Wrocławscy urzędnicy rezygnują z kupna naszpikowanej gadżetami terenówki dla magistratu. - Przetarg budził za dużo emocji - tłumaczy rzecznik miasta. Zdaniem ekspertów motoryzacji przygotowany był pod konkretny model samochodu. Dokładnie ten, którym niedawno rozbił się prezydent stolicy Dolnego Śląska.
Początkowo urzędnicy nie mieli wątpliwości i dowodzili, że samochód jest im niezbędny do działania. Jednak teraz z przetargu się wycofują. - Został unieważniony w związku z tym, że są inne, bardziej priorytetowe zadania inwestycyjne w mieście oraz tym, że zakup nowego samochodu zawsze budzi emocje. To prezydent poprosił o to, by unieważnić całą procedurę- informuje Arkadiusz Filipowski, rzecznik wrocławskiego magistratu.
O wątpliwościach, jakie pojawiły się po ogłoszeniu przetargu na samochód dla wrocławskich urzędników, pisaliśmy już na łamach tvn24.pl.
Kontrowersyjny przetarg
W dokumentach przetargu można było przeczytać, że samochód dla urzędników powinien mieć długość nie mniejszą niż 480 cm, a szerokość dokładnie 184 cm bez lusterek. Zastrzeżono również, że auto powinno być terenowe. Urzędnicy w opisie uwzględnili nawet prześwit pomiędzy podwoziem a jezdnią: powinien wynosić minimum 21 cm. - To przetarg rozpisany ewidentnie pod nissana pathfindera - przekonywał Jacek Balkan, dziennikarz motoryzacyjny.
Przedstawiciele wrocławskiego magistratu twierdzili, że do bardzo rozległego opisu pasują jeszcze co najmniej trzy samochody. Jakie? Tego zdradzić nie chcieli. Tłumaczyli jednak, że "jest potrzeba zakupienia nowego samochodu, który będzie jeździł po bezdrożach i nieużytkach".
W środę przed godziną 15.00 ogłoszenie o przetargu wciąż widniało na stronie urzędu miejskiego:
Dokładna specyfikacja pod konkretny model?
"Oparcie fotela pasażera z przodu rozkładane, drugi rząd siedzeń składany, trzeci rząd siedzeń składany i chowany w podłodze przestrzeni", przyciemniane boczne i tylne szyby, automatyczna skrzynia biegów, silnik o mocy 210 KM, czy stały napęd na 4 koła - to kolejne z warunków, które miał spełniać samochód.
- Czy urzędnikowi potrzebny jest elektryczny szyberdach, gdy ma automatyczną klimatyzację? Nie można kwestionować elementów zapewniających bezpieczeństwo podróżnych, ale moim zdaniem takie rzeczy jak przyciemniane lusterko czy automatyczna skrzynia biegów to kwestia wygody, a nie bezpieczeństwa - oburzał się Tomasz Bodył, dziennikarz TVN Turbo.
Autor: mir//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław