34-letni taksówkarz, który w kwietniu śmiertelnie potrącił kobietę przechodzącą przez przejście dla pieszych trafił do aresztu. Takiego rozstrzygnięcia domagali się śledczy, którzy złożyli zażalenie na wcześniejszą decyzję sądu. Jak mówili areszt był potrzebny, bo mężczyzna jest niebezpieczny dla uczestników ruchu drogowego.
Do tragicznego wypadku doszło w nocy z 23 na 24 kwietnia na ul. Mickiewicza we Wrocławiu. W przechodzące przez przejście dla pieszych małżeństwo uderzyła taksówka. Kobieta zginęła na miejscu, jej mąż trafił do szpitala. Okazało się, że kierowca kilka lat wcześniej także potrącił przechodzącego przez pasy pieszego. Wtedy został ukarany przez sąd, ale za kierownicę swojej taksówki mógł wsiadać. Później jeszcze kilka razy tracił prawo jazdy. Czytaj więcej na ten temat
Wpłacił kaucję i wyszedł na wolność
Po kwietniowym wypadku śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. - Sąd zastosował tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy, ale zastrzegł możliwość zmiany tego środka na te o charakterze wolnościowym, gdy podejrzany wpłaci 20 tys. złotych poręczenia majątkowego - mówił nam wówczas Marek Poteralski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Po kilku godzinach rodzina taksówkarza wpłaciła kaucję, a mężczyzna wyszedł na wolność.
Taki obrót sprawy nie spodobał się prokuratorom, którzy na decyzję sądu złożyli zażalenie. - Moim zdaniem nieizolacyjne środki zastosowane przez sąd nie spełniają żadnych przesłanek. Biorąc pod uwagę dotychczasowe zachowanie podejrzanego i ostatnie zdarzenie można stwierdzić, że to osoba niebezpieczna dla uczestników ruchu drogowego - przyznawała Karolina Stocka-Mycek, szefowa Prokuratury Rejonowej Wrocław Śródmieście.
Sąd zdecydował: areszt jednak dla taksówkarza
Zażalenie śledczych rozpatrywał Sąd Okręgowy we Wrocławiu. - W ocenie sądu argumenty, zarzuty i wywody zawarte w zażaleniu prokuratura w pełni zasługiwały na uwzględnienie - powiedziała cytowana przez "Radio Wrocław" sędzia Dorota Nowińska. I dodawała: wprawdzie podejrzany do winy się nie przyznał, ale potwierdził pewne okoliczności, m.in. niedostosowanie prędkości do panujących warunków drogowych. Co więcej, jeden ze świadków zeznawał, że 34-latek niemal przez całą drogę jechał z prędkością przekraczającą 100 km/h. Kilka razy podczas jazdy miał też rozmawiać przez telefon.
Decyzja sądu oznacza, że 34-letni taksówkarz 3 najbliższe miesiące spędzi w areszcie.
Do wypadku doszło na wrocławskim Sępolnie:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, Radio Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock