Sąd apelacyjny podtrzymał w całości wyrok sądu I instancji w sprawie wrocławskiego profesora Piotra Ż. To oznacza, że został on prawomocnie uniewinniony od najcięższych zarzutów gwałtów. Jednak sąd uznał, że uzależniał on lepsze oceny dla swoich studentek od prywatnych spotkań i za to będzie musiał zapłacić grzywnę.
Piotr Ż. to profesor socjologii, były wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, a także wiceprzewodniczący dolnośląskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Był też radnym miejskim, a od grudnia 2010 roku przewodniczącym Komisji Kultury, Nauki i Edukacji Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Zatrzymanie lokalnego polityka i naukowca miejscowej uczelni dla wielu było szokiem. Ż. został zatrzymany w lutym 2013 roku. Początkowo policja informowała, że mężczyzna jest podejrzany o przyjmowanie korzyści osobistych i nie precyzowała, o jakie dokładnie korzyści chodziło.
Szybko wyszło na jaw, że naukowiec miał żądać od swoich studentek seksu w zamian za wpis do indeksu. Taka sytuacja, zdaniem śledczych, mogła trwać kilka lat.
Prokuratura oskarżyła mężczyznę o 29 czynów, cztery z nich dotyczyły gwałtów - w tym dwóch zbiorowych. Czytaj więcej
Oczyszczony z najpoważniejszych zarzutów
W maju 2018 roku profesor został przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu oczyszczony z zarzutów gwałtów. Jak uzasadniał wówczas sąd, Ż. był w związku z kobietą, którą - jak wynikało z aktu oskarżenia - miał gwałcić i odurzać narkotykami. Jak ustalono, kobieta regularnie odwiedzała mężczyznę w jego domu. Spotkania miały charakter intymny. Dwukrotnie uczestniczył w nich Artur C. - znajomy Ż. i drugi z oskarżonych w tej sprawie.
Po kilku miesiącach, jak relacjonował sąd, korespondencję mailową między kobietą a naukowcem odkrył jej partner. - Uznał, że był oszukiwany. Przez długi czas rozważał, razem z pokrzywdzoną i kilkoma znajomymi - emerytowanymi policjantami - jak ocenić to zdarzenie. Doszli do wniosku, że była odurzana narkotykami i tak ta sprawa została wszczęta - przytaczał sędzia.
Sąd konfrontował nie tylko zeznania Ż. i kobiety, która miała paść ofiarą gwałtu. Powołał też biegłego toksykologa. Ten w swojej opinii stwierdził, że "ludzkość jeszcze takiego narkotyku nie wymyśliła". - W ocenie sądu pokrzywdzona mówi nieprawdę. Motywem jest usprawiedliwienie związku z oskarżonym przed mężczyzną, który odczytał jej maile - uzasadniał sąd. Dlatego uniewinnił zarówno Ż., jak i Artura C.
Ż. był oskarżony także o uzależnianie lepszych ocen dla studentek od tego, czy kobiety zdecydowały się na prywatne spotkania z nim. Sąd pierwszej instancji uznał, że w kilku przypadkach tak rzeczywiście było. Jednak podkreślił, że ze strony mężczyzny propozycje nigdy nie padły wprost. Wykładowcę obciążyły zeznania siedmiu studentek. I za to sąd wymierzył mu karę ośmiu tysięcy złotych grzywny.
Wyrok podtrzymany
Apelację od tego wyroku złożyły obie strony. Profesor twierdził, że zaprzeczył wszystkim zarzucanym mu czynom, natomiast prokuratura obstawała przy twierdzeniu, że do gwałtów dochodziło.
W czwartek Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wydał wyrok w tej sprawie. Skład sędziowski uznał, że decyzja sądu I instancji była słuszna i w całości podtrzymał wyrok.
- Konsekwencją wydanego przez nas wyroku jest to, że zostały utrzymane orzeczenia o uniewinnieniu oskarżonych od tych przestępstw, od których uniewinnił obu oskarżonych Sąd Okręgowy we Wrocławiu. Natomiast utrzymany został w mocy wyrok w zakresie skazania Piotra Ż. za przestępstwa, które miały polegać na uzależnianiu od korzyści osobistych pewnych czynności oskarżonego jako pracownika naukowego - mówi Bogusław Trociński, sędzia sądu apelacyjnego.
Z racji tego, że cały proces był prowadzony za zamkniętymi drzwiami, sąd już nie pozwolił dziennikarzom wysłuchać ustnego uzasadnienia wyroku. Były tam przytaczane między innymi przeprowadzone dowody, a to mogłoby naruszyć dobra osobiste przesłuchiwanych w śledztwie osób.
Stronom od wyroku przysługują kasacje do Sądu Najwyższego.
Autor: tam, ib, kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław