Gdy się urodził, mierzył około 110 centymetrów i ważył ponad 20 kilogramów - mały manat z wrocławskiego zoo zachwycił swoich opiekunów i powiększył stado mieszkające w Afrykarium. Jego płeć jest na razie nieznana, choć wszystko wskazuje, że to samiec.
Mały manat - potomek pochodzącej z Singapuru Abel - urodził się 23 maja. Jak informuje Zoo Wrocław, matka troskliwie opiekuje się malcem i samodzielnie go karmi. Ten na razie trzyma się blisko mamy i u jej boku przemierza wody basenu dla manatów, który dzieli z pozostałymi członkami stada. Na razie maluch nie ma imienia, bo wciąż nieznana jest jego płeć.
Po narodzinach nie taki mały
"Nowo narodzony manat to najprawdopodobniej samiec i - jak podają opiekunowie - maluch tuż po narodzinach mierzył około 110 centymetrów i miał masę ponad 20 kilogramów" - czytamy w komunikacie wrocławskiego ogrodu zoologicznego. To trzeci przedstawiciel tego gatunku urodzony we Wrocławiu. Wcześniej rodziły się tu samice, a ich wykarmieniem musieli zajmować się opiekunowie. Mimo że przychówek powiększa się z roku na rok, każde kolejne narodziny tych zwierząt to sensacja i hodowlany sukces. Dlaczego? Bo to wciąż gatunek zagrożony wyginięciem, a populacja w ogrodach zoologicznych jest wciąż zbyt mała, by zapewnić przetrwanie manatom karaibskim. Co więcej, manatom trzeba stworzyć odpowiednie warunki życia: woda w basenie musi mieć co najmniej 26 stopni Celsjusza, a dieta sześciu osobników to około 150 kilogramów warzyw dziennie. - Od ponad pięciu lat nieustannie obserwujemy, badamy, analizujemy, wyciągamy wnioski, konsultujemy je i wdrażamy, jeśli są poprawne lub wracamy do początku – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.
Długa historia wrocławskich manatów
Pierwszy manat we Wrocławiu, który był wówczas niemieckim Breslau, zamieszkał w 1934 roku. Samica Muschi była jedynym manatem w Europie i jednym z nielicznych na świecie. - Mieszkał w betonowym baseniku cztery na cztery metry, miał 80 centymetrów wody. Zmarł z wychłodzenia, w wyniku wybicia wszystkich szyb pod koniec wojny - opowiadał Leszek Solski z wrocławskiego zoo. Później nastąpiło kilkadziesiąt lat przerwy. Manaty do stolicy Dolnego Śląska wróciły w 2014 roku. To wtedy, po wybudowaniu Afrykarium, z Danii sprowadzono tu braci bliźniaków. Po dwóch latach z Singapuru przyleciały do nich samice Ling i Abel.
Manat, inaczej krowa morska
Choć wrocławskie manaty mieszkają w Afrykarium, to nie pochodzą z okolic Czarnego Lądu. To manaty karaibskie, ssaki potocznie nazywane krowami morskimi lub bardziej wdzięcznie - syrenami morskimi. Roślinożerne manaty całkowicie przystosowały się do życia w wodzie. Ich tylne kończyny zanikły, a przednie mają "paznokcie", które są pozostałością po kopytach. Manaty, by zaczerpnąć powietrza, wynurzają się z wody co 3-5 minut.
Źródło: ZOO Wrocław, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zoo Wrocław