Nieumyślne niedopełnienie obowiązków służbowych zarzuca prokuratura dowódcy akcji gaśniczej, w której zginęło dwóch białostockich strażaków. Rozpoczął się proces. Oskarżonemu grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
Do tragedii doszło 25 maja 2017 roku podczas pożaru hali magazynowej w Białymstoku. Zginęło dwóch strażaków z komendy miejskiej. Mieli po 26 i 29 lat i 4-letni staż w służbie. Jak wynikało ze wstępnych ustaleń, weszli na podwieszany sufit, który się pod nimi zawalił.
We wtorek, 30 marca, po trwającym kilka lat śledztwie, rozpoczął się proces dowódcy akcji gaśniczej. Prokuratura zarzuca mu nieumyślne niedopełnienie obowiązków służbowych, co miało skutkować nieumyślnym narażeniem strażaków na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
Pierwsza rozprawa bez publiczności
W ocenie śledczych oskarżony "nie zebrał w sposób dostateczny informacji na temat konstrukcji i umiejscowienia znajdującego się w budynku podestu technicznego i sufitu od znajdującego się na miejscu zdarzenia użytkownika budynku".
Oskarżonemu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub do dwóch lat więzienia. Choć rozpoczęty proces jest jawny, to pierwsza rozprawa odbyła się bez udziału publiczności. Powodem takiej decyzji jest stan zagrożenia epidemiologicznego. Rozprawa odbywała się na małej sali, przy dużej liczbie osób, których obecność była konieczna. W tym rodzin zmarłych, które mają w sprawie status oskarżycieli posiłkowych lub pokrzywdzonych.
"Oskarżony nie przyznał się, ale składał wyjaśnienia"
Jak po rozprawie poinformował prokurator Jarosław Wierzba z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, przewód sądowy został otwarty, a na kolejnej rozprawie - zaplanowanej na koniec lipca - sąd zaplanował rozpoczęcie przesłuchań świadków. A jest ich około 30.
Natomiast jak poinformował obrońca, mecenas Jan Oksentowicz, oskarżony nie przyznał się, ale składał wyjaśnienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24