Do Muzeum Ziemi Piskiej w Piszu (Warmińsko-Mazurskie) trafił krzyż z drugiej połowy XIX wieku, który zabrany został z cmentarza nieistniejącej już wsi Paski Małe. Krzyż posiada tablice nagrobne z inskrypcją sporządzoną w gwarze mazurskiej i jest jednym z niewielu artefaktów związanych z wsiami Puszczy Piskiej, które przestały istnieć tuż po II wojnie światowej.
- Całe szczęście, że udało się uchronić ten krzyż. To unikatowy eksponat dziedzictwa. Także z tego powodu, że po obu jego stronach zachowały się owalne tablice nagrobne z inskrypcją sporządzoną w gwarze mazurskiej – mówi Krzysztof Worobiec, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur "Sadyba".
To on w 2008 roku zainicjował, rozpoczęty rok później, projekt "Zagubione wioski Puszczy Piskiej", w ramach którego wolontariusze porządkowali cmentarze należące do wsi zlokalizowanych na terenie Puszczy Piskiej. Domostwa przestały istnieć tuż po II wojnie światowej.
Krzyż mógł paść łupem złomiarzy
- Przez pierwsze trzy lata w projekcie uczestniczyła młodzież z Polski, Niemiec, Włoch, Austrii i Rosji. Przez kolejne – z Polski i Niemiec. W 2017 roku, podczas ostatniej edycji projektu, młodzież uporządkowała cmentarz nieistniejącej wsi Paski Małe. Teren został ogrodzony i oznakowany, przez co bardziej widoczny stał się stojący tam 1,7-metrowy krzyż – opowiada nasz rozmówca.
Jako że w ostatnich latach nasiliły się przypadki kradzieży metalowych krzyży przez złomiarzy, zapadła decyzja żeby przenieść ten z Pasków Małych do Muzeum Ziemi Piskiej, gdzie jest on obecnie prezentowany. Na miejscu powstała zaś wierna replika z żywicy, którą wykonała konserwator zabytków Magdalena Schneider.
- Oryginalny krzyż powstał w drugiej połowie XIX wieku w lokalnej kuźni. Natomiast wspomniana inskrypcja w gwarze mazurskiej jest fragmentem pieśni żałobnej często śpiewanej na Mazurach podczas pogrzebów. To spolszczona, "mazurska" wersja ostatniej, ósmej zwrotki popularnej pieśni "O Gott, du frommer Gott", napisanej przez śląskiego poetę i pastora Johanna Heermanna w 1630 roku – opowiada Krzysztof Worobiec.
Uciekali przed zbliżającym się frontem
Wieś Paski Małe wyludniła się w 1945 roku.
- W dwóch tomach mojej książki "Zagubione wioski Puszczy Piskiej", na prawie 900 stronach, opisałem dzieje około 40 miejscowości, które spotkał podobny los. Najstarsza z wiosek została założona w 1435 roku, a najmłodsza pod koniec XIX wieku. Duży był też rozstrzał jeśli chodzi o liczbę mieszkańców. Największa miała ich pięciuset, najmniejsza - jedynie kilkunastu – zaznacza regionalista.
Dodaje, że większość wsi przestała istnieć niedługo po przejściu frontu.
- Mówimy o południowym fragmencie ówczesnych Prus Wschodnich, które wchodziły w skład III Rzeszy i sąsiadowały z ziemiami dawnej II Rzeczypospolitej. Pod koniec stycznia 1945 roku, gdy Rosjanie byli już na granicy Prus Wschodnich, mieszkańcy puszczańskich wniosek uciekli przed zbliżającym się frontem. Zabierali na furmanki co tylko mogli, a to wszystko co zostało, padło ofiarą szabru. Najpierw ze strony żołnierzy, a później ludności polskiej zamieszkującej sąsiednie tereny. Działo się to na takiej zasadzie, że jeden zabrał stół, drugi krzesło, a trzeci rozebrał ścianę domu – tłumaczy pan Krzysztof.
Nowi osadnicy wybierali miasta
Zaznacza, że niewielka część uciekinierów postanowiła jednak po kilku dniach wrócić do swoich domostw.
– Podjęli taką decyzję, gdy zorientowali się, że front przesuwa się szybciej niż oni na swoich furmankach. Byli też tacy, którzy postanowili wrócić, ale już nie do swoich wiosek, tylko udać się do miast. Chociażby do Mrągowa czy do Pisza. Miasta wybierali też polscy osadnicy, którzy zaczęli osiedlać się po wojnie na terenach dawnych Prus Wschodnich. I nie ma się czemu dziwić, bo kto by chciał jako miejsce do życia wybrać ukrytą w puszczy wieś, w której strach było mieszkać – zaznacza nasz rozmówca.
Opierali się akcji germanizacyjnej
Dziś po miejscowościach zostały, oprócz cmentarzy, pojedyncze fragmenty schodów czy też fundamentów nieistniejących domów.
- Dramat Mazurów doskonale pokazany jest w filmie "Róża" Wojciecha Smarzowskiego. Niemcy traktowali ich jako Polaków, a Polacy jako Niemców. W XIV-XV wieku, czyli w czasach państwa krzyżackiego, napływała tu głównie ludność z Mazowsza, a konkretnie z terenów określanych dziś jako Kurpiowszczyzna. Osadnicy posługiwali się polskim dialektem, który współcześnie nazywanym jest gwarą mazurską – wyjaśnia nasz rozmówca.
Dodaje, że od drugiej połowy XIX wieku, a szczególnie w czasach rządów kanclerza Otto von Bismarcka, prowadzona była akcja germanizacyjna tej ludności.
- Wielu z mieszkańców jedna się jej oparło. Stąd też nic dziwnego, że na inskrypcji krzyża z cmentarza w Paskach Małych użyta został gwara mazurska, a nie język niemiecki – podkreśla regionalista.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Worobiec