Sąd Apelacyjny w Białymstoku oddalił zażalenie wójta Korycina w województwie podlaskim, któremu sąd pierwszej instancji wygasił mandat. Samorządowiec wygrał wyścig wyborczy jednym głosem. Teraz wybory trzeba powtórzyć, bo - jak zaznaczała kontrkandydatka wójta - do spisu wyborców wpisywane były osoby, które nie mieszkają na stałe na terenie gminy.
O tej historii na tvn24.pl informowaliśmy wielokrotnie. Na razie nie wiadomo, kiedy mieszkańcy Korycina znowu pójdą do urn. Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Suwałkach nie ma jeszcze żadnej informacji z sądu. Dlatego też nie jest jasne, jaki obecnie status ma wójt, który jednym głosem wygrał wybory samorządowe.
Zadecydował jeden głos
Postanowienie to związane było z protestem wyborczym. Składająca go Beata Matyskiel przegrała wybory w Korycinie jednym głosem z wieloletnim wójtem Mirosławem Lechem. 21 kwietnia w drugiej turze Lech dostał 732 głosy, Matyskiel - 731. Składając swój protest nie jako kandydatka, a jako wyborca, Matyskiel wnosiła o ponowne przeliczenie głosów, stwierdzenie wygaśnięcia mandatu wójta gminy i o ponowne wybory. W proteście podnoszony był argument przestępstwa przeciwko wyborom, mającego wpływ na ustalenie wyników głosowania. Mowa była o zameldowaniu w gminie - między pierwszą i drugą turą głosowania - i wpisaniu na listę głosujących osób nieuprawnionych do głosowania - niemieszkających na stałe na terenie gminy Korycin. Podnoszona była też kwestia naruszenia Kodeksu wyborczego. Chodziło o dopuszczenie do głosowania pełnomocnika nieposiadającego stosownego pełnomocnictwa. Według Kodeksu wyborczego, do każdej tury wyborów wójta konieczne jest oddzielne pełnomocnictwo, by zagłosować za daną osobę. Skarżąca podnosiła w proteście, że w kilku przypadkach pełnomocnictwa były udzielane przed pierwszą turą, ale wykorzystywane też w drugiej, co było niezgodne z prawem.
Sąd pierwszej instancji też widział konieczność powtórki
Sąd Okręgowy w Białymstoku, który badał sprawę, nieprawomocnie unieważnił wybory wójta Korycina, wygasił mandat wybranego tak wójta i nakazał powtórzenie drugiej tury wyborów. Oparł się na przepisach dotyczących głosowania przez pełnomocnika. Uznał za udowodnione, że doszło w tej gminie do posłużenia się tym samym pełnomocnictwem w obu turach głosowania. Sąd nie analizował, ile takich przypadków mogło być, a wziął pod uwagę, że o wyborze zdecydował w Korycinie jeden głos.
"Trzecia tura wyborów" i "nieokreślone" wyroki sądów
- Czekamy na nowy termin wyborów i wójt tym samym stracił mandat. W zasadzie to będzie trzecia tura wyborów. Wystartuję i niech ludzie zdecydują, byle było uczciwie - powiedziała w czwartek Beata Matyskiel. - Przyjmuję to z absolutnym spokojem gdyż, no wiadomo, wyroki sądów są nieokreślone. Szkoda, że taki zapadł wyrok, uważam, że to cios dla polskiej demokracji, z tytułu drobnego błędu urzędnika dotyczącego pełnomocnictwa dla jednej osoby, to chciałem podkreślić, udzielonego tylko na jedną turę, a nie na drugą również - tak postanowienie skomentował wójt Mirosław Lech. Jednocześnie zaznaczył, że to też przykład na to, ile ten jeden głos znaczy w wyborach. Lech przyznał, że nie wie, jaki obecnie jest jego status jako wójta. - Czekam na informacje od moich prawników - dodał.
Przebieg wyborów bada prokuratura
- Do komisarza nie wpłynęły jeszcze żadne dokumenty, więc nie znamy treści orzeczenia - powiedziała krótko p.o. dyrektor Delegatury KBW w Suwałkach Jolanta Panasiewicz. To ta delegatura odpowiada za przeprowadzenie wyborów w Korycinie. Po złożonym przez Matyskiel zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa Prokuratura Rejonowa w Sokółce wszczęła śledztwo dotyczące przebiegu wyborów w Korycinie. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, czyli dotąd nikomu nie postawiono zarzutów. Przyjęty kierunek śledztwa dotyczy tzw. przestępstwa urzędniczego - ewentualności przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa