- Łotwa prędzej zostanie zaatakowana z kosmosu, niż dokona dewaluacji swojej waluty - stwierdził litewski premier Andrius Kublius kilka miesięcy temu. Ciekawe jaką minę miał w poniedziałek, gdy media podały, że na północną część Łotwy spadł spory, podobny do meteorytu obiekt z kosmosu...
W poniedziałek rano łotewscy strażacy poinformowali o tym, że w okolicach Mazsalca na północy Łotwy spadł na pole obiekt podobny do meteorytu. W ziemi powstał krater o średnicy od 10 do 15 metrów. Zdjęcia z miejsca zdarzenia pokazywały media na całym świecie, a właściciel pola, w które uderzył niezidentyfikowany obiekt, zaczął pobierać opłaty od wszystkich chcących zobaczyć krater.
Temat podchwyciły też serwisy gospodarcze, m.in. agencja Bloomberga. Wszystko przez słowa litewskiego premiera Andriusa Kubiliusa z czerwca. Kubilius zapewniał wtedy, że żadne z państw bałtyckich, mających waluty powiązane z euro, nie zamierza z tego rezygnować i dokonywać dewaluacji waluty. Wtedy padło też stwierdzenie, że bardziej prawdopodobny niż dewaluacja jest kosmiczny atak na sąsiednią Łotwę.
Gdy napłynęły wiadomości o poniedziałkowym "ataku", komentatorzy zaczęli się rozważać, czy teraz pora na dewaluację. - Zastanawiam się, jak się teraz czuje premier - pisał na swoim blogu Arturas Racas, komentator polityczny z Wilna.
Wątpliwości ekonomistów rozwiali jednak... geolodzy, którzy po południu zbadali tajemniczy krater i zgodnie orzekli: to oszustwo. Dziurę zrobił nie meteoryt, tylko łopaty w rękach ludzi.
Źródło: bloomberg.com