Efektem audytów w firmach kontrolowanych przez Skarb Państwa jest ponad 40 zawiadomień do prokuratury. Kilkaset osób może spodziewać się wezwania - informuje w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna". Najczęściej powtarzające się zarzuty to fikcyjne etaty, płacenie za niewykonane usługi, brak kontroli nad wydatkami na marketing, sponsoring i promocję oraz marnotrawienie środków firmowych fundacji.
Ponad dwie trzecie potencjalnych strat spowodowanych działaniami byłych prezesów i członków zarządu spółek pozostających pod kontrolą państwa przypada na Orlen - zauważa "DGP".
Z informacji redakcji wynika, że Ministerstwo Aktywów Państwowych dało nadzorowanym firmom czas do końca listopada na sfinalizowanie kontroli.
Wezwań do prokuratury - jak informuje gazeta - może oczekiwać kilkaset osób. Na przykład pięć zawiadomień złożonych przez PKO BP, największy krajowy bank, zawiera nazwiska 31 osób, które mogły popełnić przestępstwo. Jeśli zarzuty się potwierdzą, firma będzie dochodziła roszczeń od byłych menedżerów. Ale do tego - jak zauważa "DGP" - droga jest daleka.
Jako jeden z przykładów marnotrawstwa "DGP" wskazuje Eneę, gdzie "85 proc. potencjalnych strat związanych z działaniami byłych menedżerów jest efektem decyzji o budowie bloku węglowego w elektrowni w Ostrołęce".
Jak poinformowała spółka gazetę, obecnie szacowany rozmiar szkody w związku z tym projektem wynosi około 657 mln zł. Z kolei w PZU "40 proc. domniemanych szkód, szacowanych na 700 mln zł, jest związanych z inwestycją spółek z grupy kapitałowej w bankrutujący Ruch", zaś spółka Azoty miała stracić 180 mln zł w związku z nieudaną inwestycją w Senegalu.
Proces niezbędny
Jak wskazuje "DGP", najczęściej powtarzające się zarzuty to fikcyjne etaty, płacenie za niewykonane usługi, brak kontroli nad wydatkami na marketing, sponsoring i promocję oraz marnotrawienie środków firmowych fundacji.
Wskazywano także na finansowanie kampanii wyborczej z publicznych pieniędzy - pod pozorem wydatków na marketing czy darowizn z firmowych fundacji na działalność polityczną Zjednoczonej Prawicy.
"Kilka firm np. Azoty, PKO BP czy PGE - zarzuca byłym menedżerom, że najpierw przesyłali dziesiątki milionów złotych Polskiej Fundacji Narodowej, a później dopuścili do tego, żeby fundacja realizowała kampanie polityczne zamiast statutowych celów. Głównym zadaniem PFN miała być promocja Polski za granicą" - podaje "DGP".
Jak wskazują eksperci, z którymi rozmawiał "DGP", audyt w spółkach i zainteresowanie prokuratury ich działalnością zniechęcają inwestorów do kupowania ich akcji. Co gorsza, może to potrwać kilka lat. Jednak jest to "niezbędne, żeby na nowo pozyskać zaufanie rynku do działań nowych władz w przedsiębiorstwach i pokazać, że nowe zarządy odcinają się od wcześniejszych polityk i zostały wyciągnięte odpowiednie wnioski, a winni strat zostaną ukarani".
Źródło: PAP/DGP
Źródło zdjęcia głównego: hxdbzxy/Shutterstock