Mieszkańcy miasteczka Mońki (Podlaskie) po podwyżce cen za ogrzewanie mogą płacić nawet dwa tysiące złotych czynszu, wcześniej było to kilkaset, góra 800 złotych. - Nie jest w stanie nikt zapłacić tego. Co ludzie mają robić? - pyta jedna z mieszkanek w rozmowie z reporterką TVN24. - Bieda nas czeka - boją się lokatorzy. Prezes spółdzielni mieszkaniowej zachęca, by domagali się dopłat od rządu, takich, jakie przyznano mieszkańcom domów jednorodzinnych.
Mońki, miasto na Podlasiu, 10 tysięcy mieszkańców. Dyrektor miejscowego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Zdzisław Dąbrowski informuje, jak wzrosła cena opału. W zeszłym roku zapłacili za miał węglowy około 1,5 miliona złotych. W tym roku - już około 12 milionów. Obecnych zapasów starczy zaś tylko do października. Liczą na pomoc z rządu, rozważają zaciągnięcie kredytu.
Dla mieszkańców bloków oznacza to jedno: skoczy czynsz. Być może nawet o 400 procent. Są oburzeni i przerażeni.
W najlepszym razie czynsz może wzrosnąć do 1000 złotych
Reporterka TVN24 Marta Ambramczyk-Dzikiewicz odwiedziła jedno z monieckich osiedli. Jest tu 1529 mieszkań, w których żyją głównie emeryci. Deklarują, że ich miesięczny dochód to mniej więcej 1500 złotych. Maksymalnie dwa tysiące.
Teraz miesięcznie płacą spółdzielni mieszkaniowej od 300 do 800 złotych, w tym za ogrzewanie centralne od 100 do 240 złotych, w zależności od powierzchni lokalu.
Jeśli zrealizuje się najgorszy scenariusz, jesienią i zimą będą musieli przeznaczać na czynsz nawet dwa tysiące złotych. Trwają konsultacje, by podwyżka nie była aż tak drastyczna. Moniecka ciepłownia negocjuje wysokość taryfy z Urzędem Regulacji Energetycznej i powinna ją znać i podać ostatecznie w październiku. Ale w najlepszym razie nadal będzie to dużo - 260 procent. Czynsz sięgać będzie wtedy 1000 złotych.
"Bieda nas czeka, naród wyjdzie na ulice"
- Nie jest w stanie nikt zapłacić tego. Co ludzie mają robić? Z czego zrezygnować? Z życia, z jedzenia, z lekarstw? No bo nie wszyscy dobrze zarabiają. Jak ktoś ma 1200-1300 złotych, to nie jest w stanie - mówi w rozmowie z reporterką pani Jadwiga, która teraz płaci 480 zł czynszu. - Ja jestem jedna. Jak gdzieś jest dwoje ludzi, mają dwie emerytury. Jak jest jedna, to trudno - dodaje mieszkanka.
- Bieda nas czeka. My we dwoje [z żoną - red.] na emeryturze, mamy po 2 tysiące złotych. Ja na leki wydaję ponad 500 złotych miesięcznie, bo mam udar, mam nogę operowaną, ciśnienie, cukrzycę, żona dużo na leki wydaje. I jeśli przychodzą nas straszyć, że 300 czy 600 złotych miesięcznie więcej będzie, to skąd nabrać tych pieniędzy, jak będzie wytrzymać? - pyta pan Józef.
- Jak przyjdzie podwyżka, będziemy szumieć. Najprawdopodobniej naród wyjdzie na ulice - przewiduje pan Józef, który był pierwszym mieszkańcem swojego bloku i sadził drzewa na osiedlu. - Przepracowaliśmy tyle lat, potrącano nam na wszystko, zadowoleni byliśmy, spokojnie się mieszkało, a teraz takie podwyżki... Tak chyba nie ma w żadnym kraju, żeby człowiek nie miał z czego wyżyć - dodaje
"Czym my się różnimy od mieszkańców domów"
- Kosmos dla nas, mieszkańców - mówi o nowych czynszach prezes spółdzielni mieszkaniowej w Mońkach Roman Klepadło. - Na to się nie zgadzamy i zrobię wszystko, żeby to nie weszło - zapewnia.
Wcześniej spółdzielnia ociepliła bloki i zmodernizowała instalację cieplną. Teraz prezes przygotował petycję do rządzących o powstrzymanie podwyżek. Wywiesił ją w klatkach schodowych, zbiera podpisy mieszkańców, zachęca do tego inne spółdzielnie. - W kupie jest siła, jeśli będziemy zgrani, to posłuchają naszych głosów - argumentuje.
Klepadło powołuje się na obiecane trzytysięczne dopłaty do ogrzewania, które jednak nie obejmą mieszkańców bloków. Jak zapewnia, przy każdej okazji rozmawia o tym z politykami.
- Jeżeli dopłaca się mieszkańcom, którzy mają domy prywatne, trzy tysiące złotych, bez względu na to, czy ten dom ma 30 metrów czy 300 metrów (...), to czym my się różnimy, mieszkańcy spółdzielni, od tych mieszkańców? Chyba tylko tym że nie mamy kominów w każdym mieszkaniu i te kominy nie dymią i nie zanieczyszczają środowiska - mówi Klepadło.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24