Wszystkie drzwi przeciwpożarowe zamontowane w Nowym Szpitalu Wojewódzkim we Wrocławiu zostaną wymienione, bo nie spełniają norm. Koszt to blisko milion złotych. Włoski producent, którego drzwi miały być rzekomo instalowane w szpitalu, twierdzi, że to podróbki wyprodukowane przez polską firmę. Podobnych mogą być w Polsce setki. Sprawę bada już prokuratura.
- Przeprowadzono badania drzwi dostarczonych nam przez firmę z Poznania. Wnioski? Nie spełniają wszystkich stawianych tego typu drzwiom wymagań przeciwpożarowych - mówi Krzysztof Kozioł, rzecznik Budimeksu, głównego wykonawcy szpitala. - W związku z tym podjęliśmy decyzję o wymianie drzwi dostarczonych przez tę firmę - wszystkich 191 sztuk - informuje.
Za wymianę szpital nie zapłaci
Koszt takiej wymiany to milion złotych. Jak jednak zapewnia Kozioł, zapłaci za to nie szpital, ale firma, która dostarczyła nieodpowiednie drzwi. - Odstąpiliśmy od umowy z tą firmą z tytułu naruszenia przez nią warunków kontraktu i nienależytego wykonania umowy. A zatem wymiana drzwi zostanie sfinansowana ze środków pochodzących z kary naliczonej tej firmie oraz z zatrzymanych kwot z zabezpieczeń umownych, na przykład kaucji - tłumaczy.
Miały chronić przed ogniem, stwarzały zagrożenie
Drzwi przeciwpożarowe mają chronić przed ogniem: nie zablokować się, kiedy wybuchnie pożar tak, żeby nie przepuścić ludzi do pomieszczeń objętych ogniem. Mają też wytrzymać wiele minut i nie spłonąć. Budimex uznał, że te, które wstawiała firma z Poznania, mimo że z nazwy przeciwpożarowe, takich funkcji nie spełniały.
O tym, że zamiast profesjonalnych, chroniących przed ogniem drzwi z atestami firma wstawiła inne, alarmowali miesiąc temu jej byli już współpracownicy. Dlatego z przedstawicielami firmy udało nam się porozmawiać jeszcze przed decyzją Budimeksu. Utrzymywali wtedy, że ich drzwi są przeciwpożarowe nie tylko z nazwy. Że mają na to dokumenty. Tych jednak nie chcieli pokazać. Po pewnym czasie przestali odbierać telefony.
Zwodziły eleganckie tabliczki
Byli współpracownicy nie spodziewają się, byśmy wspomniane dokumenty kiedykolwiek zobaczyli: - Oni zmieniali tabliczki znamionowe. Patrzy człowiek na taką blaszkę, widzi numerki, potrafi po nich poznać, co to za rodzaj drzwi, firma - przekonuje pani Magda, która pracowała dla firmy. Każde z przeciwpożarowych drzwi muszą przejść testy. Dopiero po nich konkretna sztuka dostaje swoją tabliczkę znamionową z unikalnym numerem. To gwarancja tego, że drzwi spełnią wymogi i podczas pożaru ochronią ludzi.
Tak miało być i w przypadku poznańskiej firmy. - Eleganckie tabliczki wprowadzały jednak w błąd. Bo jeśli wpisało się te numery w bazy, okazywało się, że drzwi montowane we wrocławskim szpitalu czy na osiedlach w Warszawie, Toruniu, tak naprawdę istnieją, ale - uwaga - zostały zamontowane w Turcji czy w Niemczech - mówi Magda.
- Informowali, że te drzwi sprowadzają z Włoch. A tak naprawdę sami je robili. I różnicę w cenie brali do kieszeni, bo kasowali jak za włoskie, a produkowali za dużo mniejsze pieniądze - mówi pan Wojciech.
Pan Wojciech prowadzi budowy małych osiedli mieszkaniowych. Skusiła go oferta poznańskiej firmy, postanowił więc zakupić od nich drzwi - tak jak zrobił to wykonawca Nowego Szpitala Wojewódzkiego we Wrocławiu. Zamówił kilkanaście sztuk i zamontował je w garażach. - I co? I okazuje się, że one wcale nie są atestowane. Wydałem na nie pieniądze i teraz za własne mam wymieniać na inne? Muszę to zrobić, bo w razie pożaru nie ochronią ludzi, oni by się żywcem ugotowali, jeśli by weszli do takiego garażu podczas pożaru. Dlaczego ta firma o tym nie myśli, tylko sprzedaje te swoje drzwi na prawo i lewo? - zastanawia się pan Wojciech. Mówi, że sprawę zgłosił już prokuraturze.
Producent: każdy wiedział, ale nikt ich nie powstrzymał Producent drzwi, włoska firma Locher, jest oburzona działaniem Polaków. Jak przyznaje przedstawiciel firmy, kontaktowali się z nimi klienci, by sprawdzić numery seryjne na tabliczkach montowanych na drzwiach.- Odkryliśmy, że wiele z nich nie należało do nas. Miało nieważne numery seryjne, a drzwi nie były wyprodukowane przez nas - poinformował Andreas Masoner, przedstawiciel firmy Locher. I dodał, że sprzedaż drzwi opatrzonych podrobionym atestem przeciwpożarowym jest "absolutnie nielegalna".- Klienci kontaktowali się z nami i mówili, że polska firma wyjaśniała, że miała naszą zgodę na produkcję drzwi. To nieprawda. Nigdy nie wydawaliśmy takiego pozwolenia, bo nie możemy tego zrobić. Pozwalaliśmy im jedynie na pomalowanie naszych drzwi, nie na ich wykonywanie - przyznał Masoner.Locher nie otrzymał od poznańskiej firmy żadnej odpowiedzi. - Nie uregulowała też wszystkich płatności. Działamy w tej sprawie z naszym prawnikiem. Wydaje się, że każdy wiedział o tych nielegalnych działaniach, ale nikt ich nie powstrzymał - stwierdził Masoner. Problem nie tylko w szpitalu. To, czego nie można było zobaczyć na terenie Nowego Szpitala Wojewódzkiego, do którego wykonawcy pilnie strzegą dostępu, bez problemu pokazuje w swoim garażu pan Wojciech. Różnicę między drzwiami zauważy nawet laik. Inny sposób spawania, inne wypełnienie, faktura. - Ale to tylko kwestia wyglądu, to nie jest ważne. Ważne, że ci ludzie narażają życie innych, chcąc w łatwy sposób zarobić - denerwuje się.Takich garaży jak w jego domku na terenie całej Polski jest o wiele więcej. Poznańska firma swoje drzwi sprzedała na kilkadziesiąt budów - do osiedli mieszkaniowych, szpitali, urzędów.- Dobrze, że w Nowym Szpitalu Wojewódzkim wymienią. Ale co z resztą drzwi? Co z resztą narażonych na niebezpieczeństwo ludzi? - zastanawia się.
Drzwi po raz kolejny sprawdzają śledczy
Sprawą zajęła się już prokuratura, ale decyzja Budimeksu nie jest dla niej wytyczną w działaniu. Śledczy czekają bowiem na ekspertyzę biegłych, która ma pojawić się na początku listopada.
- Prowadzimy wstępne śledztwo. Ekspertyza biegłych będzie dla nas punktem wyjścia do dalszych działań i ewentualnego sprawdzenia innych budów w Polsce. Docierają do nas informacje, że tego rodzaju drzwi były montowane w innych miejscach kraju - wyjaśnia Paweł Barańczak z Prokuratury Rejonowej Poznań-Wilda. I dodaje, że decyzja wykonawcy o wymianie drzwi dla prokuratury na razie nic nie oznacza.
Autor: Olga Bierut, Tamara Barriga / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław