- Publikując wideo z prośbą, by w miejscach publicznych muzykę puszczać ciszej i dyskretniej, Agata Młynarska zwróciła uwagę na to, że intensywne bodźce dźwiękowe stały się normą, a nie wyjątkiem.
- Pod wpisem dziennikarki wiele osób komentowało, że od dawna zmagają się z podobną sytuacją, a jej apel "w końcu dał temu głos". Problem nie dotyczy jedynie osób z ADHD. Kogo jeszcze?
- Psycholodzy tłumaczą, że dla niektórych osób "określone dźwięki stają się wyzwalaczem napięcia, pobudzenia i chęci natychmiastowej ucieczki".
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w tvn24.pl.
Agata Młynarska od lat dzieli się z publicznością nie tylko zawodowymi projektami, lecz także doświadczeniem zmagania się z przewlekłymi chorobami. Żyje m.in. z chorobą Leśniowskiego-Crohna, zespołem SIBO, fibromialgią oraz przewlekłym bólem. Otwiera też rozmowę o neuroatypowości - w swoim wpisie wspomniała, że ma ADHD i - jak wiele osób funkcjonujących w podobnym neurotypie - doświadcza nadwrażliwości na bodźce z otoczenia, szczególnie dźwiękowe.
Właśnie ten temat stał się głównym wątkiem jej najnowszego apelu, który nagrała - jak napisała - "zupełnie zdesperowana", po wyjątkowo trudnym, obciążającym dniu. Potrzebowała jedynie odrobiny ciszy. Zamiast niej otaczały ją dźwięki, które - jak opisała - "zalały ją z każdej strony".
"Nie wyrabiam tego hałasu..."
Dziennikarka opublikowała wideo z prośbą, by w miejscach publicznych muzykę puszczać ciszej i dyskretniej. Zwróciła uwagę, że jako osoba z ADHD, z dużą wrażliwością sensoryczną i przewlekłymi dolegliwościami, nie jest w stanie znosić wszechobecnego, intensywnego hałasu. Wyjaśniała, że głośna muzyka w restauracjach, sklepach, taksówkach czy kinach może wywoływać nie tylko dyskomfort, lecz także fizyczne napięcie i ból.
Jak podkreśliła, wielokrotnie zdarzało jej się wyjść ze sklepu już po przekroczeniu progu, ponieważ natężenie dźwięku było nie do zniesienia. Prośby o ściszenie często pozostają bez odpowiedzi, a osoby wrażliwe na bodźce - także te z neuroatypowościami - bywają odbierane jako intruzi lub osoby przesadnie wymagające.
W swoim wpisie dodała, że kiedy poprosiła o ściszenie muzyki w jednym z lokali, obsługa zgodziła się bez problemu. "Ściszyła - za co bardzo dziękuję" - podkreśliła.
"Reklamy w kinie są tak głośno, że wysadza mnie z fotela pod sufit"
Młynarska zwróciła uwagę, że intensywne bodźce dźwiękowe stały się normą, a nie wyjątkiem. Wspomniała, że reklamy przed seansami filmowymi bywają tak głośne, "że potrafią wyrzucić ją z fotela".
Specjaliści zajmujący się neuroatypowością i zaburzeniami przetwarzania sensorycznego podkreślają, że osoby z ADHD, ze spektrum autyzmu czy z fibromialgią mogą reagować na bodźce dźwiękowe silniej niż osoby neurotypowe. Dźwięki zwykle traktowane jako tło - jak muzyka, szum otoczenia czy głośne komunikaty - mogą być w takich sytuacjach odbierane jako intensywny, obciążający sygnał. W połączeniu ze zmęczeniem, bólem przewlekłym lub stresem może to prowadzić do przeciążenia układu nerwowego, rozdrażnienia, a nawet poczucia paniki.
Młynarska wskazuje, że oprócz zdrowotnego wymiaru problem ma także wymiar społeczny. Jej zdaniem niemożność normalnej rozmowy w restauracji i konieczność przekrzykiwania muzyki świadczy o braku poszanowania dla różnych potrzeb gości - nie tylko tych neuroatypowych.
"Dziękuję, że ktoś poruszył tę kwestię"
Pod wpisem dziennikarki pojawiła się lawina komentarzy. Wiele osób pisało, że od dawna zmagają się z podobną sytuacją, a jej apel "w końcu dał temu głos".
Jedna z komentujących relacjonowała, że wraz z mężem od lat walczy z tym, by muzyka w miejscach publicznych nie była nadmiernie głośna. Podkreślała, że prośby o ściszenie często spotykają się z obojętnością, a sami proszący bywają traktowani jak intruzi. Inna użytkowniczka dodawała, że poprosiła kiedyś w sklepie o obniżenie głośności muzyki, jednak usłyszała od pracownika, że "nie ma na to wpływu", choć sam przyznał, że dla pracowników przebywanie cały dzień w takim hałasie również bywa obciążające.
W komentarzach nie brakowało wdzięczności: "Tak, zdecydowanie się z Panią zgadzam… Dziękuję, że podjęła Pani ten temat, może coś się zmieni" - pisała jedna z obserwatorek. "Dziękuję, że ktoś w końcu poruszył tę kwestię" - dodawała inna.
Skala pozytywnego odzewu pokazała, że problem nie jest marginalny, a potrzeba spokojniejszej, bardziej przyjaznej przestrzeni publicznej dotyczy znacznie większej grupy osób, niż mogłoby się wydawać.
Potrzebna zmiana kultury dźwięku. "Cisza to też prawo"
Młynarska podkreśla, że jej apel nie jest kaprysem, lecz głosem w dyskusji o prawie do funkcjonowania w przestrzeni publicznej bez zbędnej nadmiernej stymulacji. Zapowiedziała, że razem ze swoją fundacją chce zacząć działać na rzecz poszanowania potrzeb osób wrażliwych sensorycznie.
W jej ocenie podstawowym elementem szacunku jest dostosowanie głośności muzyki tak, aby była tłem, a nie dominującym komunikatem, który zmusza do wycofania się ze sklepu, kawiarni czy sali kinowej.
Jej głos wybrzmiał szeroko także dlatego, że nie ogranicza się do osób z diagnozami. To w rzeczywistości apel o troskę o wszystkich - o tych, którzy mają nadwrażliwość sensoryczną, migreny, zaburzenia lękowe, ale również o osoby starsze, rodziny z dziećmi, a nawet pracowników, którzy godzinami muszą funkcjonować w akustycznie trudnych warunkach.
Dziennikarka przyznała z ulgą, że reakcje obserwujących pokazały jej, iż nie jest sama. Wiele osób od dawna czuło podobnie, ale brakowało im miejsca, by to wyrazić. "Cieszę się, że nie jestem dziwadłem, tylko Wy też tak to czujecie" - napisała w swoim poście.
Dlaczego osoby z ADHD mogą gorzej znosić nadmiar bodźców
Nadwrażliwość na bodźce, także dźwiękowe, bywa częścią funkcjonowania osób z ADHD, choć nie tylko, i nie ma tu jednej, uniwersalnej reakcji. Wynika to z mechanizmów neurologicznych, które utrudniają filtrowanie sygnałów z otoczenia. Gdy dźwięków jest dużo, mózg ma trudność z oddzieleniem tego, co ważne, od tego, co można pominąć. Z czasem prowadzi to do przeciążenia i narastającego napięcia, które obniża zdolność koncentracji, reguluje emocje i może skłaniać do wycofania się z hałaśliwego miejsca.
Psycholożka i psychotraumatolożka dr Monika Ciołkiewicz, cytowana przez TVN24 w reportażu "Mizofonia. Co to jest, czy i jak się leczy?", podkreśla, że dla niektórych osób "określone dźwięki stają się wyzwalaczem napięcia, pobudzenia i chęci natychmiastowej ucieczki". Ekspertka zaznacza, że nie jest to "przewrażliwienie", lecz realna reakcja organizmu, której nie da się po prostu wyłączyć.
Choć mizofonia (nadwrażliwość na określone, powtarzalne dźwięki wywołująca silną reakcję stresową) i ADHD to dwie różne kwestie, obie pokazują, jak istotne jest tworzenie przestrzeni, w której natężenie dźwięku pozwala funkcjonować osobom o różnej wrażliwości sensorycznej. Takie reakcje mogą dotyczyć zarówno osób neuroatypowych, jak i tych, które zmagają się ze stresem, migrenami, przewlekłym bólem czy zaburzeniami lękowymi.
Autorka/Autor: Agata Daniluk/ap
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock