- To bardzo dobra wiadomość i radosna chwila - cieszył się w TVN24 Damian Janikowski z decyzji MKOl-u, dzięki której zapasy zostaną w programie igrzysk olimpijskich. Brązowy medalista z Londynu liczy, że teraz jego dyscyplina zacznie przeżywać w Polsce renesans.
Decyzja o tym, że zapasy pozostaną na liście dyscyplin olimpijskich zapadła w niedzielę wieczorem.
Sportowcy oraz fani zapasów do samego końca nie mieli jednak pewności, że tak się stanie, bo w lutym Komitet Wykonawczy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zarekomendował wyłączenie tego sportu z programu igrzysk. Ostatni raz zapaśnicy mieli rywalizować ze sobą o olimpijskie medale za trzy lata, w Rio de Janeiro.
Młodzi chcą igrzysk
- To bardzo dobra wiadomość dla młodzieży. Zapasy mają w Polsce wieloletnią tradycję, rozwijają się. Po moim sukcesie powstały nowe kluby. Wiele osób trenuje, bo też chce kiedyś pojechać na igrzyska i zdobyć medal - mówił zadowolony Janikowski.
Przy okazji zachęcał polską młodzież do przyjścia na zapaśnicze treningi.
- To sport ogólnorozwojowy, bo pływamy, biegamy na nartach, na macie mamy treningi sprawnościowe. I jest to też bardzo dobre podłoże pod inne sporty - wyliczał zalety walki na macie.
Będą pieniądze?
Janikowski ma też nadzieję, że dzięki decyzji MKOl więcej osób zechce zainwestować w ten sport.
- Są jakieś budżety, ale nie ma na to dużych pieniędzy. Zapasy to sport walki. Nie są tak medialne jak inne sporty drużynowe - mówił o powodach, dla których dotąd sponsorzy nie garnęli się do tej dyscypliny.
Niewykluczone, że teraz pieniądze trafią do polskich hal większym, dotąd nieznanym strumieniem. - Kiedy zapasy stały pod znakiem zapytania, być może ludzie bali się inwestowania. Możliwe, że teraz coś się otworzy - liczy Janikowski.
Autor: ansa//twis / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24