Jeden z kierowców podróżujący dolnośląskim odcinkiem autostrady A4 zauważył, jak jadące przed nim auto zjechało na pobocze i uderzyło w metalowe barierki. Fakt, że samochód kontynuował jazdę, skłonił mężczyznę do poinformowania policji. Patrol zatrzymał wskazany samochód, a jego właściciel "wydmuchał" 2,5 promila alkoholu.
W nocy z poniedziałku na wtorek dyżurny policji w Złotoryi (woj. dolnośląskie) przyjął zgłoszenie od zaniepokojonego kierowcy jadącego autostradą A4. Z jego relacji wynikało, że inny, jadący przed nim kierowca, może być pijany.
- Auto w pewnym momencie zjechało na pobocze i uderzyło w metalowe barierki, po czym kierowca nie wychodząc z samochodu kontynuował jazdę. Zgłaszający początkowo sądził, że kierowca może źle się poczuł lub wjechał w barierki z powodu zmęczenia, jednak później okazało się, że były inne przyczyny takiego zachowania. O swoich przypuszczeniach poinformował policję – informuje Dominika Kwakszys, rzeczniczka złotoryjskiej policji.
"Bełkotliwa mowa, problemy z równowagą"
W tym czasie auto zjechało z autostrady i zatrzymało się w jednej z miejscowości niedaleko Złotoryi. Policjanci pojechali we wskazane miejsce. Tam odnaleźli kierowcę.
- Miał bełkotliwą mowę i problemy z utrzymaniem równowagi. Badanie alkomatem wykazało prawie 2,5 promila w jego organizmie. Auto, którym kierował, było poobijane i zarysowane z obu stron. Co więcej, z policyjnych systemów wynikało, że mężczyzna od kilku lat ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów – dodaje Kwakszys.
46-letni łodzianin został zatrzymany do czasu wytrzeźwienia i wyjaśnienia okoliczności sytuacji. W jego sprawie prowadzone będzie postępowanie. Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia.
Źródło: Policja Złotoryjska
Źródło zdjęcia głównego: Policja Złotoryjska