Prokuratura oskarża dwóch policjantów z Głogowa (woj. dolnośląskie) o to, że nie dopełnili obowiązków. Na skutek ich zaniechań, jak uważają śledczy, mężczyzna podpalił się w radiowozie. Po kilku dniach zmarł.
13 lutego policjanci z Głogowa otrzymali informację, że na jednym z placów zabaw przebywa pijany mężczyzna. Jego zachowanie zaniepokoiło świadków. Mężczyzna przewracał się i zataczał. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, okazało się, że 40-latek jest im doskonale znany. Był bezdomny - już wcześniej wielokrotnie mundurowi podejmowali wobec niego interwencje.
Miał trafić do izby wytrzeźwień, zaczął płonąć
Jak relacjonowali śledczy, zatrzymanie przebiegło spokojnie. 40-latek nie stawiał oporu. Został umieszczony w radiowozie i miał trafić do izby wytrzeźwień. Na miejsce jednak nie dojechał. Po drodze policjanci zobaczyli, że część ubrań na klatce piersiowej mężczyzny płonie.
Natychmiast zatrzymali radiowóz, ugasili ogień i udzielili mu pomocy. Mężczyzna z oparzeniami drugiego i trzeciego stopnia trafił do szpitala w Nowej Soli. Jego życia nie udało się jednak uratować.
Prokuratorzy w trakcie śledztwa przeciwko policjantom sprawdzali, jak doszło do tego, że mężczyzna zaczął płonąć. Już na początku postępowania przyznawali: w czasie zatrzymania funkcjonariusze nie dokonali dokładnego sprawdzenia pod kątem posiadania niebezpiecznych przedmiotów, takich jak zapałki. Twierdzili też, że policjanci nie sprawowali należytego nadzoru nad transportem 40-latka.
Policjanci oskarżeni
Teraz przeciwko funkcjonariuszom przesłali akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Głogowie. - Policjanci oskarżeni są o to, że pełniąc obowiązki ogniwa patrolowo-interwencyjnego i interweniując w celu doprowadzenia pokrzywdzonego do izby wytrzeźwień, nie dopełnili ciążących na nich obowiązków i narazili go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Dlaczego policjanci nie będą odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci 40-latka? - Z ustaleń biegłej wynika, że mężczyzna miał inne nieleczone schorzenia. Gdyby ich nie miał, to jego szanse na przeżycie byłyby znacznie większe. Nie ma dowodów na to, że funkcjonariusze nieumyślnie doprowadzili do śmierci mężczyzny - podkreśla prokurator. I dodaje, że grozi im do trzech lat więzienia.
Jak informuje podinsp. Bogdan Kaleta, rzecznik prasowy głogowskiej policji, funkcjonariusze początkowo byli zawieszeni, a teraz zostali przywróceni do służby i pracują.
Do zdarzenia doszło w Głogowie:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | Fotografia Ratownictwa z Głogowa