Paweł Wyrzykowski, który określa się liderem Konfederacji w okręgu siedlecko-ostrołęckim (Krzysztof Bosak się od niego odcina), wstawił w mediach społecznościowych zdjęcia z migrantami, którzy trzymają przy głowach dłonie pokazujące "rogi". Sprawę bada policja, odnieśli się też do niej politycy.
"Ten człowiek zamieścił dzisiaj zdjęcia cudzoziemców. Widać, że ktoś się nad nimi znęca, poniża. Sprawę już zgłosiłem Policji" - napisał w mediach społecznościowych dziennikarz Piotr Czaban, który działa przy granicy polsko-białoruskiej w ramach Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego.
W poście jest zdjęcie, które zostało zamieszczone na platformie X przez Pawła Wyrzykowskiego, przedstawiającego się w mediach społecznościowych jako lider Konfederacji w okręgu siedlecko-ostrołęckim.
"Nowe króliczki" i "Piąteczek"
Na fotografii widzimy sylwetki czterech mężczyzn. Jeden jest skuty kajdankami, trzech unosi dłonie nad głowami i robi z palców "rogi". Do zdjęcia dołączony jest komentarz, który brzmi "Nowe króliczki".
"Jednego z cudzoziemców skuto kajdankami. Znęcano się nad nimi. Kazano im stać przed aparatem w upokarzających pozach" – napisał Piotr Czaban w artykule na stronie Czaban Robi Raban. Zauważył też, że dzień wcześniej, czyli w piątek (5 lipca) Wyrzykowski wstawił też zdjęcie z mężczyzną z gestem z "rogami" (siedzi w aucie") oraz zdjęcie swojej uśmiechniętej twarzy. Fotografie podpisał "Piąteczek".
"Obrzydliwe zachowanie"
"Na jednej z fotografii widać przestraszonego mężczyznę o ciemniejszej karnacji. Ktoś mu kazał przystawić sobie do głowy ręce i tak ułożyć palce, by imitowały rogi" – stwierdził Piotr Czaban.
W poniedziałek (8 lipca) o sprawie napisał też Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
"Wczoraj na obrzydliwe zachowanie Wyrzykowskiego zareagował wiceminister sprawiedliwości, który zapewnił, że policja zajmie się sprawą na poważnie. Mamy nadzieję, że tak się stanie" – czytamy we wpisie.
Policja będzie twardo reagować na szerzenie nienawiści i łamanie prawa na tym tle przez grupy i pojedyncze osoby. Od pierwszego sygnału o możliwych takich sytuacjach z Komendantem Głównym Policji Markiem Boroniem i moimi zastępcami @czeslawmroczek i @MaciekDuszczyk podejmujemy… https://t.co/ZokexppIP5
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) July 7, 2024
"Policja będzie twardo reagować na szerzenie nienawiści"
Policja opublikowała w niedzielę komunikat, w którym czytamy, że zwalczanie przestępstw z nienawiści jest jednym z priorytetów polskiej policji. Do czego odniósł się też szef MSWiA Tomasz Siemoniak.
"Policja będzie twardo reagować na szerzenie nienawiści i łamanie prawa na tym tle przez grupy i pojedyncze osoby" – napisał.
"Pojawiające się w przestrzeni medialnej doniesienia o niegodziwym traktowaniu migrantów powinny być zgłaszane organom ścigania, a nie powielane. Zwalczanie przestępstw z nienawiści jest jednym z priorytetów polskiej Policji i w każdej takiej sytuacji podejmowane są odpowiednie… pic.twitter.com/BHH20OgJc3
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) July 7, 2024
Twierdzi, że nie chciał nikogo upokorzyć
Paweł Wyrzykowski mówi nam, że już rozmawiał w tej sprawie z policją. - Do czasu zakończenia sprawy nie mogę jednak powiedzieć nic o szczegółach. Ani o tym, kto zrobił zdjęcia, ani gdzie zostały zrobione - twierdzi.
Zarzeka się, że publikując fotografie, nie chciał nikogo upokorzyć.
- Na zdjęciu z lasu widać mężczyznę skutego kajdankami. Ma jaśniejszą karnację niż pozostali. Można więc przyjąć, że jest to osoba trudniąca się przemytem ludzi. Pozostali, o ciemniejszej karnacji, to migranci. A z tego, co wiem, gest pokazywania rogów w ich kulturze to tak zwana technika lustra. Pokazują je, aby odbić to, co złe, co ich spotyka. W tym przypadku, jak można się domyślać, zatrzymanie przez służby – opowiada.
"Zawsze się uśmiecham na zdjęciach"
Nie chce zdradzić, czy zdjęcie wykonano na polsko-białoruskiej granicy. Gdy zauważamy, że mężczyzna w kajdankach ma ręce skute z przodu, a nie z tyłu, jak jest to praktykowane w Polsce, przyznaje, że być może jest to wskazówka, iż zatrzymania nie dokonały polskie służby.
- Nic więcej nie mogę jednak powiedzieć - zastrzega.
Dopytujemy, czy wstawiając zdjęcie swojej uśmiechniętej twarzy (a gest jest tu taki, że można to odczytać jako szyderczy uśmiech) w sąsiedztwie człowieka pokazującego "rogi", nie chciał zadrwić z tego drugiego.
- Nie było to moją intencją. Zawsze uśmiecham się na zdjęciach, a usta tak mi się ułożyły, bo miałem je suche od słońca – mówi.
"Jestem przeciwny nielegalnej migracji"
A co z określeniem "Karny koziołek matołek", którym nazwał mężczyznę pokazującego "rogi"?
- To odpowiedź na jeden z komentarzy w sieci. Tutaj też nie chciałem nikogo obrazić. Chodziło mi tylko o pokazanie, że jestem przeciwny nielegalnej migracji oraz o napiętnowanie osób, którzy trudnią się przemytem ludzi – twierdzi.
Bosak: nie jest liderem Konfederacji gdziekolwiek
Do sprawy odniósł się też w mediach społecznościowych jeden z liderów Konfederacji, podlaski poseł i wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.
Stwierdził, że Wyrzykowski "NIE JEST ani liderem Konfederacji gdziekolwiek (jego biogram wprowadza w błąd celowo) ani członkiem którejkolwiek partii współtworzącej Konfederację".
Zgłosił akces do Konfederacji Korony Polskiej
Paweł Wyrzykowski twierdzi, że około tygodnia temu rozeszły się jego drogi z Nową Nadzieją (partią, której prezesem jest Sławomir Mentzen), jednak zgłosił akces do Konfederacji Korony Polskiej (tutaj prezesem jest Grzegorz Braun).
- Z szeroko pojętym środowiskiem związanym z postacią Janusza Korwin-Mikkego jestem związany od 15 lat. W 2015 roku startowałem do Sejmu z partii KORWiN, a w ostatnich wyborach parlamentarnych do Senatu jako kandydat niezależny. W Konfederacji nie ma stanowiska lidera okręgu. To elektorat ocenia, kogo słucha. Ja jestem uważany za lidera okręgu siedlecko-ostrołęckiego - mówi nam.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie go na drugą stronę.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wyrzykowski/ X