Jedną pacjentkę miał zgwałcić, dwie - doprowadzić do "poddania się innej czynności seksualnej". O to oskarżony jest 52-letni stomatolog Grzegorz T., którzy przyjmował w gabinecie w Lublinie. Mężczyzna w trakcie śledztwa nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Rozpoczęty w piątek proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Na początku sierpnia zeszłego roku 24-letnia pacjentka udała się do jednego z lubelskich gabinetów stomatologicznych na umówioną wizytę. Przyjął ją 51-letni stomatolog.
- W pewnym momencie opuścił fotel pacjentki i przemocą dokonał ingerencji w jej sferę intymną. Kobieta po chwili zdołała się oswobodzić, po czym wybiegła z gabinetu. Sprawę od razu zgłosiła policji – informował w sierpniu komisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Miał doprowadzić pacjentkę do obcowania płciowego poprzez seks oralny
51-latek został zatrzymany. Ruszyło śledztwo. Według jego ustaleń, mężczyzna miał doprowadzić pacjentkę do obcowania płciowego poprzez seks oralny.
W piątek (13 maja) w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód ruszył proces.
Prokuratura: działał w celu pobudzenia i zaspokojenia popędu seksualnego
Mężczyzna (obecnie ma 52 lata) oskarżony jest także o doprowadzenie dwóch innych pacjentek do "poddania się innej czynności seksualnej". Z aktu oskarżenia wynika, że lekarz "ocierał się kroczem" o pokrzywdzone oraz "zbliżał krocze do ich twarzy".
Czytaj też: Kobieta napadnięta i zgwałcona w metrze. "Ludzie trzymali telefony, jakby nagrywali to zdarzenie"
Według śledczych, lekarz działał w celu pobudzenia i zaspokojenia popędu seksualnego, podstępem wykorzystując zaskoczenie pacjentek.
52-latek znajduje się obecnie pod dozorem policji
- W trakcie śledztwa mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień – powiedziała w rozmowie z tvn24.pl prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Po zatrzymaniu stomatolog był tymczasowo aresztowany. W lutym został jednak zwolniony za poręczeniem majątkowym. Znajduje się pod dozorem policji.
Za zarzucane czyny grozi mu do dwunastu lat więzienia. Ze względu na dobro pokrzywdzonych proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock