- Zwracamy się do Pana Prezydenta i władz miejskich Wrocławia z żądaniem wycofania pozwu przeciwko Romom zamieszkującym koczowisko przy ul. Kamieńskiego, powrotu z nimi do stołu negocjacyjnego i wypracowania rozwiązania, które pozwoli tej ostatniej już mniejszości koczowników w Europie żyć i spokojnie rozwijać się w tym mieście – grzmią intelektualiści, którzy napisali list do prezydenta miasta i prezes wrocławskiego sądu okręgowego.
List podpisany przez ponad 40 osób jest reakcją na wrocławską politykę wobec Romów. Autorom nie podoba się przede wszystkim sposób prowadzenia rozmów z członkami społeczności romskiej. Nie są także zadowoleni z pozbawienia Romów możliwości zeznawania przed sądem w ich własnym języku, a także z planowanego przez urzędników rozdzielenia męskich członków społeczności od kobiet i dzieci w przypadku umieszczenia ich w ośrodkach dla ludzi bezdomnych.
List adresowany jest do Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia i Ewy Bernaszewskiej, prezes sądu okręgowego we Wrocławiu.
Protestują i przypominają
- Pragniemy zaprotestować przeciw sposobowi rozwiązywania sporu z Romami zamieszkującymi teren tzw. koczowiska przy ul. Kamieńskiego. Ośmielamy się przypomnieć Wysokiemu Sądowi i Panu Prezydentowi, że podstawowym Prawem Człowieka, jest prawo do bycia legalnym pod każdą szerokością geograficzną i w każdym miejscu na kuli ziemskiej. Żaden bowiem człowiek nie jest nielegalny, a myślenie, które charakteryzowało takie stanowisko, przejawiało się zwłaszcza w systemach totalitarnych – piszą w oficjalnym liście.
Intelektualiści przypominają też prezydentowi miasta, że zgodnie z zasadami prawa o rozdzieleniu rodzin może zdecydować wyłącznie sąd, na podstawie wcześniejszej opinii psychologów.
- Podstawową zaś przesłanką moralną takiego rozdzielania rodziców i dzieci jest wyłącznie dobro dzieci. Pytamy, jakie dobro dzieci romskich miał na myśli Pan Prezydent, kiedy podjął przygotowania do rozdzielenia mężczyzn romskich i ich rodzin po ewentualnym wysiedleniu z tzw. koczowiska przy ulicy Kamieńskiego? Panie Prezydencie, czy w wolnej Polsce dbamy wyłącznie o dobro polskich dzieci? Czy gdyby w takiej sytuacji, w innym europejskim kraju, znalazły się dzieci rodzin imigrantów z Polski, też poparłby Pan taką decyzję? – dociekają.
Nie tylko do prezydenta
Podpisani pod listem zwracają się też do władz sądu, przed którym toczy się proces w sprawie wysiedlenia Romów z koczowiska. Wskazują, że prawo do uczestniczenia w praworządnym procesie to jedno z głównych praw człowieka. Mają zastrzeżenia dotyczącego tego czy Romowie tego prawa nie zostali pozbawieni. Wszystko dlatego, że sąd dwukrotnie odrzucił wniosek o powołanie tłumacza języka romani. Bez tego Romowie mają nie w pełni rozumieć słowa prawników i sędziego.
- Osoba uczestnicząca w procesie sądowym musi rozumieć słowa sędziego, musi zrozumieć akt oskarżenia, ma prawo przedstawiać swoje racje w sposób najbardziej dla niej korzystny i skuteczny. Tymczasem mamy poważne wątpliwości, czy pozbawienie Romów możliwości zeznawania we własnym języku etnicznym tego prawa im nie odbiera – ubolewają intelektualiści.
W dialog włącza się też RPO
Pod listem podpisało się ponad 40 osób. To głównie przedstawicieli świata nauki, kultury i polityki. Wśród nich są m.in. prof. Magdalena Środa, Władysław Frasyniuk, Józef Pinior, prof. Jan Hartman, Wojciech Tochman i Olga Tokarczuk.
W piątkowe przedpołudnie w Warszawie odbędzie się spotkanie w sprawie wrocławskich Romów, zorganizowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Zdaniem rzecznika, rozwiązanie problemu przekracza możliwości lokalnych władz. Na spotkaniu pojawi się minister spraw wewnętrznych, minister administracji i cyfryzacji.
Zabraknie natomiast prezydenta Wrocławia.
Pełna treść listu:
Autor: tam/roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław