Na terenach bagiennych okalających Zalew Siemianówka (woj. podlaskie) ugrzęzło 10 cudzoziemców. Członkowie grupy ratowniczej, który ruszyli im pomóc nie mieli możliwości bezpiecznie wrócić. Wszystkich zabrał na pokład wojskowy śmigłowiec.
W poniedziałek (7 listopada) po godzinie 18 Straż Graniczna dostała zgłoszenie o tym, że na terenach bagiennych okalających Zalew Siemianówka ugrzęzło 10 cudzoziemców.
Na miejsce pojechały patrole SG, ale okazało się, że - ze względu na teren - dotarcie do migrantów było bardzo utrudnione. Do działań zaangażowano żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej z dronem oraz strażaków zawodowych i ochotników.
Dzięki obrazowi z drona udało się zlokalizować migrantów. Około godziny 23 dotarła do nich grupa ratownicza złożona z dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej i sześciu strażaków.
Czytaj też: Karolina Szymańska z Fundacji Ocalenie o zachowaniu migrantów na granicy polsko-białoruskiej
"Wszyscy, zarówno cudzoziemcy, jak i funkcjonariusze, byli bardzo wycieńczeni i nie mieli możliwości bezpiecznego powrotu. Do akcji wezwany został wojskowy śmigłowiec" - informuje w komunikacie major Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Cztery osoby trafiły do szpitala
Śmigłowcem, podczas dwukrotnego przelotu, udało się przetransportować wszystkie osoby - zarówno migrantów, jak i ratowników.
Śmigłowiec lądował w miejscowości Siemianówka, gdzie dojechały karetki. Niemal 10-godzinna akcja zakończyła się po godzinie 4 nad ranem. Brało w niej udział w sumie około 80 osób.
W grupie migrantów było ośmiu obywateli Sri Lanki, Pakistańczyk i Hindus. Czterech z nich trafiło do szpitala. Pozostali przebywają w placówce Straży Granicznej w Narewce. Funkcjonariusze biorący udział w akcji nie wymagali hospitalizacji.
Operacja "Śluza" - zemsta Łukaszenki
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już w sierpniu ubiegłego roku dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Unii Europejskiej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewoził ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Podlaski Oddział Straży Granicznej