W 2000 roku w Surażu (Podlasie) brutalnie zamordowano kobietę. Sprawa została początkowo umorzona, ale po latach wrócili do niej śledczy z Archiwum X, którzy wskazali podejrzanego. Gdy doszło do zabójstwa, miał on 15 lat. Został sprowadzony z USA i teraz, 24 lata po zbrodni, został skazany.
Na 25 lat więzienia skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Białymstoku mężczyznę oskarżonego o brutalne, dokonane na tle seksualnym, zabójstwo krewnej w 2000 r. w Surażu. Takiej kary chciała prokuratura, obrona – uniewinnienia. Wyrok jest nieprawomocny.
Do morderstwa doszło 16 lipca 2000 roku. Oskarżonemu, który jest bratankiem męża ofiary, zarzucono zabójstwo z motywem seksualnym, dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Gdy doszło do tej zbrodni, był nieletni, miał 15 lat.
Podczas śledztwa nie przyznał się do winy. Przed sądem nie składał wyjaśnień, swoje stanowisko krótko przedstawił dopiero w tzw. ostatnim słowie podczas wygłoszonych dwa tygodnie temu mów końcowych stron.
Umorzone, po latach wznowione
Akt oskarżenia w tej sprawie kierowała do sądu małopolska delegatura Prokuratury Krajowej w Krakowie, gdzie funkcjonuje zajmujący się takimi sprawami z całego kraju Dział ds. Niewykrytych Zabójstw – Archiwum X. Z ustaleń śledztwa wynika, że sprawca był bardzo brutalny. Bił kobietę po twarzy, głowie, szyi i ramionach. Udusił ofiarę, a chcąc zatrzeć ślady, podpalił dom, w którym doszło do zabójstwa.
Początkowo postępowanie zostało umorzone z uwagi na niewykrycie sprawcy, ale prokuratorzy z Archiwum X wrócili do sprawy w 2019 r. Zgromadzili materiał dowodowy, który dał podstawy do wydania postanowienia o przedstawieniu mężczyźnie zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Udało się też ustalić, że przebywa on w Stanach Zjednoczonych. Po skierowaniu do strony amerykańskiej wniosku o ekstradycję ówczesny podejrzany został zatrzymany w grudniu 2020 r. Do 2023 r. trwała procedura ekstradycyjna przed sądami w USA. W czerwcu ub.r. mężczyzna został wydany Polsce.
Prokuratura chciała w tej sprawie 25 lat więzienia i taki nieprawomocny wyrok we wtorek zapadł. Rodzina i znajomi ofiary, którzy w dużej liczbie uczestniczyli we wszystkich rozprawach, przyjęli orzeczenie brawami. Głośno płakała córka zmarłej, która była w sprawie jednym z oskarżycieli posiłkowych.
Brak wątpliwości sądu co do winy
Sąd nie miał wątpliwości, że to oskarżony jest sprawcą zbrodni z 16 lipca 2000 r. Sędzia Anna Hordyńska odpierała zarzuty obrony dotyczące strony formalnej, czyli braku skargi uprawnionego oskarżyciela i konieczności umorzenia – na tej podstawie – postępowania. Obrońcy mówili o tym już na początku procesu, wówczas sąd ten wniosek oddalił.
Odnosząc się do zebranych dowodów, sędzia przypominała, że po zbrodni nie udało się ustalić sprawcy i w 2002 r. śledztwo z tego powodu umorzono. Jednak w 2012 r. kolega syna zmarłej przekazał mu – usłyszaną od osoby trzeciej – informację o tym, że wie, kto jest sprawcą tej zbrodni. Sąd te zeznania uznał za wiarygodne. Uzasadniał, że wspiera je też opinia z badań poligraficznych (tzw. wykrywacz kłamstw) tego świadka.
Kolejny istotny dowód to badania DNA z męskiej bielizny znalezionej w miejscu zbrodni. Okazało się, że ślad pochodzi od oskarżonego. Biegli uznali te ustalenia za "ekstremalnie mocny" materiał dowodowy. Sąd odrzucił też linię obrony, według której oskarżony nie mógł w tym czasie, gdy doszło do zbrodni, znaleźć się w domu ofiary i wersję, że mogło dojść do przeniesienia materiału DNA i zafałszowania tych dowodów.
Przy wymiarze kary sąd brał pod uwagę okoliczności zbrodni i sposób działania sprawcy, ale też wiek i niekaralność. Nie znalazł jednak żadnych okoliczności łagodzących. 25 lat więzienia to maksymalna możliwa kara, biorąc pod uwagę, że oskarżony miał wtedy 15 lat. - Jest to kara sprawiedliwa w odczuciu społecznym – mówiła sędzia Hordyńska.
Obrona zapowiada apelację
O odczuwanej uldze mówiła na gorąco, po wyroku, córka zmarłej. - Wreszcie doczekaliśmy się tej sprawiedliwości, chociaż jest niewielka, bo nikt nam mamy nie zwróci, ale wreszcie mamy wyrok - powiedziała, wciąż płacząc. Dodała, że rodzina jest gotowa na proces w drugiej instancji.
Obrona zapowiada apelację. Jeden z obrońców oskarżonego mec. Mariusz Truszkowski w rozmowie z dziennikarzami zwracał uwagę m.in. na to, że sąd okręgowy oddalił wszystkie wnioski dowodowe obrony, w których chodziło o – jak to ujął – uszczegółowienie badań genetycznych. - Te dowody, które są w sprawie, nie świadczą o tym, że oskarżony to zrobił, bo zostawiają wiele wątpliwości co do osoby sprawcy – mówił adwokat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock