Przed wrocławskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces Grażyny D., oskarżonej o wyłudzenie 500 tys. złotych kredytu. W banku złożyła nieprawdziwe dokumenty. Wszystko po to, by kupić wymarzone sportowe auto. Jak twierdziła, zrobiła to, bo "mąż chciał mieć fajny samochód". Kobiecie grozi do 8 lat więzienia.
"Grażyna D. oskarżona jest o to, że w kwietniu 2012 roku wyłudziła kredyt w kwocie 500 tys. złotych posługując się sfałszowanymi dokumentami finansowymi na szkodę banku w związku z zakupem samochodu marki Lamborghini Gallardo" - czytamy w akcie oskarżenia.
"Absolutnie nie chciałam tego zrobić"
Wyłudziła kredyt na zakup lamborghini
We wtorek przed sądem kobieta odmówiła składania wyjaśnień. Dlatego prokurator odczytała jej zeznania ze śledztwa. D. nie przyznaje się do winy. Z zarzutami nie zgadza się także jej mąż. Ze słów odczytanych przez prokurator wynika, że pielęgniarka złożyła wniosek o kredyt, ale to nie ona była pomysłodawczynią jego zaciągnięcia.
D. powiedziała dziennikarzom, iż nieprawdą jest, że nie płaciła rat. - Płaciliśmy do końca. Absolutnie nie chciałam wyłudzić pieniędzy. To bzdura totalna - stwierdziła kobieta.
Sportowy samochód dla firmy zajmującej się biomasą
Według śledczych pielęgniarka i jej mąż złożyli w banku wniosek o kredyt. Chcieli kupić luksusowy samochód. Z zaświadczeń, które przedstawiła, wynikało, że przedsiębiorstwo, którym zarządza z mężem zajmuje się biomasą. Z dokumentów wynikało też, że firma radzi sobie świetnie. W rzeczywistości firma była fikcją i nie przynosiła żadnych dochodów. Jednak bank zaświadczeń nie sprawdził i kredytu udzielił.
Chcieli jeszcze ferrari i bentleya
O tym, że coś jest nie tak, bankowcy zorientowali się dopiero, gdy D. nie spłacała rat. Miesięcznie było to ponad 11 tys. złotych. W międzyczasie D. wystąpiła o kolejny kredyt. Tym razem na celowniku małżeństwa znalazły się dwa inne ekskluzywne samochody: bentley i ferrari. Na ich zakup potrzebowała ponad miliona złotych. Pieniędzy jednak nie dostała.
Samochód trzeba było przeparkować, bo "wzbudzał zbyt duże zainteresowanie"
W końcu przedstawiciele banku stracili cierpliwość i o zwłoce w spłacaniu rat powiadomili śledczych. Cierpliwość musieli tracić też sąsiedzi, którym w oczy rzucało się sportowe auto. "Początkowo lamborghini był przechowywany na innej nieruchomości. Jednak wzbudzał zbyt duże zainteresowanie okolicznej ludności" - czytamy w aktach sprawy. W końcu policjanci namierzyli samochód stojący nie na posesji pielęgniarki, ale na Opolszczyźnie. Bank odzyskał auto.
Kobieta w trakcie śledztwa zapewniała, że wystąpiła o kredyt, bo "mąż chciał mieć fajny samochód". Zapewniała też, że początkowo raty płaciła. Pielęgniarce i jej mężowi grozi do 8 lat więzienia.
Proces rozpoczyna się przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu:
Policjanci odzyskali przywłaszczone lamborghini
Mapy dostarcza Targeo.pl
Autor: tam / Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląska Policja