Na katolickim cmentarzu w Nowej Wsi Ełckiej (województwo warmińsko-mazurskie) zniszczonych zostało kilkanaście przedwojennych nagrobków ewangelickich. Proboszcz tutejszej parafii twierdzi, że ani on, ani rada parafialna nie wiedzieli, że na takie prace musi się zgodzić konserwator zabytków. Sprawą, pod nadzorem prokuratury, zajmuje się teraz policja.
- Przejeżdżałem w pobliżu rowerem. Nie mieści mi się w głowie, jak można w taki sposób traktować pamięć o zmarłych. Owszem cmentarz był zaniedbany, ale to w dalszym ciągu cmentarz – oburza się Zbigniew Achramowicz, wiceprezes Towarzystwa Miłośników Ełku.
We wtorek (6 kwietnia) zauważył zniszczone nagrobki na cmentarzu parafialnym w Nowej Wsi Ełckiej (woj. warmińsko-mazurskie). Leżały między wyrwanymi korzeniami drzew. Na miejscu pracowała koparka.
"Nie mam pojęcia, po co ksiądz to robi"
– Z tego, co pamiętam, to proboszcz rozpoczął wycinkę drzew we wrześniu zeszłego roku. Nigdy bym nie pomyślał, że przy okazji wyrywania korzeni zniszczone zostaną również nagrobki. Pochowani zostali tu ewangelicy - przedwojenni mieszkańcy Nowej Wsi Ełckiej, czyli ówczesnej wsi Neuendorf. Po II wojnie światowej cmentarz ewangelicki przejęty został przez parafię katolicką, co nie znaczy, że dawne nagrobki można traktować w taki sposób. Nie mam zresztą pojęcia, po co ksiądz to robi. Na cmentarzu jest mnóstwo miejsca na nowe pochówki. Nie wiem, po co było niszczyć te protestanckie – mówi.
O sprawie powiadomił Stefana Marcinkiewicza, socjologa z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zaraz wstawił post na facebookowym profilu Mityczna Stolica Mazur Ełk/Lyck.
"Nie można w ten sposób postępować"
- Wycinka drzew i karczowanie ciężkim sprzętem razem z przedwojennymi nagrobkami. Praktyka "szacunku" dla zmarłych w naszej kulturze... – napisał.
Mówi, że naliczył kilkanaście zniszczonych nagrobków. - Jeden to grób dziecka, które urodziło się w 1938, a zmarło w 1939 roku. To jakieś barbarzyństwo. Nie można w ten sposób postępować. Takie prace należy wykonywać z poszanowaniem miejsca, w którym się je prowadzi. Chodzi o styl – tłumaczy Stefan Marcinkiewicz.
"Wjechała koparka gąsienicowa i doprowadziła wszystko do ruiny"
Według niego powinno się to odbywać w taki sposób, że zatrudnia się kilku robotników, którzy najpierw odkopują korzenie, a później przecinają je piłami motorowymi.
- Następnie za pomocą podnośnika przenoszą nagrobki w jakieś jedno wyznaczone miejsce. Oczywiście bez niszczenia ich. Już pomijam, że ksiądz powinien skontaktować się z Kościołem ewangelicko-augsburskim i zapytać, co powinien zrobić z nagrobkami. Tutaj natomiast wjechała koparka gąsienicowa i doprowadziła wszystko do ruiny – rozkłada ręce.
Konserwator wstrzymał prace
Cmentarz ewangelicki założony został w pierwszej połowie XIX wieku. Figuruje w wojewódzkiej ewidencji zabytków. Służby konserwatorskie stwierdziły zniszczenie zabytku i wstrzymały prace.
- Z uwagi na dalsze niebezpieczeństwo dewastacji – mówi Joanna Sobolewska z ełckiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie.
Dodaje, że podczas kontroli nie zaobserwowano szczątków ludzkich, natomiast części uszkodzonych nagrobków leżały w przypadkowych miejscach. Informuje też, że proboszcz występował do wójta gminy Ełk z wnioskiem o wydanie zezwolenia na usunięcie drzew.
- Gmina Ełk wniosek przekazała do WKZ (Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - przyp. red.) pisząc, iż cmentarz wpisany jest do rejestru zabytków. Organ konserwatorski ustalił, iż cmentarz nie jest objęty wpisem do rejestru zabytków, więc nie posiada kompetencji do zajmowania stanowiska w sprawie o wydania zezwolenia na usunięcie drzew – tłumaczy Joanna Sobolewska.
Czym innym jest jednak usuwanie drzew, a czym innym niszczenie zabytkowych nagrobków. Na to zgodzić się musi konserwator.
- Ani gmina, ani właściciel nie zwrócił się o wydanie zaleceń konserwatorskich – zaznacza nasza rozmówczyni.
Policja: na razie trudno powiedzieć, czy doszło do popełnienia przestępstwa
Służby konserwatorskie przekazały sprawę do prokuratury. - Prowadzimy czynności pod nadzorem ełckiej prokuratury. Potwierdzam, że doszło do zniszczenia nagrobków. Na razie jesteśmy jeszcze na bardzo wstępnym etapie. Trudno więc powiedzieć czy doszło do popełnienia przestępstwa. A jeśli tak, to do jakiego – mówi sierżant sztabowy Agata Kulikowska de Nałęcz z Komendy Powiatowej Policji w Ełku.
Proboszcz: parafia musi mieć miejsce na nowe pochówki
Proboszcza parafii św. Józefa Rzemieślnika w Nowej Wsi Ełckiej ks. Andrzej Bryg komentuje, że parafia dostała zgodę na wycinki z urzędu gminy.
- A to, że podczas wyrywania korzeni doszło do uszkodzenia obramowań grobów, nie jest niczym dziwnym ani tym bardziej hucpą, jak to niektórzy komentują. Chodzi o uporządkowanie terenu i przygotowanie go na nowe groby. Zgodnie z prawem już po dwudziestu latach od pochówku - o ile rodzina nie będzie opiekowała się grobem - można go zlikwidować i zrobić miejsce na nowy. Skoro groby są przedwojenne, to oczywiście minęło o wiele więcej lat niż 20. Groby nie były przez nikogo odwiedzane. Wyrosły na nich krzaki i drzewa – podkreśla.
Zaznacza, że parafia musi mieć miejsce na nowe pochówki i nie jest prawdą, że terenu jest dość w innych częściach nekropolii. - Musimy myśleć o kolejnych latach i dekadach – mówi ksiądz.
Dziwi się też, że służby konserwatorskie wstrzymały prace. - Na wycinkę drzew dostaliśmy zgodę urzędu gminy. Wójt pisał w tej sprawie do konserwatora zabytków. Dostał odpowiedź, że to gmina wydaje zgodę na wycinki. Konserwator nie informował, że mamy jeszcze występować o zalecenia potrzebne do wyciągania korzeni drzew i likwidację przedwojennych nagrobków. Poza tym nie wiadomo, czy rzeczywiście w tym miejscu były jakieś pochówki. Po II wojnie światowej ktoś mógł przenieść tu grobowe obramowania, a pod ziemią wcale nie ma szczątków – podkreśla proboszcz.
- Uznaliśmy, że skoro mamy zgodę urzędu gminy na wycinkę drzew, to jest ona równoznaczna z tym, że w ramach porządkowania terenu można usunąć korzenie drzew i nagrobki. Jeżeli czegoś nie dopełniliśmy, to poniesiemy tego konsekwencje – mówi ks. Bryg.
'Nie można mówić, że doszło tu do profanacji"
Podkreśla, że owszem są sposoby na mniej inwazyjne prowadzenie tego typu prac, niemniej są one kosztowne. - Tutaj zajął się tym społecznie członek rady parafialnej, który przyjechał koparką – tłumaczy.
Zaznacza, że nie można mówić, że doszło tu do profanacji. - Podczas prac nie odkryto żadnych szczątków ludzkich. Oczywiście jeśli podczas kopania nowych grobów na takowe trafimy, zostaną one z godnością pochowane w przeznaczonym ku temu miejscu w innej części cmentarza. A konkretnie w zbiorczym grobie przy krzyżu misyjnym. Miejsce to istnieje już od wielu lat. W wierze i kulturze chrześcijańskiej zawsze okazujemy szacunek zmarłym – podkreśla ksiądz.
Biskup ewangelicki: poczekajmy na ustalenia prokuratury
Biskup diecezji mazurskiej Kościoła ewangelicko–augsburskiego w RP ks. Paweł Hause komentuje, że to, czy ksiądz proboszcz działał zgodnie z prawem, ustali prokuratura i powinniśmy poczekać, aż to nastąpi.
– Niemniej wydaje się naturalne, że przed likwidacją nagrobków należało przynajmniej powiadomić o tym poprzedniego właściciela, czyli nasz kościół. Spoczęli tam wszak nasi współwyznawcy - Mazurzy – mówi.
Mimo wszystko docenia deklarację proboszcza, że jeśli podczas tworzenia nowych grobów wydobyte będą szczątki, to spoczną one w wyznaczonym ku temu miejscu.
- Myślę, że dobrym krokiem ze strony księdza byłoby stworzenie na terenie cmentarza lapidarium, w którym eksponowane byłyby ewangelickie nagrobki. Nawet w sytuacji, gdy część z nich uległa zniszczeniu. Obok można byłoby postawić tabliczkę informującą o tym, że przed wojną istniał tu cmentarz ewangelicki. Mógłby to być krok w stronę załagodzenia obecnej sytuacji i wyraz budowania ekumenizmu – zaznacza biskup.
Ksiądz Andrzej Bryg zauważa, że ewangelicy nie interesowali się do tej pory tym miejscem. - Niemniej planowałem już wcześniej, że – o ile obramowania grobów zostaną usunięte – to tablice z imionami i nazwiskami trafią do istniejącego już miejsca na terenie nekropolii, gdzie przechowywane są też inne ewangelickie tablice. Można powiedzieć, że jest to forma lapidarium – zaznacza ks. Bryg.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zbigniew Achramowicz