Mieszkańcy wrocławskiego trzonolinowca, czyli modernistycznego bloku przy ulicy Kościuszki, muszą opuścić swoje mieszkania. Budynek ze względu na zły stan techniczny wymaga bowiem naprawy lub nawet rozbiórki. Tak wynika z ekspertyzy zleconej przez wspólnotę mieszkaniową. Oświadczenie w tej sprawie wydał już wrocławski ratusz. "Miasto tymczasowo zapewni lokal wszystkim jego mieszkańcom. Jednocześnie nie wyobrażamy sobie, aby trzonolinowiec, symbol powojennego Wrocławia, miał zostać wyburzony" - napisano w nim.
Mieszkańcy kilkudziesięciu lokali otrzymali 24 lipca pismo od zarządcy budynku informujące o konieczności wyprowadzki. Z ekspertyzy wynika, że z powodu złego stanu technicznego powinien zostać opracowany projekt naprawy lub rozbiórki bloku.
Ekspertyza został zlecona przez wspólnotę mieszkaniową, po tym, jak w styczniu tego roku nakazał jej sporządzenie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Zalecono w niej m.in. "jak najszybciej opróżnić budynek, ewakuując pozostających w nim mieszkańców, zabezpieczyć teren, opracować projekt naprawy lub rozbiórki budynku".
Mieszkańcy nie spodziewali się "radykalnych rozwiązań"
Zarządca nieruchomości poinformował mieszkańców, że ekspertyza zostanie przekazana do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten urząd może wydać kolejną decyzję nakazową, włącznie z obowiązkiem wykwaterowania lokali w budynku.
Zarządca nieruchomości zwołał na najbliższy poniedziałek zebranie wspólnoty mieszkaniowej w tej sprawie. W lokalnych mediach mieszkańcy trzonolinowca podkreślili, że nie spodziewali się, iż ekspertyza wskaże na "radykalne rozwiązania" i nakaz opuszczenia mieszkań.
Mieszkańcy nie kryją rozgoryczenia. - Przez lata wiedzieliśmy, że są problemy z tym budynkiem, z pionami wodnymi, z kanalizacją. Ale to wszystko to są drobne problemy i nie oczekiwaliśmy, że może dojść do czegoś takiego – mówi jeden z mieszkańców.
Inny dodaje, że "jeżeli budynek jest w stanie krytycznym, to takie zebranie powinno być natychmiast, a nie na poniedziałek".
- Nakleić kartkę, że trzeba budynek ewakuować? To troszeczkę żenujące – stwierdza kolejna wrocławianka.
"Nie wyobrażamy sobie, aby trzonolinowiec, symbol powojennego Wrocławia, miał zostać wyburzony"
"Z niepokojem przyjęliśmy informację o wynikach ekspertyzy stanu technicznego budynku. Teraz dokument będzie analizowany przez Powiatowy Nadzór Budowlany, bo to do PINB-u należy podjęcie decyzji w tej sprawie. Przypomnijmy, że trzonolinowiec należy do wspólnoty mieszkaniowej, znajdują się tam 44 mieszkania i tylko niewielka część z nich jest w miejskim zasobie. Mimo wszystko, jeśli nadzór budowlany nakaże opuszczenie budynku, Miasto tymczasowo zapewni lokal wszystkim jego mieszkańcom" - napisano w oświadczeniu wrocławskiego ratusza. "Jednocześnie nie wyobrażamy sobie, aby trzonolinowiec, symbol powojennego Wrocławia, miał zostać wyburzony. To jeden z niewielu tego typu obiektów w Europie, stąd decyzją prezydenta Wrocławia budynek został umieszczony w Gminnej Ewidencji Zabytków, czyli "niższej" formie ochrony zabytków. Aby jednak w pełni chronić budynek konieczny jest wpis do dolnośląskiego rejestru zabytków. I właśnie wszczęcie takiej procedury rekomendowała w piśmie do mieszkańców na początku roku miejska konserwator zabytków. Miasto chce zresztą pomóc w merytorycznym przygotowaniu wniosku, tym bardziej, że biuro konserwatora ma już gotową tzw. Białą Kartę dla trzonolinowca, czyli niezbędny dokument, by budynek uzyskał maksymalną ochronę konserwatorską" - dodano.
Nazywany jest kurnikiem, wisielcem lub domem na kurzej łapce
Trzonolinowiec to modernistyczny budynek, który powstał w latach 1961-1967 przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Blok ma 12 kondygnacji, są w nim 44 mieszkania. Podstawą konstrukcji budynku jest żelbetonowy trzony, na którym osadzono stropy na stalowych linach. W 1967 roku, czyli natychmiast po oddaniu wieżowca do użytku, 11-piętrowy dom na linach został wybrany "Wrocławskim Domem Roku". Miał liczne atuty: windę, przestronne pokoje, nowoczesne ogrzewanie podłogowe i ściany od razu pokryte tapetami. 44 mieszkania o nietypowej konstrukcji jak magnes przyciągały lokatorów. Do czasu. Problemy zaczęły się szybko.
W połowie lat 70. stalowe liny, na których zawieszona została konstrukcja, wzmocniono betonem. Wtedy właśnie budynek zyskał nazwę trzonolinowca. Na czas przebudowy mieszkańców wysiedlono, ponieważ podczas silnego wiatru wieżowiec się kołysał, a ściany działowe pękały. Wokół nietypowej konstrukcji narastały kolejne legendy. Niektórzy twierdzili, że w mieszkaniach obowiązują limity wagi wyposażenia. Inni rozpowiadali, że przy wichurach pod sufitem huśtają się żyrandole, a budynek jest tak niestabilny, że z wanien wylewa się woda.
Po przebudowie trzonolinowca w niecodziennym bloku mieszkać chcieli tylko nieliczni. Budynek jest nazywany przez niektórych wrocławian kurnikiem, wisielcem lub domem na kurzej łapce, budzi skrajne emocje. Jedni podziwiają jego konstrukcję, inni uważają, że należy go zrównać z ziemią.
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24