Wycinanie młodych dębów, by sadzić młode dęby. Prowadzenie wycinek na terenie występowania chronionych gatunków. Między innymi takie zarzuty do pracy leśników na terenie Puszczy Białowieskiej mają organizacje ekologiczne. Na wniosek jednej z nich, Sąd Okręgowy w Warszawie zakazał wycinek na części terenów trzech puszczańskich nadleśnictw. Leśnicy odpierają zarzuty i twierdzą, że w momencie, gdy pełnomocnik Lasów Państwowych otrzymał postanowienie sądu, wycinki już się zakończyły.
"To nasze wielkie zwycięstwo, które możliwe było dzięki wsparciu naukowców oraz Fundacji Dzika Polska, która udostępniła dane terenowe" – czytamy na profilu facebookowym Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Chodzi o postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie z 9 listopada, które zakazuje Lasom Państwowym podejmowania w przyszłości wycinek drzew na terenie trzech nadleśnictw położonych na terenie Puszczy Białowieskiej: Nadleśnictwa Białowieża, Browsk i Hajnówka. Jak wynika z informacji, które przesłała nam Sylwia Urbańska (rzecznik prasowa do spraw cywilnych wspomnianego sądu), zakaz nie dotyczy całości tych nadleśnictw. W postanowieniu jest mowa m.in. o siedliskach lasów bagiennych czy też łęgów wierzbowych oraz miejscach, gdzie występują siedliska takich gatunki ptaków jak sóweczki i dzięcioły białogrzbietowe czy też siedliska takich chrząszczy jak zagłębek bruzdkowany i bogatek wspaniały.
Zabezpieczenie przedmiotu sporu
Postanowienie zostało wydane na - złożony na początku listopada – wniosek wspomnianej Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, która już w 2017 roku wystąpiła z powództwem przeciwko Lasom Państwowym. Listopadowe postanowienie sądu jest więc swego rodzaju zabezpieczeniem przedmiotu sporu, czyli - określonych przez sąd - fragmentów Puszczy Białowieskiej. Pracownia wnioskowała o wydanie postanowienia, bo na terenie nadleśnictwa Browsk i Białowieża prowadzone były jesienią wycinki na podstawie, podpisanych w marcu przez wiceministra klimatu i środowiska, aneksów do Planów Urządzania Lasu (aneks dla nadleśnictwa Hajnówka nie został podpisany, więc tam akurat wycinek nie było – przyp. red.).
- Mam informację od reprezentującego nas prawnika, że w dniu 22 listopada pełnomocnik Lasów Państwowych odebrał nasze pismo zawiadamiające o postanowieniu sądu. W tym dniu Lasy Państwowe zostały więc oficjalnie poinformowane o zaistniałej sytuacji i jeśli prowadzone były wtedy wycinki, to były one nielegalne - mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Lasy Państwowe: Wszystkie prace zgodne z prawem
Rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk twierdzi, że prace - zarówno w nadleśnictwie Browsk, jak w nadleśnictwie Białowieża - zakończyły się przed 22 listopada.
– Oczywiście w obu tych nadleśnictwach prace były prowadzone zgodnie z prawem, na podstawie aneksów podpisanych przez wiceministra Siarkę – podkreśla.
Jak pisaliśmy w lipcu, zapisane w aneksach wycinki miały mieć jednak mniejszą skalę niż pierwotnie planowano. Bo aneksy obowiązują jedynie do końca roku, a wycinki mogą być prowadzone dopiero po okresie lęgowym (czyli najwcześniej we wrześniu). Jan Tabor, zastępca Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych ds. Gospodarki Leśnej, stwierdził podczas obrad sejmowej ochrony środowiska, że zamiast przewidzianych w aneksie 68 tysięcy metrów sześciennych drzew, w nadleśnictwie Browsk, wyciętych zostanie osiem tysięcy. A jeśli chodzi o nadleśnictwo Białowieża, zamiast ponad czterech tysięcy - zaledwie kilkaset metrów sześciennych.
Podczas obrad komisji padło zapewnienie ze strony rządowej, że wszystkie wycinki będą polegały wyłącznie na usuwaniu drzew stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz prowadzeniu tzw. zabiegów pielęgnacyjnych.
"Delikatne, stopniowe przerzedzanie lasu"
Jak w lipcu komentował w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Gałęzia, nadleśniczy Nadleśnictwa Browsk, zabiegi planowane wykonywane na terenie tego nadleśnictwa miały polegać na tak zwanych trzebieżach.
- Ich celem jest delikatne, stopniowe przerzedzanie lasu, aby był on stabilny, odporny na silne wiatry czy opady mokrego śniegu. W ramach trzebieży usuwa się też drzewa negatywnie wpływające na inne - na przykład gdy obok dorodnego dębu rośnie brzoza, która poprzez ruch na wietrze, uderza w jego konary swoimi gałęziami – mówił nam.
Przyznał, że w dwóch miejscach, w ramach planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000, prowadzone będą też tak zwane rębnie złożone. Czyli wycinki dojrzałego drzewostanu realizowane po to, żeby zrobić miejsce na posadzenie nowych drzew, które na danym terenie są pożądane.
- Chodzi o niewielkie fragmenty lasu, na których można zaobserwować sporo wymarłych świerków. Zastąpimy je dębami i innymi gatunkami liściastymi. Chodzi nam o to, aby w tych miejscach przyspieszyć unaturalnienie lasu, tak jak zakładają wytyczne UNESCO dla aktywnej strefy ochrony bioróżnorodności – podkreślał w lipcu nadleśniczy.
Dzika Polska: prace nie mają nic wspólnego z zabiegami ochronnymi
12 października na profilu facebookowym Fundacji Dzika Polska pojawił się jednak wpis, w którym czytamy, że "wykonywane prace nie mają nic wspólnego z zabiegami ochronnymi i ochroną przyrody". Autor wpisu Adam Bohdan z Dzikiej Polski wziął pod lupę – leżące na terenie nadleśnictwa Browsk - wydzielenie 147Ca, na którym według niego dominuje drzewostan w wieku 90 lat.
Jak 12 października stwierdził na profilu Dzikiej Polski, wycinki "obejmują kilkunastoarowe powierzchnie w obrębie których wycinane są wszystkie drzewa bez względu na obecność gatunków chronionych, wiek i gatunek drzew, w tym drzewa biocenotyczne, dziuplaste, martwe, co koliduje z wymaganiami dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej".
Dodał też, że "na siedlisku grądowym wycinane są dojrzałe graby i ok. 30-letnie dęby, co koliduje z Planem Zadań Ochronnych Natura 2000, który zakłada zwiększenie udziału drzew liściastych, zwłaszcza dębów na takim siedlisku".
"Cel to zastępowanie sosnowo-świerkowego lasu młodym pokoleniem dębu"
Wydzielenie 147Ca to jedno z dwóch miejsc, o których w lipcu mówił nam nadleśniczy Tomasz Gałęzia, że planowane tam są tzw. rębnie złożone. Poproszony przez nas w październiku o odniesienie się do zarzutów stawianych przez Dziką Polskę, stwierdził, że w lipcu w rozmowie z naszym portalem nie powiedział, że chodzi tylko o wycięcie wymarłych świerków, ale o to, że w tym wydzieleniu jest bardzo duża liczba wymarłych świerków.
- Oczywiście usunięcie martwych świerków, zagrażających w każdej chwili upadkiem i zabiciem ludzi lub zwierząt jest niezbędne. Nie jest jednak celem samym w sobie. Celem jest odsłonięcie powierzchni, po to, aby zastąpić sosnowo-świerkowy las młodym pokoleniem dębu. Tak aby był on zgodny z siedliskiem – takie aktywne działanie wskazuje Plan Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 "Puszcza Białowieska". Sporadycznie konieczne było usunięcie niektórych brzóz, dębów lub grabów ze względów bezpieczeństwa lub ich stanu zdrowotnego. Wiele starszych dębów rosnących w tym lesie pojedynczo planujemy pozostawić – stwierdził nadleśniczy.
Dodał też, że prace podjęto tylko na obszarze stanowiącym 20 procent wydzielenia, w tych miejscach, gdzie podrostu (czyli mierzącego ponad 50 cm wysokości młodego pokolenie drzew wyrosłych pod okapem drzewostanu, rokującego nadzieję na odegranie w przyszłości roli gatunku głównego – przyp. red.) prawie nie było, a gleba osłonięta była rozłożystymi leszczynami lub malinami.
– W takich miejscach jest dalece mało prawdopodobne, żeby dęby odnowiły się w sposób naturalny przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Dlatego Plan Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 "Puszcza Białowieska" przewidział aktywne działania polegające na umożliwieniu wzrostu dębu i innych gatunków drzew właściwych dla lasu grądowego – mówił Tomasz Gałęzia.
"Wycinają młode dęby, po to by posadzić młode dęby"
19 października na profilu facebookowym Dzikiej Polski pojawił się jednak kolejny wpis, w którym czytamy że "nadleśnictwo wycina młode dęby, po to by posadzić młode dęby". Poproszony przez na o komentarz nadleśniczy mówi, że usunięto odrośla rozłożystych krzewów – przede wszystkim leszczyny, a także pojedyncze młode drzewka dębu czerwonego, który nie jest gatunkiem naturalnie występującym w Puszczy Białowieskiej oraz inne drzewa uszkodzone i połamane (np. przez upadające wcześniej świerki albo przez zwierzęta).
- Staraliśmy się wykorzystać każde nieuszkodzone naturalne odnowienie i podrost do utworzenia nowego pokolenia na równi z sadzonymi przez nas dębami. Pozostawiliśmy kilku-, kilkunastoletnie drzewka gatunków liściastych oraz skupiska brzozowego odnowienia – tłumaczy nam w grudniu Tomasz Gałęzia.
Dodaje, że niestety podrost, podobnie jak drzewa w górnej warstwie, nie pokrywał wydzielenia równomiernie – zajmował tylko około 1/3 całego wydzielenia.
- Jak informowaliśmy wcześniej, prace podjęto tylko na 20 procentach wydzielenia, w tych miejscach, gdzie podrostu prawie nie było, a gleba osłonięta była rozłożystymi leszczynami lub malinami – w takich miejscach było dalece mało prawdopodobne, żeby dęby odnowiły się w sposób naturalny przez najbliższe kilkadziesiąt lat – zaznacza nadleśniczy.
Drzewa, na których występował zgniotek cynobrowy
W kolejnym wpisie Dzikiej Polski, tym razem z 22 października, czytamy, że na terenie wydzielenia, o który mowa, wycięto trzy drzewa zasiedlone przez zgniotka cynobrowego. Czyli chrząszcza objętego w Polsce ścisłą ochroną gatunkową.
Tomasz Gałęzia wspomina, że gdy 19 października przedstawiciele nadleśnictwa spotkali się z Adamem Bohdanem z Fundacji Dzika Polska, znaleziono jedynie jednego osobnika zgniotka cynobrowego.
- Oczywiście zdecydowano o pozostawieniu tej kłody, na której stwierdzono osobnika. Dodatkowo – z inicjatywy nadleśnictwa – oznaczyliśmy do pozostawienia inne kłody martwych drzew – takie, które mają największą ilość kory, mimo tego, że nie znaleziono na nich egzemplarzy zgniotka cynobrowego. Te drzewa, mimo że były martwe, musiały być ścięte z uwagi na zagrożenie, jakie stwarzały dla osób pracujących na tej powierzchni. Kłody te pozostały do naturalnego rozkładu. Aby zapewnić jeszcze bardziej dogodne warunki zgniotkowi i innym cennym owadom, zostawiamy też wysokie pnie po zamarłych drzewach, jeśli tylko nie stwarzają zagrożenia – zaznacza nadleśniczy.
Pozyskano około 5,6 tysiąca metrów sześciennych drewna
Dodaje, że wszystkie czynności związane z wycinką drzew na terenie Puszczy Białowieskiej zostały zakończone w drugiej dekadzie listopada - około 20 listopada na terenie leśnictw Przechody i Nowosady, a w Leśnictwie Lewkowo, w którym dominowały trzebieże w lasach porolnych, nawet wcześniej.
- Gdzieniegdzie trwa tylko wywóz drewna z powierzchni leśnych tak, aby rozliczyć się z zakładami usług leśnych i dostarczyć przed świętami drewno opałowe mieszkańcom okolicznych miejscowości, tym bardziej że zima dopiero się rozpoczyna. Do tej pory, w ramach aneksu pozwalającego na pozyskanie dodatkowej masy ponad 60 tysięcy metrów sześciennych, pozyskano około 5,6 tysięcy metrów sześciennych drewna – mówi Tomasz Gałęzia.
Lasy Państwowe: najbardziej elastyczny i delikatny sposób
Podkreśla, że postanowienie sądu z 8 listopada powtarza obowiązujące już ograniczenia dotyczące gospodarki leśnej w Puszczy Białowieskiej.
- Nie prowadzi się wycinek drzew mających na celu ich pozyskanie ani na siedliskach 91D0 – bory i lasy bagienne czy 91E0 – łęgi wierzbowe, topolowe, olszowe i jesionowe, ani w drzewostanach ponadstuletnich, ani w strefie częściowej ochrony II UNESCO. Prac nie prowadzono także w miejscach aktualnego gniazdowania, rozrodu czy stałego przebywania dzięcioła białogrzbietego, trójpalczastego, wskazanych w postanowieniu chrząszczy saproksylicznych ani w całorocznych strefach ochronnych sóweczki czy włochatki, które to strefy chronione są na mocy przepisów o ochronie przyrody – twierdzi nasz rozmówca.
Natomiast odnosząc się do – cytowanych wcześniej - zarzutów, jakie Fundacja Dzika Polska opublikowała 12 października na Facebooku, twierdzi że - wskazane w Planie Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 "Puszcza Białowieska" dla wydzielenia 147Ca - cięcie odnowieniowe, tj. rębnia IV D, jest najbardziej elastycznym i delikatnym sposobem przebudowy istniejących, dojrzałych drzewostanów iglastych lub mieszanych na takie, których skład gatunkowy byłby zgodny z siedliskiem grądu subkontynentalnego.
Wycięto jedno drzewo z dziuplą
- Nie jest oczywiście prawdą, że wycięto wszystkie drzewa – cięcia stosowano w takich miejscach, gdzie podrostu prawie nie było, a ten istniejący był uszkodzony na przykład przez upadające, martwe świerki. Kilka starszych drzew liściastych musiano usunąć ze względów bezpieczeństwa – ich konary były połamane, a na niektórych wisiały wierzchołki martwych świerków. W ten sposób, rzeczywiście, pojawiły się otwarte przestrzenie (tak zwane gniazda – przyp. red.), na których dąb – potrzebujący w młodym wieku bardzo dużej ilości światła – będzie miał doskonałe warunki wzrostu. Tam jednak, gdzie występował zdrowy i nieuszkodzony podrost, został on zachowany, by wesprzeć dokonane przez nas odnowienie sadzonkami – tłumaczy Tomasz Gałęzia.
Dodaje, że drzewa z widocznymi, wykutymi przez ptaki, dziuplami nie były wycinane.
– Jedyny wyjątek to brzoza ścięta w październiku na terenie wydzielenia 147Ca, która miała tak zwaną dziuplę. Dziupla ta znajdowała się w miejscu gałęzi i nie powstała w wyniku wykucia jej przez ptaki. Była praktycznie niewidoczna i ukazała się naszym oczom po odcięciu konaru. Postanowiliśmy zaadoptować ją na budkę lęgową. Wycięliśmy ten fragment pnia i zawiesimy go na drzewie. Mamy nadzieję, że teraz stanie się ona domem jakiegoś dziuplaka. O tych działaniach informowaliśmy zresztą w artykule, który został 19 października opublikowany na naszej stronie internetowej – zaznacza nadleśniczy.
Adam Bohdan: trudno uwierzyć, że nikt nie zauważył dziupli
Adamowi Bohdanowi, którego wpisy na profilu Fundacji Dzika Polska cytowaliśmy wyżej, trudno jest uwierzyć, że dziupli nikt nie zauważył.
- To, czy powstała w wyniku wykucia jej przez ptaki, nie ma żadnego znaczenia. Dziwi mnie również tłumaczenia nadleśnictwa, jeśli chodzi o wycinanie młodych dębów, po to, by posadzić młode dęby. Nie rozumiem, dlaczego po wycięciu gatunków konkurujących – w tym przypadku malin czy leszczyny – rosnące tam już dęby nie mogłyby rosnąć nadal - mówi.
"Dzień wcześniej zrobiłem zdjęcia trzem osobnikom zgniotka"
Komentując fakt znalezienia podczas wizji terenowej z jego udziałem tylko jednego osobnika zgniotka cynobrowego, twierdzi, że zgniotki o tej porze roku są nadal aktywne.
- Dorosłe chrząszcze są nawet w stanie latać. Gdy byłem tam dzień wcześniej, zaobserwowałem i zrobiłem zdjęcia trzem osobnikom. 19 października był akurat jeden. A to, że nadleśnictwo zdecydowało się zostawić w lesie kłodę, na której zauważyliśmy zgniotka, nie zmienia faktu, że w tym samym czasie wycięto i wywieziono setki innych martwych drzew, mogących stanowić siedliska gatunków chronionych. Nawiasem mówiąc, moja dokumentacja zdjęciowa zaobserwowanych osobników została użyta w sądzie jako jeden z argumentów przemawiających za koniecznością wstrzymania wycinek – twierdzi Adam Bohdan.
" Nie wytniemy przecież połowy puszczy, bo drzewa są martwe"
Nie przyjmuje też wyjaśnień nadleśnictwa, które mówią o "kilku starszych drzewach liściastych", które musiano usunąć "ze względów bezpieczeństwa", bo "ich konary były połamane, a na niektórych wisiały wierzchołki martwych świerków".
- Lasy, które są stosunkowo rzadko penetrowane, a z takimi mamy do czynienia w tym przypadku, to nie są przecież jakieś parki miejskie czy tereny leśne sąsiadujące z drogami. Tutaj do drzew stwarzających zagrożenie trzeba przyjąć zupełnie inne podejście. Nie wytniemy przecież połowy Puszczy Białowieskiej, bo drzewa są martwe lub w złym stanie – podkreśla.
"Wycinki nie powinny mieć miejsca"
Komentując wszystkie działania nadleśnictwa na terenie wydzielenia, twierdzi, że Lasy Państwowe są "niereformowalne".
- Wycinka dojrzałych dębów i grabów, rębnie niszczące naturalne odnowienie, wycinka drzew martwych i zasiedlonych przez gatunki chronione – to są błędy od lat popełniane przez Lasy Państwowe w Puszczy Białowieskiej, które nie powinny mieć w niej miejsca – podkreśla.
Dlatego też czeka na wyrok sądu w tej sprawie. – Postanowienie o zabezpieczenie "przedmiotu sporu", czyli de facto zakaz wycinek na terenie trzech nadleśnictw, jest krokiem w bardzo dobrym kierunku – zaznacza nasz rozmówca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24