Wrocławskie zoo działało nielegalnie? Dyrektor: to śmieszne

Wrocławskie zoo przez rok działało nielegalnie
Wrocławskie zoo przez rok działało nielegalnie
Źródło: wikipedia.org | Guérin Nicolas

- Sąd orzekł, że nasze zoo przez rok działało nielegalnie - mówi dyrektor wrocławskiego ogrodu Radosław Ratajszczak. Sprawa wyszła na jaw po kontroli NIK-u. Okazało się, że zoo nie miało wymaganego prawem pozwolenia Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.

- Po rutynowej kontroli we wrocławskim ogrodzie zoologicznym mieliśmy przypuszczenia, że ogród może działać nielegalnie - tłumaczy Paweł Biedziak, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli. Jak dodaje, chodziło o brak jednego dokumentu. Konkretnie pozwolenia na działalność od Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. - Przez rok, między 2010 a 2011, ogród funkcjonował bez tej zgody. To wykroczenie - tłumaczy Biedziak.

Sprawa trafiła do sądu

NIK sprawę więc skierował do rejonowego sądu gospodarczego we Wrocławiu. - Wyrok zapadł w połowie 2012 roku. Sędzia uznał mnie winnym popełnienia wykroczenia i dał grzywnę w wysokości 1000 zł - mówi Radosław Ratajszczak, dyrektor wrocławskiego zoo. Był to tzw. "wyrok nakazowy", wydany zaocznie.

Ratajszczak jednak z wyrokiem się nie zgodził. Zwłaszcza, że od razu po kontroli NIK załatwił sprawę brakującego dokumentu. Postanowił więc złożyć sprzeciw wobec tej decyzji. - Dzięki temu sędzia sądu gospodarczego jeszcze raz przyjrzał się sprawie. Orzekł, że owszem, jestem nadal winny, ale sąd odstąpił od wymierzania kary - dodaje Ratajszczak.

Teraz dyrektor ma czas do wtorku, żeby złożyć ewentualne odwołanie od wyroku do sądu apelacyjnego. - Muszę to jednak przemyśleć. Gdybym został ukarany grzywną ponownie, odwołałbym się nawet do Strasburga - komentuje dyrektor. - Cała ta sprawa to przykład urzędniczej głupoty- uważa.

"Mieliśmy bezterminową zgodę"

Do 2010 roku wszystko w dokumentacji według dyrektora się zgadzało. Pozwolenie od Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska mieli podpisane na okres bezterminowy. - Kiedy jednak przekształciliśmy się w spółkę NIK uznał, że nasza licencja jest nieważna. A my o tym nawet nie wiedzieliśmy - dodaje Ratajszczak.

Licencja Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska to efekt dyrektyw Unii Europejskiej. - Chodzi o to, żeby ogrody zoologiczne były utrzymane w odpowiednich warunkach. Zgadzam się z tym, że takie prawo trzeba respektować, ale mam pretensje do NIK, że nie uznali mojej bezterminowej licencji, tylko poszli do sądu nikomu o tym nie mówiąc. O wyroku dowiedziałem się po jego publikacji - żali się Ratajszczak.

Autor: bieru//ec / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: