Pan Stanisław dzieciństwo spędził w Szwecji. Po przyjeździe do Polski popadł w alkoholizm i wylądował na ulicy. Przez lata tułał się po piwnicach i strychach. Aż los się do niego uśmiechnął. Zdalnie pomogła mu rodzina, a na miejscu policjant ze Złotoryi (Dolnośląskie), dzięki któremu mężczyzna poszedł na odwyk, zaszczepił się i poleciał do Skandynawii, aby po 30 latach zobaczyć się ze swoją matką.
Kilka tygodni temu z dyżurnym złotoryjskiej policji skontaktowała się kobieta, która w imieniu 86-letniej mieszkanki Szwecji, zwróciła się o pomoc w odnalezieniu jej syna. Przekazała kilka kluczowych informacji mających pomóc w odnalezieniu mężczyzny.
Młody Staszek dzieciństwo spędził w Szwecji. Później przyjechał do Polski i już w niej pozostał. Życie Stanisława nie było usłane różami. Uzależniony od alkoholu mężczyzna, bez pracy i środków do życia, wylądował na ulicy. Nocował gdzie popadło - w piwnicach, komórkach, czasem na schodach. A jak nie było gdzie się skryć to i na miejscowym rynku.
Mieszkająca po drugiej stronie Bałtyku matka pana Stanisława chciała żeby syn do niej wrócił i spędził z nią pozostałe lata jej życia.
Szczepienie przeciwko COVID-19 i odwyk
- Sprawą zajął się starszy sierżant Maciej Biernat. Podczas codziennej służby sprawdzał opuszczone budynki, lokale, strychy, piwnice oraz inne miejsca, w których mógł przebywać mężczyzna. W rozmowie z mieszkańcami okazało się, że pan Staszek przebywa w jednej z piwnic w centrum miasta. Udał się do niego, przekazał mu dobre wieści i poinformował, że chce mu pomóc - informuje Dominika Kwakszys, rzeczniczka złotoryjskiej policji.
Mężczyzna był - jak relacjonuje policja - wyraźnie zakłopotany propozycją, ale w końcu stwierdził, że chce zmienić swoje życie i wrócić do domu. Zdalnie pomogła mu rodzina. Na miejscu dobrą wolą wykazał się dzielnicowy Biernat.
- Dzięki jego staraniom pan Staszek został zaszczepiony przeciwko COVID-19 i trafił na dwutygodniową terapię odwykową. Funkcjonariusz pomógł mu w zakupie biletów lotniczych do Szwecji. Tuż przed wylotem, kiedy pan Staszek opuścił szpital i nie miał dokąd pójść, policjant zaprosił go do swojego domu i dał mu czyste ubrania. Po wspólnej kolacji z rodziną funkcjonariusza, jego prywatnym samochodem udali się na wrocławskie lotnisko - przekazuje Kwakszys.
Spotkanie po latach
Pracownik portu lotniczego asystował mężczyźnie przy odprawie, kontroli bezpieczeństwa, aż do zajęcia miejsca w samolocie. Na miejscu czekała na niego rodzina. Po 30 latach rozłąki syn mógł wreszcie przytulić swoją 86-letnią matkę i rozpocząć nowy etap w życiu.
Niedługo potem złotoryjscy policjanci otrzymali zdjęcie pana Stanisława z matką oraz podziękowania od kobiety, która kontaktowała się w imieniu 86-latki.
"Pan Maciej Biernat jest nie do przecenienia" - podkreśliła kobieta.
Źródło: Policja Złotoryja
Źródło zdjęcia głównego: Policja Złotoryja