Mieli po trzy promile alkoholu, był z nimi trzymiesięczny syn

Szef antyterrorystów miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu
Do zdarzenia doszło na terenie gminy Łomża
Źródło: Google Earth

Gdy mundurowi zapukali do jednego z domów na terenie gminy Łomża, nikt im nie otworzył. Weszli do środka dopiero po kilkukrotnym upomnieniu. Okazało się, że w domu są nie tylko pijani właściciele, ale też 40-latek i 39-latka, którzy mieli po trzy promile alkoholu w organizmie, i ich trzymiesięczny syn.

Dzielnicowi z terenu gminy Łomża (woj. podlaskie) odwiedzali akurat, będące w ich zainteresowaniu, rodziny. Gdy po południu zapukali do jednego z domów, nikt im nie otwierał. Zauważyli jednak, że w środku są domownicy.

- Dopiero po kilkukrotnym upomnieniu drzwi otworzył im 53-letni właściciel. Policjanci od razu wyczuli od niego alkohol - informuje podkomisarz Justyna Janowska z Komendy Miejskiej Policji w Łomży.

Dzielnicowi odwiedzali akurat, będące w ich zainteresowaniu, rodziny
Dzielnicowi odwiedzali akurat, będące w ich zainteresowaniu, rodziny
Źródło: KMP Łomża

Gospodarze mówili, że są sami w domu. Wpadli przez butelkę z mlekiem

Mężczyzna powiedział, że jego partnerka przestraszyła się policjantów i schowała się na strychu. Kiedy 51-latka wyszła z ukrycia, okazało się że jest również pod wpływem alkoholu.

- Oboje zgodnie twierdzili, że w domu są sami. Jednak policjanci na jednej z szafek zauważyli butelkę dziecięcą z mlekiem - zaznacza policjantka.

Po trzy promile alkoholu w organizmie

W jednym z pokoi znajdowała się kobieta i mężczyzna z maleńkim dzieckiem w wózku.

Czytaj też: Skuterem pływał zbyt blisko pomostu. Był pijany, wiózł trzyletniego syna 

- 40-latek oraz jego 39-letnia partnerka również byli pod wyraźnym wpływem alkoholu. Badanie alkomatem wykazało, że mieli po trzy promile alkoholu w organizmie. W takim stanie opiekowali się trzymiesięcznym synkiem - opowiada Janowska.

Jak ustalono, para pochodzi z powiatu zambrowskiego i przyjechała w odwiedziny do znajomych.

Na miejsce wezwani zostali medycy i pracownicy ośrodka pomocy społecznej.

Noc spędzili w areszcie

- Chłopiec po badaniach lekarskich trafił do pieczy zastępczej, natomiast jego rodzice noc spędzili, trzeźwiejąc w policyjnym areszcie - przekazuje policjantka.

Teraz mundurowi ustalają, czy nie doszło do narażenia życia i zdrowia dziecka. Sprawą zajmie się sąd rodzinny. Za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo Kodeks karny przewiduje do pięciu lat więzienia.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: