Kilkudziesięciu strażaków walczyło z pożarem pól we Wrocławiu. Nad miastem unosił się słup dymu, a samolot patrolowy Lasów Państwowych sprawdzał, czy nie jest potrzebna pomoc gaśnicza z powietrza.
Służby zgłoszenie o pożarze otrzymały przed 11. Wynikało z niego, że przy ulicy Konińskiej pali się pole rzepaku. Początkowo informowano, że ogniem objętych jest pięć hektarów. Później ta powierzchnia zwiększyła się.
"Nie ma zagrożenia dla ludzi"
- Spaliło się około trzydziestu hektarów suchej trawy i zbóż na pniu. W akcji jest 13 zastępów straży pożarnej i samolot patrolowy Lasów Państwowych - informował przed południem mł. bryg. Mariusz Urbaniak z wrocławskiej straży pożarnej. I dodawał, że pożar nie jest zlokalizowany.
Kilkanaście minut później dyżurny wrocławskich strażaków przekazał wiadomość, że ogień udało się zlokalizować. - Pożar nie rozprzestrzenia się, pozostały pojedyncze zarzewia ognia. Nie ma żadnego zagrożenia dla ludzi i zabudowań - powiedział dyżurny. I dodał, że "siły i środki" są wycofywane z akcji gaśniczej. Co z samolotem? - Stwierdzono, że środki naziemne są wystarczające. Sytuacja jest pod kontrolą - przekazał dyżurny.
Przyczyna pożaru jest na razie nieznana. Słup dymu widziany był między innymi z ulicy Granicznej i Strzegomskiej. Fotografie otrzymaliśmy na Kontakt24.
Do pożaru pól doszło przy ul. Konińskiej:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | szmarcin