Szczęśliwi rodzice to dwuletnie osobniki. Najpierw doczekali się skrzeku. A później wyklucia pierwszych kijanek. Jest ich w sumie 80. - Hodowla zachowawcza to w zasadzie jedyny pewnik na przetrwanie tego gatunku. Dlatego czujemy się jakby te 80 małych kijanek było wielorybami - podkreśla Radosław Ratajszczak, prezes Zoo Wrocław.
Wyjątkowe warunki i specjalna dieta
Rodzice kijanek przyjechali do stolicy Dolnego Śląska w marcu. Tu - ze względu na swoją rzadkość występowania - czekały na nich specjalnie stworzone warunki. Pomieszczenie musi być odizolowanie od innych płazów. Jest wyposażone w klimatyzację, chłodziarkę do wody i 13 akwariów. A ich opiekunowie muszą przebierać się w odzież ochronną i muszą też przejść przez matę dezynfekcyjną. - Wszystko po to, by zapobiec przenoszeniu chorób, które zabijają żaby - wyjaśnia szef wrocławskiego ogrodu zoologicznego.
Żaby, choć w naturze nie pogardzą żadnym kąskiem, dietę mają wymagającą. W swoim wrocławskim menu mają odpowiednio spreparowane dżdżownice, morskie krewetki i gotowe preparaty dla płazów.
Na razie żabiego przychówku odwiedzający nie mogą podglądać. Ma to być jednak możliwe za kilka miesięcy, gdy w budynku Terrarium powstanie dla nich specjalne akwarium.
Żabą mosznową w gorączkę i niepłodność
Żaby te zamieszkują wody jeziora Titicaca. - To jedyny żyjący tam gatunek żaby. Osiąga duże rozmiary, nawet powyżej 500 gramów. Do niedawna występowały dość często, ale kilka lat temu stwierdzono, że koktajl z tej żaby działa na potencję - mówi Ratajszczak. Między innymi ta plotka przyniosła zgubę żabom z Titicaca.
- To oczywiście bzdura. Żaba, pewnie ze względu na swój wygląd awansowała do rangi medykamentu na potencję. Bywa nazywana żabą mosznową. Wygląda jakby miała dwa razy za dużo skóry - tłumaczy prezes Zoo Wrocław. Według wierzeń medycyny ludowej mała żaba połknięta w całości ma wyleczyć gorączkę, a zupa z dorosłego osobnika pomoże zwalczyć niedokrwistość i niepłodność.
Przez swój nietypowy wygląd płazy te nazywane są najbrzydszymi żabami świata. Spadek ich liczebności w naturze przypisywany jest też coraz większemu zanieczyszczeniu jeziora, które jest ich domem. Tylko w ciągu ostatnich 15 lat populacja tego gatunku zmalała o ponad 80 procent. Kolejnym zagrożeniem są miłośnicy żabich udek. Płazy z andyjskiego jeziora, których długość wraz z nogami dochodzi nawet do 50 centymetrów, trafiają na stoły Amerykanów, Brazylijczyków, Japończyków i Francuzów. Co roku w ten sposób ginąć ma nawet 15 tysięcy osobników.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Zoo Wrocław