Ceny paliw rosną w szybkim tempie. W czwartek w hurcie za metr sześcienny benzyn trzeba zapłacić więcej o około 200 złotych, a oleju napędowego nawet o blisko 400 złotych więcej niż dzień wcześniej. Zdaniem analityka portalu e-petrol Jakuba Boguckiego w najbliższych tygodniach ceny paliw na stacjach mogą przekroczyć 7 złotych za litr.
Wraz ze wzrostem cen ropy naftowej na światowych giełdach rosną ceny hurtowe paliw w polskich rafineriach. Według danych portalu e-petrol.pl za metr sześcienny benzyny Pb95 od PKN Orlen w czwartek trzeba zapłacić 5668 zł, dla porównania w środę było to 5476 zł. Pb98 kosztuje obecnie 5985 zł za m3, w środę było to 5769 zł. PKN Orlen w czwartek sprzedaje olej napędowy w czwartek za 6203 zł za m2, podczas gdy w środę było to 5833 zł. Analitycy zwrócili uwagę, że wzrosty o podobnej skali można obserwować też w Rafinerii Grupy Lotos oraz sprzedaży BP Europe SE.
- Ceny, które obserwowaliśmy na stacjach paliw wczoraj, to już historia. Sytuacja nabrała nieprawdopodobnego tempa. Stacje paliw nawet dwa-trzy razy dziennie zmieniają ceny - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową analityk portalu e-petrol.pl Jakub Bogucki.
- Coraz głośniej mówi się też o embargu na surowce energetyczne z Rosji. Z tego powodu trzeba będzie myśleć o dywersyfikacji dostaw ropy naftowej, a to będzie kosztować. Spodziewamy się więc, że w najbliższych tygodniach cena benzyny może przekroczyć nawet 7 złotych - dodał.
Analityk zaznaczył, że nadal chroni nas to, że od 1 lutego 2022 roku obniżono VAT na paliwa z 23 do 8 procent. - Gdyby nie to, ceny paliw byłyby jeszcze o kilkadziesiąt groszy droższe - podkreślił Jakub Bogucki.
W ubiegłym tygodniu analitycy informowali, że w jeszcze w czwartek (dzień rosyjskiej inwazji) za litr benzyny Pb95 i oleju napędowego płaciliśmy w Polsce średnio 5,57 oraz 5,62 zł. Następnego dnia, w piątek rano na większości stacji paliw ceny zbliżały się do średniego poziomu 5,80-5,90 zł/l. Obecnie ceny paliw są o kilkadziesiąt groszy wyższe niż tydzień temu i przekraczają 6 zł za litr.
Ceny paliw w Polsce - główny ekonomista Orlenu komentuje
O obecnej sytuacji na rynku paliw mówił w czwartek w RMF FM główny ekonomista PKN Orlen dr Adam Czyżewski. W czwartek na niektórych stacjach paliw należących do płockiego koncernu za litr benzyny 95 trzeba zapłacić 6,20 zł, a litr oleju napędowego 6,50 zł. Czyżewski był pytany, gdzie jest "granica tego paliwowego szaleństwa".
- Trudno powiedzieć, gdzie jest - ale na pewno jest - bo dzisiaj ceny są napędzane przez wojnę, to jest niepokój, ryzyko, to jest pewna premia za ryzyko w cenach, bo jest obawa o przerwanie dostaw, ale to jest także wzmożony popyt i gromadzenie zapasów, nie tylko u nas w kraju, ale generalnie na świecie - powiedział.
Główny ekonomista Orlenu był dopytywany, czy jest realne, że na stacjach paliw zobaczymy poziomy 8-9 zł za litr. - Kiedyś myśleliśmy, że opcja nuklearna, za naszego życia, jest nierealna, a teraz się o tym mówi. Trudno po prostu powiedzieć, co jest realne - odpowiedział Adam Czyżewski, dodając, że nie chce się wypowiadać na ten temat, "bo nie jest wróżką".
Jego zdaniem powrót do 5 zł za litr też raczej nie jest możliwy w ciągu 1-2 miesięcy. - W ciągu miesiąca, czy dwóch raczej nie, dlatego że wszelkie prognozy pokazują, że gdzieś w marcu będziemy mieli szczyt wzrostów cen - wyjaśnił. - Dzisiaj nie wiemy, jak się sytuacja rozwinie. Za tydzień, dwa, trzy będziemy lepiej wiedzieć i wtedy będzie wiadomo, co dalej - ocenił Czyżewski.
Dostawy ropy i paliw do Polski
PERN, polskie przedsiębiorstwo zajmujące się logistyką naftową, zapewnił w czwartek, że "jest przygotowany na kolejną nieprzewidzianą sytuację związaną rynkiem ropy i paliw". Spółka wspomniała w tym kontekście, iż "z sukcesem" zdała test w 2019 roku, gdy do Polski dotarła ropa skażona chlorkami organicznymi.
"Wtedy przez 46 dni nie działał rurociąg 'Przyjaźń'. Od tamtego czasu istotnie zwiększyliśmy jeszcze swoje zasoby, jeśli chodzi o pojemności na ropę naftową nad Bałtykiem. W ciągu ostatnich dwóch lat u wybrzeży Bałtyku wybudowaliśmy aż siedem nowych zbiorników o pojemności blisko 600 tys. metrów sześc." - podkreśliło przedsiębiorstwo w odpowiedzi na pytania PAP.
Jak przekazała spółka, także Naftoport - należący do grupy kapitałowej PERN - "jest w pełni gotowy do pokrycia całego zapotrzebowania na morskie przeładunki ropy naftowej i paliw". Jak zaznaczono w informacji, Naftoport udowodnił to właśnie w 2019 roku. "Spółka w praktyce potwierdziła wtedy swój potencjał i zdolności przesyłowe. Dodatkowo w ubiegłym roku już prawie dwie trzecie krajowego zapotrzebowania na ropę naftową zostało pokryte dostawami drogą morską poprzez terminal Naftoportu" - oświadczył PERN.
Zapewnił ponadto, że również jego część paliwowa "jest odporna na sytuacje nadzwyczajne". W informacji przypomniano, że "w celu przygotowania się do zwiększonych dostaw paliw z morza" w bazie produktowej w Dębogórzu, która "jest polskim paliwowym hubem morskim", spółka realizuje inwestycje "pozwalające na zwiększenie możliwości operacyjnych".
Ceny ropy na wysokich poziomach
W czwartek ceny ropy naftowej utrzymują się na wysokich poziomach. Około godziny 15.50 za baryłkę ropy WTI trzeba było zapłacić ponad 109 dolarów, a za Brent - blisko 113 dolarów. To najwyższe poziomy od 2014 roku.
Tuż przed rosyjską inwazją było to odpowiednio 92 i 95 dolarów za baryłkę.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes