Sąd Apelacyjny w Białymstoku podwyższył karę dla mężczyzny oskarżonego o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, dokonującej oszustw metodą na policjanta lub prokuratora. Osoba, która została przez nich oszukana, przelała blisko 380 tys. zł i chciała przelać kolejne 195 tys. zł. Oskarżony spędzi w więzieniu trzy lata. Wyrok jest prawomocny.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku zajmował się apelacjami obrońców i prokuratury. Odwołania adwokatów uznał za bezzasadne, częściowo uwzględnił apelację prokuratury, która chciała trzech lat więzienia dla jednego z oskarżonych, w pierwszej instancji skazanego na dwa lata i trzy miesiące więzienia.
Mężczyznom przypisano udział w zorganizowanej grupie przestępczej i świadomość tego, że chodzi o wyłudzanie pieniędzy poprzez wprowadzanie w błąd osób, do których oszuści dzwonili.
Namawiali do dokonywania przelewów na wskazane konta
Zgodnie z ustaleniami, dzwonili do starszych osób i przekonywali je o tym, że ktoś chce zaciągnąć na ich dane kredyt lub wypłacić pieniądze z rachunku bankowego. Podawali się za policjantów i prokuratorów. Namawiali – w celu rzekomej ochrony oszczędności – do dokonywania przelewów na wskazane konta, które miały być bezpieczne, a były kontrolowane przez członków grupy.
Jak ustalili śledczy oszustw dokonywali w różnych miejscach Polski, m.in. w Siemiatyczach (woj. podlaskie) czy Ełku (warmińsko-mazurskie). Osoba, która została przez nich oszukana, przelała blisko 380 tys. zł, chciała też przelać kolejnych 195 tys. zł, ale w tym przypadku utracie pieniędzy zapobiegła interwencja banku, który tego przelewu nie zrealizował.
Przestępcy przelewali potem pieniądze na inne konta, ale też wypłacali je z bankomatów (w zarzutach była mowa o Wielkiej Brytanii).
Sąd: tego typu czyny są wręcz nagminne
Sąd podwyższył oskarżonemu karę do trzech lat więzienia.
- Te przestępstwa są bardzo niebezpieczne, w obecnych czasach tego typu czyny są wręcz nagminne - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Janusz Sulima.
Podkreślił, że dają się nabrać nie tylko osoby starsze czy też nieporadne. Zauważył, że kobieta oszukana w tej sprawie, właścicielka apteki, "ze strachu zrobiła to, do czego namówiły ją osoby podające się za policjantów".
- Te przestępstwa są nagminne, dotyczą znacznych kwot, wykorzystywana jest łatwowierność, ale tak naprawdę ofiarą takiego przestępstwa może być każdy z nas - powiedział sędzia Sulima.
ZOBACZ TEŻ: Oferowali gadżety erotyczne, oszukali 160 osób
Zaznaczył, że z tych powodów takie czyny powinny spotykać się ze "zdecydowaną reakcją wymiaru sprawiedliwości", by kary oddziaływały też prewencyjnie również w aspekcie społecznym.
- Powinny być zaporą dla popełniania tego typu przestępstw przez inne osoby - dodał sędzia.
Wyroki jeszcze wobec czterech innych osób
Pozostałych czterech oskarżonych sąd apelacyjny uznał za tzw. słupy, czyli osoby, które o ile wiedziały, że pomagają w popełnieniu przestępstwa, nie znały szczegółów działania grupy i nie były świadome, że w takiej grupie działają.
Oni też usłyszeli prawomocne wyroki. Zgodnie z ustaleniami użyczały swoich kont, by mogły być tam przelewane pieniądze osób oszukanych. W tym przypadku sąd nie zmienił im kar za udział oszustwie, które dostali w pierwszej instancji. To 10 miesięcy więzienia, ale wobec dwóch z tych osób – w zawieszeniu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24