Wrocławska prokuratura oskarżyła 37-letniego taksówkarza o usiłowanie zabójstwa rowerzysty. Choć Artur Ch. zarzekał się, iż chciał jedynie zatrzymać mężczyznę, który wcześniej uszkodził jego samochód, to według śledczych dowody temu przeczą. Taksówkarz bowiem najpierw ścigał cyklistę po parku, potem go potrącił, a na końcu przejechał po nim, miażdżąc mu klatkę piersiową - informuje prokuratura.
Pod koniec kwietnia 2019 roku obaj panowie wpadli na siebie na jednej z ulic w południowej części Wrocławia. Z ustaleń prokuratury wynika, że taksówkarz w pewnym momencie zderzył się z rowerzystą, obywatelem Ukrainy. Mężczyźni wymienili między sobą kilka zdań, po czym Yurii H. odjechał w kierunku pobliskiego Parku Skowroniego. Taksówkarz - zamiast odjechać w swoją stronę - ruszył w pościg za rowerzystą.
"Ciężki uszczerbek na zdrowiu"
- Gdy obaj mężczyźni dojechali do parku, Artur Ch. uderzył swoim pojazdem w jadącego na rowerze pokrzywdzonego, a następnie po nim przejechał. Pierwszej pomocy udzieliły pokrzywdzonemu osoby postronne, które były świadkami zdarzenia - informuje Justyna Pilarczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Rowerzysta trafił do szpitala. Po szczegółowych badaniach okazało się, że ma zmiażdżoną klatkę piersiową, co skutkowało odmą opłucną obustronną oraz złamaniem żeber. Doprowadziło to do ostrej niewydolności oddechowej.
- Co należy uznać za ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu - dodaje prokurator Pilarczyk.
Łzy w sądzie
Artur Ch. został zatrzymany, po czym usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa rowerzysty. Od początku nie zgadzał się z jego treścią. Twierdził, że chciał tylko "zatrzymać sprawcę, który dokonał szkód na jego pojeździe".
- Nigdy nie byłem karany, nie jestem przestępcą. Żałuję tego co się stało, mam żonę i pięcioro dzieci na utrzymaniu. Nie mam łatwego życia. Po prostu to było potrącenie rowerzysty - łkał w sądzie przed posiedzeniem aresztowym.
- Nie rozumiem, dlaczego tak się stało. Ja naprawdę nie miałem żadnego zamiaru nikogo zabijać. To był wypadek - zapewniał.
Ale podobnie jak prokuratura, również i sąd nie uwierzył w słowa taksówkarza, wobec którego zastosowano tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy.
- Sąd ocenił, że zgromadzony materiał dowody w sprawie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego czynu - mówił Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Pogrążyło go własne nagranie
Po ponad półrocznym śledztwie, Prokuratura Rejonowa Wrocław Krzyki-Zachód skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Arturowi Ch.
- Podstawą do skierowania aktu oskarżenia był zebrany w sprawie materiał dowodowy w postaci zeznań pokrzywdzonego, świadków będących na miejscu zdarzenia, opinii sądowo-lekarskiej, a przede wszystkim oględzin nagrania zarejestrowanego na kamerze zamontowanej w pojeździe oskarżonego - wymienia rzecznik prokuratury Justyna Pilarczyk.
Mężczyźnie grozi dożywocie. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy. We wrześniu sąd zastosował wobec niego tzw. areszt kaucyjny. Po wpłaceniu 20 tysięcy złotych poręczenia majątkowego Artur Ch. wyszedł na wolność. Jest objęty dozorem policji, ma także zakaz opuszczania kraju.
Do zdarzenia doszło w Parku Skowronim:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław