Samuel N., który w sierpniu ubiegłego roku zabił 10-letnią dziewczynkę siekierą, został skazany na dożywocie. Podczas procesu mężczyzna zeznawać nie chciał, ale wcześniej twierdził, że zaatakował dziecko przez rozgoryczenie - nie mógł znaleźć pracy, a urzędnicy odmówili mu prawa do zasiłku.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze zdecydował, że Samuel N., oskarżony o zabójstwo 10-letniej mieszkanki Kamiennej Góry, resztę swojego życia spędzi w więzieniu. Na okres 10 lat został także pozbawiony praw publicznych, a rodzicom dziewczynki musi zapłacić po 100 tys. złotych zadośćuczynienia. O przedterminowe zwolnienie z więzienia N. będzie mógł ubiegać po 25 latach spędzonych za kratami.
- Zebrany materiał dowodowy, bez wyjątku wskazywał, że sprawcą zabójstwa był oskarżony. Wynika z niego, kto zadawał uderzenie, w jaki sposób, jaki był charakter obrażeń i z jakiego powodu Kamila C. zmarła - uzasadniał sędzia Andrzej Żuk. Jego zdaniem "kara zwyczajna nie byłaby w stanie oddać rażąco wysokiej szkodliwości czynu i stopnia winy oskarżonego". - Był to czyn w którym N. nie tylko wyraził pogardę dla życia, ale również dla odczuć innych osób, bo zabił dziecko na oczach matki - wyjaśniał sędzia.
Obrońca chciał dodatkowych badań
Obrońca Samuela N. wnosił o przeprowadzenie ponownych badań przez biegłych psychologów i psychiatrów. Wcześniej N. został uznany za poczytalnego. Jak mówił w lutym, podczas rozpoczęcia procesu, adwokat Wojciech Biegański: kwestionujemy opinię biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że pan Samuel nie cierpi na chorobę psychiczną.
Jednak w poniedziałek sąd uznał, że wniosek jest bezzasadny. Jego zdaniem opinia jest kompletna i wyczerpująca. - Dopuszczenie dowodu możliwe jest, gdy opinia sporządza przez biegłych jest niepełna, niejasna i wewnętrznie sprzeczna. Sąd nie stwierdził, by takie przesłanki wystąpiły - uzasadniał sędzia.
- Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem będziemy wnosić o apelację. Byliśmy przeciwni temu, by wyrok zapadł dziś, bo mieliśmy zastrzeżenia co do opinii biegłych - przyznał adwokat Jerzy Lachowicz.
Rodzice i prokuratura wnioskowali o dożywocie
Prokuratorzy chcieli dla mężczyzny dożywocia i tego, by o wyjście na wolność mógł się ubiegać dopiero po 35 latach odsiadki. Oskarżyciel publiczny wnioskował też pozbawienia praw publicznych na 10 lat oraz po 100 tys. złotych zadośćuczynienia dla rodziców i brata zamordowanej dziewczynki. - Zachowanie oskarżonego polegało na świadomym zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia dziewczynki z pogardą dla jej życia. Wnoszę o uznanie oskarżonego winnym zarzucanego mu czynu - mówiła prokurator Helena Bonda.
Ostrzejszej kary domagał się pełnomocnik rodziców 10-latki: wniósł o dożywocie z możliwością warunkowego zwolnienia po 50 latach. Domagał się również takiej samej, jak prokurator, kwoty zadośćuczynienia. Obrońca N. wnioskował o 15 lat kary dla swojego klienta.
"Huk, uderzenie i płacz dziecka"
19 sierpnia 2015 roku 10-letnia Kamila z rodzicami spacerowała po Rynku w Kamiennej Górze. Za dwa tygodnia miał rozpocząć się rok szkolny. Gdy dziewczynka wchodziła do księgarni została uderzona w tył głowy. Cios siekierą zadał Samuel N. Natychmiast rzucił się do ucieczki. Z rąk wyrzucił narzędzie zbrodni. - Nagle usłyszeliśmy dziwny huk, uderzenie i płacz dziecka. Patrzę, a w moją stronę idzie chłopaczek z siekierą. Ludzie zaczęli krzyczeć żeby go łapać - opowiadał wówczas jeden ze świadków. W pogoń za napastnikiem ruszyli przechodnie. Mężczyzna został zatrzymany kilkaset metrów dalej. N. nie stawiał oporu.
W międzyczasie trwała walka o życie 10-latki. Ranną przetransportowano do szpitala w Wałbrzychu. Tam zmarła.
Chciał się zemścić na urzędnikach, złość wyładował na dziecku
Wszyscy zadawali sobie pytanie dlaczego mężczyzna zaatakował bezbronne dziecko. Śledczy ustalili, że dzień przed atakiem N. dostał pismo z którego wynikało, że nie ma prawa do zasiłku. Zdenerwował się. Szukał zemsty. Najpierw poszedł do urzędu pracy. - Zeznał, że chciał zemścić się na urzędnikach, bo nie dostał od nich żadnej pomocy. W budynku było za dużo osób więc zrezygnował ze swojego zamiaru - relacjonowali prokuratorzy. Zrezygnowany wyszedł na ulicę. Bez celu chodził po mieście.
Śledczym powiedział: cały czas narastała we mnie złość. W końcu wyjął z reklamówki siekierę, podszedł do dziewczynki i uderzył ją. N. przyznał się do zabójstwa. Swojemu obrońcy powiedział, że żałuje tego co się stało. Został oskarżony o zabójstwo w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.
Sprawą zajmował się Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław