Czternaście osób, w wieku od trzech do 78 lat, po kolacji wigilijnej trafiło do szpitali. Mieli zawroty głowy i zaburzenia równowagi, niektórzy wymiotowali. Okazało się, że wszyscy mieli w organizmach ślady marihuany. Z nieoficjalnych ustaleń TVN24 wynika, że ktoś dodał do potrawy stary olejek, który należał do zmarłej babci.
Do tego zdarzenia doszło w niewielkiej miejscowości pod Zambrowem w województwie podlaskim. Jako pierwszy poinformował o tym Onet.
Do wspólnej kolacji wigilijnej zasiadła czternastoosobowa rodzina (10 osób dorosłych w wieku do 78 lat i czworo dzieci). Po zjedzeniu świątecznych potraw poczuli się źle. Onet informuje, że mieli zawroty głowy, zaburzenia równowagi, niektórzy wymiotowali.
Sądzili, że zatruli się czadem
Początkowo wezwana została straż pożarna i pogotowie ratunkowe; wnioskując po objawach, rodzina zgłosiła bowiem podejrzenie zatrucia czadem.
- Zgłoszenie dostaliśmy 24 grudnia około godziny 17. Po dojechaniu na miejsce zdarzenia dowódca zastał 14 osób, które same opuściły budynek. Były pod opieką zespołów ratownictwa medycznego - powiedział przed kamerą TVN24 st. kpt. Paweł Gwardiak z Komendy Powiatowej PSP w Zambrowie.
Strażak: lekarze powiedzieli, że to najprawdopodobniej zatrucie pokarmowe
Dodał, że strażacy nie zauważyli pożaru, a detektory nie wykryły tlenku węgla.
- Będący na miejscu lekarze z zespołów ratownictwa medycznego przypuszczali, że przyczyną zdarzenia jest najprawdopodobniej zatrucie pokarmowe - stwierdził st. kpt. Gwardiak.
Marihuana w organizmach
Karetki rozwiozły członków rodziny do szpitali na badania. Informacje, które przekazały szpitale były jednak zaskakujące i spowodowały, że sprawą zajęła się też policja.
- Czternaście osób w wieku od trzech do 78 lat w jednej z miejscowości powiatu zambrowskiego trafiło w wigilię do pobliskich szpitali. Ze szpitala otrzymaliśmy informację, że w ich organizmach były ślady marihuany - podała w środę (25 grudnia) sierżant sztabowy Agnieszka Ulman z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Dzień później mł. asp. Agnieszka Skwierczyńska z zespołu prasowego podlaskiej policji doprecyzowała, że dzieci są w wieku trzech, pięciu, siedmiu oraz dziewięciu lat, natomiast dorośli mają od 28 do 78 lat.
Dzieci opuściły już szpital
Jak powiedział na antenie TVN24 nasz reporter Adrian Zaborowski, dorosłych przewieziono do szpitali m.in. w Zambrowie, Łomży i Wysokiem Mazowieckiem. Trafiły na badania i obserwacje.
- Czworo dzieci przewieziono natomiat do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Tam również przeprowadzono badania. Wiemy, że wczoraj rano dzieci opuściły szpital. Nic poważnego im się więc nie stało. Natomiast jeśli chodzi o dorosłych, z nieoficjalnych informacji wiem, że dwie osoby pozostają w szpitalach. Ich stan określany jest jako dobry - dodał nasz reporter.
Nieoficjalnie: chodziło o stary olejek, który należał do zmarłej babci
Policjanci w dalszym ciągu wyjaśniają okoliczności zdarzenia.
- Z nieoficjalnych informacji, które do nas docierają, wynika, że najprawdopodobniej w domu był stary olejek, który należał do zmarłej babci i któryś z domowników dodał ten olejek do jakiejś potrawy, którą wszyscy zjedli - podał Adrian Zaborowski.
Źródło: tvn24.pl, TVN24/Onet
Źródło zdjęcia głównego: FotoDax/Shutterstock