Zgodnie z deklaracją, w przesyłce miał być upominek. W środku funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej z Lublina znaleźli 51 miedzianych monet z okresu panowania króla Jana II Kazimierza Wazy. Nazywano je boratynkami. To od nich pochodzi określenie "zły szeląg". Monety te - wykonywane z miedzi - miały bowiem niską wartość.
Monety kilka dni temu znaleźli w przesyłce pocztowej z Ukrainy funkcjonariusze Lubelskiej Krajowej Administracji Skarbowej.
Czytaj też: Znalazła 15 tysięcy dolarów, które zgubili nowożeńcy. Pieniądze zwróciła, w nagrodę dostała samochód
- Zgodnie z deklaracją, w paczce miał być upominek, a znajdowały się XVII-wieczne monety - informuje starszy rachmistrz Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka szefa Krajowej Administracji Skarbowej.
"Wysokie kary" za "niezgodne z przepisami" wprowadzenie szelągów
Dodaje, że sprawę prowadzi Lubelski Urząd Celno-Skarbowy w Białej Podlaskiej. Przypomina też, że za niezgodne z przepisami prawa wprowadzanie na terytorium RP dóbr kultury z państwa niebędącego członkiem UE "grożą wysokie kary".
- Zabezpieczone numizmaty, to tak zwane boratynki - miedziane szelągi z okresu panowania Jana II Kazimierza Wazy. Swoją nazwę zawdzięczają ówczesnemu zarządcy mennicy krakowskiej Tytusowi Liwiuszowi Boratiniemu - opisuje rzeczniczka.
Jak przekazuje, znalezione w przesyłce monety były bite w latach 1659-1667 w bardzo dużych ilościach. - Z uwagi na to, że wykonane były z miedzi, a nie srebra, miały niską wartość. Od nich też pochodzi powiedzenie "zły szeląg" - przypomniała.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Izba Administracji Skarbowej w Lublinie