- To było jakieś 8 w skali Beauforta. Wszyscy mamy jakieś straty - oceniają żeglarze, którzy we wtorek późnym popołudniem zmagali się ze szkwałem nad Zalewem Mietkowskim pod Wrocławiem. Wiatr był tak mocny, że zarwał pomost, przy którym zacumowane były żaglówki. - Ludzie mówią, że pierwszy raz coś takiego widzieli - podkreślają wodniacy.
- Wiało od rana, ale około 17.00 zerwał się taki wiatr, że pozrywał wszystko - opowiada Arkadiusz Bąk, właściciel jednej z łódek na Zalewie Mietkowskim, największym zbiorniku wodnym w okolicy Wrocławia.
"Każdy z nas jest poszkodowany"
Według relacji żeglarzy, którzy we wtorkowe popołudnie zmagali się z żywiołem, silny wiatr wiał zaledwie przez chwilę. W tym czasie zarwał jednak pomost, do którego przymocowanych było kilkanaście łódek. Niektóre z nich się wywróciły, a inne poobijały.
- Tak strasznie wiało, że nie dało rady w ogóle ustać. Jeden pan ma zerwany maszt, ten obok uszkodzony bok łódki. Moja też jest cała zniszczona, ma wyrwany kadłub - opowiada Henryk Hęczka. Jak ocenia, wiatr wiał z prędkością około 8 w skali Beauforta. - To widać, gdy na zalewie fale robią się już białe - wtrąca.
- Widziałem, jak koledzy walczą, pomosty były porozrywane. Zaczęliśmy łódki ratować, ale niektóre są dość mocno poniszczone. Każdy z nas jest poszkodowany - dodaje żeglarz.
Spore straty
Z pomocą właścicielom łódek przybyli strażacy.
- Myślę, że koszty naprawy wyjdą spore. Obdrapania, zerwane wszystkie elementy na łodzi. Straty będzie można podsumować, gdy wszystkie łodzie wrócą na brzeg - ocenia Katarzyna Such, właścicielka jednej z łódek.
Według Dolnośląskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w innych regionach województwa nie wystąpił tak silny wiatr. Nie odnotowano również żadnych interwencji straży pożarnej związanej z zerwaniem się wiatru.
Zalew Mietkowski znajduje się około 30 kilometrów od Wrocławia:
Autor: balu//rzw / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław