Zamiast 68 tysięcy metrów sześciennych – osiem tysięcy w nadleśnictwie Browsk oraz zamiast ponad czterech tysięcy - zaledwie kilkaset metrów w nadleśnictwie Białowieża. Taka ma być tegoroczna skala wycinek w Puszczy Białowieskiej.
Ostatnia odsłona sporu wokół Puszczy Białowieskiej ma swą genezę w 2016 roku, kiedy ministerstwo środowisko przyjęło aneks do Planu Urządzania Lasu dla Nadleśnictw Białowieża na lata 2012-2021. Zakładał on trzykrotne (z 60 do 180 tys. metrów sześciennych) zwiększenie pozyskania drewna z tego terenu.
Prowadzone na podstawie aneksu wycinki miały, zdaniem ministerstwa, pomóc w walce z gradacją – czyli masowym pojawieniem się – w puszczy kornika drukarza. Oburzyło to organizacje ekologiczne, które tłumaczyły, że gradacje zdarzały się już w przeszłości, a puszcza zawsze sama się odradzała.
Na wniosek Komisji Europejskiej, sprawa znalazła swój finał przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który - w wydanym w kwietniu 2018 roku wyroku – uznał, że wycinki w Puszczy Białowieskiej (nie tylko te prowadzone na podstawie aneksu dla nadleśnictwa Białowieża, ale również te wynikające z Planów Urządzania Lasu dla Nadleśnictw Hajnówka i Browsk) były bezprawne. Między innymi z tego powodu, że przed ich podjęciem nie zbadano, czy są one zgodne z unijnymi dyrektywami: siedliskową i ptasią. A wymóg stosowania się do tych dyrektyw wynika z faktu, że od 2007 roku Puszcza Białowieska objęta jest ochroną w ramach programu Natura 2000.
Lasy Państwowe, nawet gdyby bardzo chciały, nie wypełniłyby zapisów aneksów
W marcu 2021 roku wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka podpisał nowy aneks dla nadleśnictwa Białowieża. Stwierdził, że Polska wykonuje dzięki temu wyrok TSUE, bo jedynym sposobem na wyeliminowanie z obrotu prawnego zakwestionowanego aneksu z 2016 roku jest przyjęcie nowego. Przy okazji wiceminister podpisał też aneks dla sąsiedniego nadleśnictwa Browsk.
We wtorek (20 lipca) podczas obrad sejmowej ochrony środowiska stwierdził, że Komisja Europejska zaakceptowała takie działania. Podał też, że zgodnie z aneksami w nadleśnictwie Białowieża ma być pozyskane do 4 tys. 320 m sześc. drewna, a w nadleśnictwie Browsk – do 68 tys. Zaraz jednak dodał, że jako że aneksy wygasają z końcem roku, a wycinki mogą być prowadzone dopiero po okresie lęgowym (czyli najwcześniej we wrześniu) "części z tych zadań nie uda się fizycznie zrealizować, nawet jakbyśmy bardzo chcieli".
Jan Tabor, zastępca Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych ds. Gospodarki Leśnej, doprecyzował podczas komisji, że jeśli chodzi o nadleśnictwo Białowieża, to z planowanych ponad 4,3 tys. m sześc. drewna do wycinki, usuniętych zostanie zaledwie kilkaset metrów. Natomiast jeśli chodzi o nadleśnictwo Browsk, to z 68 tys. m sześc. - wyciętych będzie około osiem tysięcy. Z czego z obszaru Natura 2000 – jedynie około trzech tysięcy.
Planowane są wycinki drzew stwarzających zagrożenie i zabiegi pielęgnacyjne
Podczas obrad komisji padło też zapewnienie ze strony rządowej, że wszystkie wycinki będą polegały wyłącznie na usuwaniu drzew stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz prowadzeniu tzw. zabiegów pielęgnacyjnych.
- Zabiegi pielęgnacyjne, które będą wykonywane na naszym terenie, to tak zwane trzebieże. Ich celem jest delikatne, stopniowe przerzedzanie lasu, aby był on stabilny, odporny na silne wiatry czy opady mokrego śniegu. W ramach trzebieży usuwa się też drzewa negatywnie wpływające na inne - na przykład gdy obok dorodnego dębu rośnie brzoza, która poprzez ruch na wietrze, uderza w jego konary swoimi gałęziami. W przypadku gdy mamy do czynienia z siedliskiem grądowym (to siedlisko, na terenie którego powinien występować m.in. dąb i grab – przyp. red.), należy niektóre takie brzozy czy sztucznie posadzone sosny wyciąć – zaznacza w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Gałęzia, nadleśniczy Nadleśnictwa Browsk.
Dodaje, że zabiegi pielęgnacyjne będą też prowadzone wobec drzewostanów sosnowych rosnących na właściwych dla sosny siedliskach. - Często są to lasy na dawnych, ubogich gruntach rolnych. Tutaj usuwane będą głównie chore drzewa (na przykład posiadające obwar, czyli chorobę powodowaną przez patogen grzybowy - przyp. red.) albo takie, które mają złamane wierzchołki i połamane gałęzie - zaznacza nasz rozmówca.
Świerki zostaną zastąpione dębami i innymi gatunkami liściastymi
Z podanej na komisji ochrony środowiska puli około ośmiu tysięcy metrów sześc. drzew, około sześć tys. metrów sześc. będą stanowiły sosny rosnące w większości na terenie leśnictw Rybaki i Lewkowo, czyli poza obszarem Natura 2000. Pozostałe gatunki do wycinki to m.in.: ok. 400 metrów sześc. świerka, 50 – 100 m sześc. dębu, ok. 100 m sześc. grabu oraz ok. 500 m sześc. brzozy.
- W dwóch miejscach, w ramach planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000, prowadzone będą tak zwane rębnie złożone, czyli wycinki dojrzałego drzewostanu realizowane po to, żeby zrobić miejsce na posadzenie nowych drzew, które na danym terenie są pożądane. Chodzi o niewielkie fragmenty lasu, na których można zaobserwować sporo wymarłych świerków. Zastąpimy je dębami i innymi gatunkami liściastymi. Chodzi nam o to, aby w tych miejscach przyspieszyć unaturalnienie lasu, tak jak zakładają wytyczne UNESCO dla aktywnej strefy ochrony bioróżnorodności – podkreśla nadleśniczy.
Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska żałuje, że tak szczegółowych informacji zabrakło podczas posiedzenia komisji. - Konkretów było jak na lekarstwo. Niemniej, obniżenie liczby metrów sześciennych przeznaczonych do wycinek należy traktować jako spore ustępstwo ze strony rządu – mówi.
Nadleśnictwo Hajnówka dalej bez aneksu
Podczas posiedzenia komisji wiceminister Siarka poinformował też, że w dalszym ciągu nie zamierza podpisać aneksu dla ostatniego z puszczańskich nadleśnictw. Czyli nadleśnictwa Hajnówka. Chodzi o wątpliwości zgłoszone przez Komisję Europejską. Jak pisaliśmy w marcu, sprawą problemową jest teren jednostki wojskowej, na którym rosną suche świerki.
- Pierwsze uschły już w 2015 roku, czyli w momencie rozpoczęcia gradacji kornika drukarza. Najwięcej martwych drzew wydzieliło się na tym terenie na przełomie 2017 i 2018 roku. Obecnie chodzi już o około 42 tysiące metrów sześciennych. Szacujemy, że jest to około 40 tysięcy świerków. Mniej więcej połowa z nich ma ponad 100 lat – mówił w marcu w rozmowie z tvn24.pl nadleśniczy Nadleśnictwa Hajnówka Mariusz Agiejczyk.
Podkreślał, że jednostka wojskowa już od kilku lat wysyła prośby, aby pilnie te drzewa wyciąć. - Stoją one bowiem w rejonie magazynów z amunicją. Gdyby na przykład podczas wichury czy pożaru spadły na te budynki, mogłoby dojść do tragedii – zaznaczał nadleśniczy.
W przyszłym roku ma powstać zintegrowany plan wymagany przez UNESCO
Los drzew rosnących na terenie jednostki wojskowej rozstrzygnie się już zapewne w nowym Planie Urządzania Lasu. Obecny – tak jak zresztą te dotyczące nadleśnictwa Browsk i Białowieża – wygasa z końcem roku. Nowe mają obowiązywać przez kolejne dziesięć lat. Ministerstwo pracuje nad ich opracowaniem. Co ważne, mają być one zgodne z – wymaganym przez UNESCO - Zintegrowanym Planem Zarządzania Puszczą Białowieską. Czyli dokumentem, który po wyroku TSUE z 2018 roku Polska zobowiązała się przyjąć do końca 2021 roku.
Wiceminister Siarka nie ukrywał podczas komisji, że nie ma szans, aby termin ten został dochowany. Resort liczy jednak, że plan powstanie w przyszłym roku, a jeszcze w tym miesiącu podpisana zostanie umowa z podmiotem zewnętrznym, który ten dokument przygotuje.
- Czeka na to region, czeka Polska, no i oczywiście czekają na to instytucje, które są tym zainteresowane – powiedział wiceminister.
Zaznaczył przy tym, że dokument będzie miejscem do wymiany poglądów i dyskusji wielu środowisk o często skrajnych stanowiskach. Zadeklarował, że ministerstwo będzie chciało zorganizować w tej sprawie "duże spotkanie". Przypomniał też, że dokument musi być uzgodniony również ze stroną białoruską, bo dotyczy obszaru całej puszczy. Wniosek o wpisanie Puszczy Białowieskiej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO został wszak w 2014 roku złożony wspólnie przez Polskę i Białoruś.
Spór o drzewostany ponadstuletnie
- Miejmy nadzieję, że plan faktycznie powstanie w przyszłym roku, a zanim to nastąpi, zostanie skonsultowany z przyrodnikami i organizacjami ekologicznymi - komentuje w rozmowie z tvn24.pl prof. Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży.
Podobnie jak Adam Bohdan, cieszy się z ograniczenia wycinek wynikających z aneksów dla nadleśnictw Browsk i Białowieża. – Szczegóły aneksów budziły duże wątpliwości – podkreśla.
Liczy też, że w nowych Planach Urządzania Lasu znajdą się zapisy chroniące tzw. drzewostany ponadstuletnie.
– To drzewostany, w którym przynajmniej 10 procent drzew z danego wydzielenia osiąga wiek ponad stu lat. Wyłączanie ich z gospodarki leśnej może wywołać kontrowersje, bo kolejne drzewostany wchodzą w ten wiek. Mam na myśli chociażby tak zwane drzewostany pocenturowskie. Czyli te powstałe w wyniku odnowienia naturalnego w miejscach wyrębów powadzonych w XX-leciu międzywojennym przez angielską firmę The Century European Timber Corporation, potocznie nazywaną "Centurą" – wyjaśnia profesor.
Leśnicy stoją na stanowisku, że za drzewostany ponadstuletnie należy uznawać tylko te, które zostały wymienione w - przyjętym w 2015 roku - Planie Zadań Ochronnych Natura 2000. Natomiast organizacje ekologiczne – jak ujął to na posiedzeniu komisji wspomniany wcześniej Jan Tabor z Lasów Państwowych - forsują "kroczącą definicję" tego pojęcia. Czyli chcą sukcesywnego uznawania za stuletnie kolejnych drzewostanów.
Leśnicy chcą do 2025 roku trzymać się wieku drzew określonego w 2012 roku
Według Jana Tabora, posługując się takim kluczem, już teraz 45 wydzieleń wskazanych w PZO Natura 2000 do przebudowy (czyli terenów, gdzie mogą być prowadzone wycinki – przyp. red.) powinno być wyłączonych z gospodarki leśnej. A z końcem 2025 roku, kiedy PZO Natura 2000 przestanie obowiązywać, takich wydzieleń będzie blisko dwieście.
- Natomiast w obowiązującym PZO wiek drzew ustalono na dzień 1 stycznia 2012 roku. To było też podstawą wyznaczenia stref nieingerencji w obszarze Światowego Dziedzictwa UNESCO – przypomniał Tabor.
Stąd też, według niego, należy do końca 2025 roku odnosić wiek drzew do stanu z 1 stycznia 2012 roku. Czyli drzewo, które będzie miało w 2025 roku np. 112 lat, powinno być traktowane jako 99-letnie, bo tyle miało w 2012 roku i tak to zostało zapisane w obowiązującym dokumencie.
- Zapisy w PZO nie powinny być sztywne. Jeśli dany drzewostan osiąga wiek stu lat, to nie możemy udawać, że tak nie jest. Jeśli dziś drzewo ma 97 lat, to w 2025 roku będzie miało 101 i tak powinno być traktowane. Przypominam, że Puszcza Białowieska jest w dużym stopniu lasem naturalnym. A takich na terenie Europy mamy bardzo mało – zaledwie dwie dziesiąte procenta. Powinniśmy je więc za wszelką cenę chronić – komentuje, cytowany wcześniej, prof. Kowalczyk.
Gradacja kornika już ustępuje
Dodaje, że gradacja kornika, którą leśnicy w 2016 roku podawali jako powód prowadzenia cięć, obecnie już ustępuje.
– Gradacja uzależniona jest między innymi od warunków pogodowych. Jeśli dany rok jest suchy, to spada poziom wód gruntowych. Dlatego też drzewa są bardziej podatne na kornika. Ostatnie lata były dość deszczowe, więc i gradacja jest mniejsza. Natomiast tam, gdzie po ataku kornik świerki padły, natura się odradza. Oprócz nowych świerków, wyrastają tam też graby czy klony. A więc drzewa, które rosną w cieplejszych częściach naszej planety. Przewiduję zresztą, że – z uwagi na ocieplanie się klimatu - udział gatunków iglastych występujących w Puszczy Białowieskiej będzie się sukcesywnie zmniejszał. Ich sztuczne podtrzymywanie nie ma większego sensu – wyjaśnia profesor.
Posłanka Partii Zieloni/KO ma nadzieję na dialog ze stroną rządową
Wtóruje mu posłanka Partii Zieloni/KO Urszula Zielińska, która razem z grupą opozycyjnych posłów wnioskowała o to, żeby ministerstwo przedstawiło na komisji informacje o aktualnych działaniach, jeśli chodzi o Puszczę Białowieską.
– Jestem zdania, że naturę należy pozostawić samej sobie. Skoro określony obszar lasu jest na tyle cenny, że należy go chronić, to nie powinno się tam forsować wycinek, którym sprzeciwiają się przyrodnicy i organizacje ekologiczne. Jak wynika z informacji podanych przez stronę rządową, cięcia mają być znacznie ograniczone wobec tego, co zapisano w aneksach. To pokazuje, że presja - ale też po prostu rozmowa - ma sens – mówi.
Ma nadzieję, że ministerstwo będzie kontynuowało dialog.
- Na początku roku było nam bardzo trudno porozmawiać z wiceministrem Siarką. Teraz minister obiecał nam kolejne spotkanie, tym razem w sprawie zintegrowanego planu zarządzania Puszczą jako obiektem UNESCO. Mamy tu więc pewien postęp, z czego należy się cieszyć – zaznacza posłanka.
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Gałęzia/Nadleśnictwo Browsk