Ukrainy za to, że nie odbiera ona od Rosji takich ilości gazu, jakie przewidziano w kontraktach. Naftohaz broni się, że uprzedził rosyjskich partnerów, iż zmniejszy odbiór gazu.
Komentatorzy w Kijowie uważają, że jest to "zemsta" Moskwy za decyzję o wydobywaniu na Ukrainie gazu łupkowego. W czwartek porozumienie w tej sprawie Ukraińcy zawarli z koncernem Shell.
Mści się "take-or-pay"
Naftohaz oświadczył w sobotę, że o zmniejszeniu zakupów gazu z Rosji informował Gazprom niejednokrotnie. Ukraińska spółka podkreśliła przy tym, że rozliczyła się z Rosjanami za całość gazu, który dostarczyli oni dotychczas na Ukrainę.
Naftohaz podawał wcześniej, że w roku ubiegłym ograniczył odbiór gazu zza granicy o 26,5 proc., czyli do 32,9 mld metrów sześciennych. Od Gazpromu Ukraina kupiła niecałe 25 mld m sześc., tymczasem umowa przewiduje kupno aż 52 mld m sześc. paliwa.
Co gorsza dla Ukrainy, w kontrakcie zawarto formułę "take-or-pay", która przewiduje, że odbiorca powinien płacić także za ten surowiec, którego nie odebrał, choć był zakontraktowany. Podobnie zbudowane umowy Gazprom ma także z szeregiem innych krajów w Europie, m.in. z Polską.
Zemsta za łupki
- Można było oczekiwać, że po podpisaniu przez Ukrainę w Davos umowy z Shellem strona rosyjska nie będzie zwlekać z reakcją wobec Naftohazu. Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że stanowisko Federacji Rosyjskiej powstało pospieszenie i potwierdza negatywne nastawienie Kremla wobec naszego kraju, niezależnie od tego, kto nim rządzi - ocenił ekspert energetyczny Bohdan Sokołowski. Ukraina narzeka, że płaci za rosyjski gaz jedną z najwyższych cen w Europie. W listopadzie 2012 r. cena ta wynosiła 430 dolarów za 1 tysiąc metrów sześciennych. Zawarte z Shellem porozumienie o wydobyciu gazu łupkowego ma zmniejszyć zależność energetyczną Ukrainy od Rosji.
Autor: //gak / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: gazprom.com