Policjanci ruszyli w pościg za 29-letnim kierowcą auta osobowego, który na ich widok zaczął się nerwowo rozglądać. Uciekał osiedlowymi uliczkami w centrum Białegostoku. Gdy został zatrzymany, okazało się, że wiózł czteroletniego chłopca i trzyletnią dziewczynkę. Tłumaczył, że chciał uniknąć kontroli, bo nigdy nie miał prawa jazdy.
- Jechał wąskimi osiedlowymi uliczkami. Na szczęście nie było dużych prędkości. Na szczęście, bo w samochodzie uciekiniera była dwójka dzieci – powiedział TVN24 podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
Mundurowi z białostockiego oddziału prewencji na jednej z ulic w centrum miasta zwrócili uwagę na kierowcę audi, który na ich widok zaczął się nerwowo rozglądać. Wydali mu więc polecenie do zatrzymania się. Ten zlekceważył sygnały pojazdu uprzywilejowanego i zaczął uciekać.
Wjechał w ślepą uliczkę. Uderzył jeszcze drzwiami w radiowóz
Rozpoczął się pościg. Kierowca uciekał wąskimi uliczkami pomiędzy blokami. Zatrzymał się po kilkuset metrach gdy wjechał w ślepą uliczkę. Wysiadając ze swojego samochodu uderzył jeszcze drzwiami w radiowóz. Chwilę później został zatrzymany. Był trzeźwy.
- Był bardzo zdenerwowany, a swoje zachowanie tłumaczył tym, że nigdy nie posiadał prawa jazdy - mówi podinsp. Krupa.
ZOBACZ TEŻ: Obrabował sklep, ścigali go konno. Nagranie
Grozi mu do pięciu lat więzienia
Czteroletni chłopiec i trzyletnia dziewczynka, którzy podróżowali autem, trafili pod opiekę matki.
Mężczyzna został natomiast zatrzymany i usłyszał zarzut. Zgodnie z kodeksem karnym za niezatrzymanie się do kontroli drogowej grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Podlaska Policja